{7} 🦊

61 2 0
                                    

9, 10, 11 września 2020

W środę było zebranie, na które wręcz musiałam zmusić ojca, by poszedł. Jestem bardzo zadowolona z tego, że tam był, bo udało mu się załatwić z moją wychowawczynią względne przeniesienie się na niemiecki.

Na matematyczkach pierwszy raz od dawna byłam a little bit konfjuzd, bo mieliśmy nowy temat o rozwiązywaniu równań, ale związanymi z funkcją kwadratową. Babka oddała też nam kartkówkę, którą pisaliśmy chyba w poniedziałek i zapowiedziała już kolejną. 

Na biologii nie jest jeszcze tak dramatycznie. Omawiamy teraz temat związany z wirusami. Tematycznie nie powiem. 

Na francuskim babka zapowiedziała kartkówkę w poniedziałek, ale ja podczas tej lekcji będę chyba szła na niemiecki i będę musiała napisać kartkówę  z jedzenia. Wydaje mi się, że to głównie zaważy na tym, czy babka od niemca pozwoli mi się przenieść, czy też nie. Przy rozmowie z nią, odgórnie zapowiedziała, że bez korepetycji się nie obejdzie. No w końcu cały rok muszę nadrobić, ale podobno za dużo nie zrobili.

Na rozszerzeniu z angielskiego zrobiłam śliczny opisik dziołchy z obrazka i nauczyłam się nowych słówek, których teraz nie pamiętam, bo w głowie mam tylko słówka z niemca.  die Wurst to kiełbasa, możecie skojarzyć z Conchitą Wurst. You're welcome. 

[Szit właśnie sobie uświadomiłam, że opisywałam środę, ale chuj z tym. Od czytania nikt jeszcze nie umarł.]

Na czwartkowej fizyce mieliśmy o pracy i mocy. Na razie jeszcze nie takie trudne, ale nudne. 

Potem były dwa wf. Na jednym biegałyśmy kółka na dworze, podczas gdy chłopcy sobie grali na inny boisku. Narzekałam tak jak chyba jeszcze nigdy w tym roku. Czterdzieści sekund bieg, dwadzieścia marsz. Myślałam, że zejdę na zawał. Praktycznie nikt nie ma kondycji, ale chuj biegajcie. Próbowałam podawać jakieś dobre argument, by w końcu przestali nas tak katować, przykładowo, że będę biegać, kiedy nastąpi apokalipsa zombie, na co babka odpowiedziała, że patrząc na to jak biegam i uda mi się im uciec. Potem mieliśmy rozciąganie, ale byłam na tyle zmęczona, że moje ruchy ograniczały się do minimum. Na drugim już chyba graliśmy w jakąś grę, ale byłam tak wymęczona, że na nic nie było mnie stać. 

Przed godziną wychowawczą dzwoniłam do matki i mówiłam jej o tym, że jak zostanę przyjęta na niemiecki, to trzeba będzie mi załatwić korepetycje i w tym samym czasie przypomniałyśmy sobie, że jej koleżanka je prowadzi i to jest ta sama babka, która nauczyła mnie co nieco w podstawówce. Trochę jestem przerażona perspektywą nauki z nią, ale z drugiej strony, tym razem nie będzie mi wystawiała za to oceny.

Na angielskim liczyłam, że nie będzie babki i szybciej skończymy lekcje, ale jednak była i byłam tak zmęczona, że nic nie zapamiętałam z tamtej lekcji.

W piątek na matmie dalej robiliśmy zadanka. Na wf biegaliśmy na czas 60m i miałam poniżej 10 sekund, co uważam za sukces, szczególnie że a) nie potrafię, b) nie mam kondycji. Każdy z nas biegł po dwa razy, żeby móc poprawić swój czas. Mnie akurat się nie udało, ale przy drugim biegu, facet mi krzyczał, żebym przyspieszyła, a ja odkrzyknęłam, że no przecież przyspieszyłam.

Po czwartkowym wf jakoś nic mnie nie bolało, ale po tym piątkowym normalnie moje nogi umierają już drugi dzień z bólu. 

Na biologii dalej były wirusiki, oczywiście zahaczyliśmy o teraźniejszą epidemię i nawet zaklasyfikowaliśmy koronę względem jej budowy. Taki funfact: każdy wirus mutuje, więc takie wiadomości nie powinny być niczym niezwykłym. Gdyby nie mutował, to byłoby coś.

Na chemii mieliśmy kartkówkę z roztworów i mój przyjaciel uczył się do nich chyba przez jakiś  tydzień, podczas gdy zrobiłam tylko zadanie domowe. Ta kartkówka była w chuj łatwa i przez chwilę nawet się zawahałam czy to nie jest może ZBYT proste.

Na geografii odpowiadałam na pytanka, bo strasznie łatwo dostać tam plusiki i w może przez aktywność podniesie mi się średnia na półrocze. 

Na dwóch polskich dalej był Kochanowski i babka wspomniała o tym, że miał dwie zmarłe córki, no ale Urszuli poświęcił dziewiętnaście trenów. Ja jednak za bardzo nie przejmowałam się tą lekcją, tylko bardziej tym, że razem z moim przyjacielem pojedziemy do Empika i w końcu kupię sobie książki. Ofc nie do szkółki xd tylko trylogię Magnus Chase i bogowie Asgardu. Teraz mam fazunie na wujka Ricka, bo podobno ma powstać serial (jeżeli się nie mylę) na podstawie Percy'ego Jacksona oraz niedawno pojawiła się informacja o tym, że będzie też film z Kronik Rodu Kane. I'm so excited i normalnie nie mogę się doczekać. Łączmy się.

~Queenie

Przeżyć W Liceum | klasa druga, trzecia i czwartaNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ