5. Już nigdy w życiu nie zaśmiejesz się z kobiet, a ja tego dopilnuję.

1.9K 58 1
                                    

-Chcemy dobić z Wami układu. - powiedział Hust.

-Jakiego? - spytałam.

-Chcemy od was tonę kokainy, wszyscy wiedzą, że macie najczystszą, w zamian za półtora tony naszej heroiny.

-Ten uład jest zupełnie nie opłacalny. - stwierdzila Devin. - Nasza kokaina chodzi po 160 dolarów, a wasza heroina po około 100, za gram oczywiście. Za ten układ bylibyśmy stratni około 10 000 000 dolatów.

-Chcemy dwie ton heroiny. - powiedziałam.

-Ależ to jest zupełnie nieopłacalne dla Assassino della Morte, stracimy około 40 000 000 dolarów! -  powiedział głośno mężczyzna, ale nie krzyczał.

-Przypominam, że mamy jeden z najleszych jakościowo towarów na świecie, więc rozumiesz chyba, że się cenimy. - powiedział Carlo.

-No chyba, że nie zależy panu na tym układzie. - rzekłam.

-Oczywiście, że zależy!

-No i bardzo dobrze. W najbliższych dniach dopracujemy szczegóły i podpiszemy kontrakt, mój adwokat go przygotuje.

Załatwialismy jeszcze pare spraw, np gdzie i kiedy mniej więcej miałby się odbywać przeładunek itp itd. W końcu wybiła godzina 22:00, trochę nam to zajęło. Ciągle pamiętałam, że miałam się spotkać z tym chłopakiem ze budynkiem, na szczęście było już ciemno, więc miałam pewność, że nikt nas nie zobaczy. Podczas gdy my wyszliśmy z sali Assassino della Morte zostali jeszcze, chyba chcieli coś przedyskutować.

– Pamiętajcie teraz idziemy za budynek i czekamy na tego chłopaka.

Wyszliśmy z budynku i udaliśmy się na tyły, tam schowaliśmy się w cieniu. Devin i Carlo wyciągnęli pistolety, a ja nóż. Po pewnej chwili pojawił się chłopak który wcześniej na zebraniu się śmiał. Przez chwilę rozglądał się tak jakby kogoś szukał. Gdy znalazł się tyłem do nas po cichu podeszłam i przyłożyłam mu nóż do gardła tak, że nie miał możliwości jak się ruszyć, by nie nadziać się na sztylet.

-Zjawiłeś się, chyba jednak masz krztę rozsądku.

Staliśmy w dość wąskiej alejce pomiędzy jednym budynkiem a drugim, nagle z jednego końca wyłoniła się Devin. Szła bardzo powoli i pewnie siebie, z drugiego zrobił to samo Carlo.

-Zrozumiałeś już, co to znaczy szacunek? Czy mamy Ci jeszcze raz wytłumaczyć? Red potrzymaj mu ten nóż na gardle.

Rudowłosa podeszła i wykonała polecenie, odsunęłam się trochę.

-Już nigdy w życiu nie zaśmiejesz się z kobiet, a ja tego dopilnuję.

Wyciągnęłam pistolet i wycelował a prosto w niego. Stałam gdzieś na odległości trzech metrów. Mężczyzna zaczął się trząść.

-Pproooszzę nnie rróbb teggoo. - powiedział z załamującym się głosem.

Zamknął oczy, a ja oddałam strzał. Rozległ się huk, facet otworzył oczy szeroko, wyglądał na bardzo zdziwionego. Devin spóściła nóż z jego gardła a on spojżał na siebie. Pewnie szukał rany postarzałowej.

-Nie męcz się strzeliłam w ściane. Tym razem daruję ci życie, ale jak jeszcze raz zrobisz coś podobnego, skończysz martwy. Si capisce?! - rzuciłam,  cały czas na niego patrząc.

-Si. - przęłknął slinę.

-Idź już, i pamiętaj co ci powiedziałam. I nie rozmawiaj z nikim o tym co tu zaszło. - rzekłam.

Widziałam jak szybko biegnie w kierunku wyjścia. Skręcił za budynkiem i już nie widziałam gdzie zmierza. Postanowiliśmy, że nie będziemy zamawiać taksówki, tylko się przejdziemy do hotelu. Po około pół godziny byliśmy na miejscu. Wszyscy poszliśmy do apartamentu mojego i Devin, wyjęliśmy jeden z drogich alkoholów z szafki i postanowiliśmy uczcić układ. Podczas gdy tak siedzieliśmy postanowiłam zadzwonić do Seana. Położyłam telefon na szklanym stoliku i włączyłam głośnomówiący.

-Cześć Sean. - powiedziałam.

-Hej, jak tam? - rzuciła szybko D.

-Siema gościu. - dołączył się C.

-Witam wszystkich, jak poszło zebranie?

-Wzamian za tone naszej koki wychandlowałam dwie tony hery.

-Oo ładnie pani capo. - zaśmiał się S.

-Jak się czujesz? - zapytałam.

-O wiele lepiej, dzięki. Jak przyjedziecie będe mogł wrócić.

-To dobrze. A jak się dzieje w Siciliano?

-Świetnie. Wszystko pod kontrolą.- odpowiedział

-Cieszę się. To dobranoc.

-Dobranoc! - krzyknęli Devin i Carlo w tym samym momencie.

-Dobranoc. - odpowiedział i się rozłączył.

-Ja sie będę zbierał- powiedział Carlo po czym wstał i po chwili wyszedł.

Posprzątałyśmy, umyłyśmy kieliszki i postanowiłyśmy iść spać.



The Mafia BossWhere stories live. Discover now