34. Sądzisz, że powinnam z nią porozmawiać czy nie jest jeszcze gotowa?

345 13 3
                                    

Że co? Nie, to pewnie jakaś pomyłka. Może jakaś dziewczyna piszę do zdziry, która flirtuje z jej chłopakiem? A może to właśnie ta zdzira do niej pisze? To chyba najbardziej logiczne wyjaśnienie. Niby może chodzić o Seana, ale niby jak? O randce na dobrą sprawę, oprócz oczywiście mnie i Seana, wiedziała tylko Devin. No chyba, że S komuś powiedział... Nie, nie sądzę. To pomyłka. Po prostu to zignoruje. Teoretycznie jest dopiero chwila po 22 ale chyba najchętniej położyłabym się teraz do łóżka i uchyliła okna, by słyszeć ten charakterystyczny szum i wilgotność powietrza podczas deszczu. Tak chyba zrobię. Jak stwierdziłam tak zrobiłam. Leżałam pod kołdrą w swojej sypialni. Jest tak chłodno, ale w tym dobrym sensie. To jest ten chłod gdzie jest on wręcz orzeźwiający. Zapaliłam lampkę przy łóżku i stwierdziłam, że przeglądnę UpDay, może przeczytam jakiś artykuł. Nic ciekawego, stare, widziałam, o francuski milioner inwestuje w kolejną budowle. Właśnie, może też powinnam w coś zainwestować? Pieniędzy, nie skromnie mówiąc, mam dużo, ale tak właściwie to nic z nimi nie robię. A może by tak kupić klub? Albo bardziej kupić budynek i ogarnąc z tego jakiś klub. Ej, no to nie jest głupi pomysł. Ogarnęło by się parkiet, bar, jakies sofy, obsługę i resztę. W sumie to co mi szkodzi? Tymbardziej, że byłaby to moja pierwsza inwestycja i klub wydaje się dużo prostszy niż jakiś hotel, fabryka i tym podobne. Może od razu napiszę do jakiegoś agenta nieruchomości? Wiem, która jest godzina, spokojnie, no coż najwyżej odczyta rano. Chwila, przecież znam jednego agenta. Powiedzmy, że to taki przyjaciel rodziny. Dobra napisze do niego. Musi być najlepiej w okolicach centrum, w miare duży budynek, bla bla bla na resztę zdaję się na ciebie, bla bla, dzięki. Wyślij. No i gotowe. Podsumowując dzisiejszą randkę to naprawdę świetnie się bawiłam. I szczerze to ja... chyba zaczynam coś naprawdę czuć do Seana. W sumie to już pójdę spać, może chodź raz w życiu się wyśpię, kto wie? Tak czy siak, dobranoc.

*NASTĘPNEGO DNIA*

O matko, która to już? 9, okej jest dobrze. Mam nadzieję, że Devin jest już w domu. Wstałam, usiadłam na skraju łóżka i rozciągnęłam się. Udałam sie w stronę kuchni. Jeszcze na korytarzu poczułam niesamowity zapach. Mmmmm śniadanko. Dotarłam do celu i zobaczyłam Devin kładącą dopiero przygotowaną jajecznice na stół.

-Proszę proszę, nasz kopciszek wstał.

-Dlaczego kopciuszek? Przecież ona spieprzyła i jeszcze buta zgubiła.

-No i teraz mam chociaż pewność, że nie zwiałaś biednemu Seanowi.

-Czyli obstawiałaś, że mu zwieje?

-Miałam taką opcję gdzieś z tyłu głowy.

-To nie ja dałam nogę z randki z Bradleyem jeszcze w liceum. - wspomniałam i zrobiłam minę mówiącą ,,no i co łyso ci teraz".

-To jest zagranie poniżej pasa, zgodziłam się tylko dla tego, że zrobiło mi się go żal. Jeszcze jego kumple stali pare metrów dalej.

-A potem po 20 minutach poszłaś do łazienki i nigdy nie wróciłaś.

-No nie moja wina, że strasznie przynudzał. Cały czas opowiadał mi o tym jak to prawa fizyki są niesamowite, i że za parę lat roboty się zbuntują i wyniszczą ludzkość.

-Co nie zmienia faktu, że jak cię zapytał co się stało, to powiedziałaś mu, że zasnęłaś w łazience. Oby dwie jednak wiemy, że dałaś dyla oknem.

-Sama byś tak samo postąpiła.

-Biedny Bradleyek jeszcze ci uwierzył i zaproponował inny termin. Nagle twoja ciocia zachorowała i musiałaś się nią zająć.

-Okej, dobra wygrałaś. - powiedziała lekko podnosząc ręce do góry. - A teraz, jeśli skończyłaś mi wypominać błędy młodości, to zrobiłam nam śniadanko.

The Mafia BossWhere stories live. Discover now