{4} 🦊

78 5 3
                                    

4 września 2020

Rano jechałam z psiapsi autobusem i starałyśmy się unikać kontaktu wzrokowego z chłopakiem, który w pierwszej klasie podstawówki chodził z nami do klasy. Kiedy już byłyśmy w szkółce, to chciałyśmy iść kupić szafkę, mimo że (teoretycznie) można dopiero od przyszłego poniedziałku. Jednak nie było babki w kantorku, więc pożyczyłam tylko od psiapsi książkę od matmy i się rozdzieliłyśmy.

Laski, z którą siedzi mój przyjaciel na matmie nie było, więc usiadł ze mną i czułam się a little bit uncomfortable. Na matmie mam totalnie wywalone na otoczenie i skupiam się tylko na liczeniu zadań, co w pewien sposób mnie uspokaja i nie potrafię zrozumieć ludzi, którzy uważaj matematykę za najtrudniejszy i najgorszy przedmiot. 

Wf był tak nudny, że mogłabym tam zasnąć na stojąco. Pół lekcji zmarnowaliśmy na rozgrzewkę i samo odbijanie piłki. [tak na marginesie, każdy miał osobną i na początku oraz na końcu ćwiczeń każda piłka była dezynfekowana. Imagine sprzedawać teraz środki do dezynfekcji. Stonks jak nie wiadomo co] Po wf poszłam stanąć w kolejce i udało mi się kupić szafkę. Mam nadzieję, że zaraz nie zostaniemy wysłani na zdalne nauczanie, bo będzie mi w chuj szkoda tych pieniędzy.

Na biologii dopijałam sobie kawunię, którą nie zdążyłam wypić na przerwie, a w tym czasie babka takie: bardzo mnie cieszy, że wszyscy macie maseczki. I potem mój przyjaciel spojrzał tak na mnie znacząco. Tekst matki o tym, że nie jestem jak wszyscy, w końcu miał zastosowanie. Robiliśmy znowu zadania z maturki i pamiętam, że jedno zadanko [dokładnie 16.3] było o tym, jakie zastosowanie ma laktoza w ludzkim mleku [odżywczą] i co powstaje w wyniku jej hydrolizy. Galaktoza i glukoza. I moje drogie bilchemy, które może też tu są mam dla Was lajfak, dzięki któremu to zapamiętacie. Po pierwsze oby dwie substancje zaczynają się na "g", po drugie galaktoza mi się skojarzyła z galaktyką i mitem o tym, że jak Hera karmiła jakieś dziecko, to jej mleko się rozlało i tak podobno powstała Droga Mleczna. Rozumiecie?

Mleko -> mit -> galaktyka -> galaktoza 

You're welcome.

Na chemii babka też była zadowolona, że nie narażamy jej życia i powiedziała, że będziemy kończyć podręcznik z pierwszej klasy. Mamy też nie martwić się tym, czego nie ogarnęliśmy na nauczaniu zdalnym, bo jeszcze kiedyś do tego wrócimy. Ale najpierw roztwory, bo nie mamy czasu xd

Na geografii też będziemy kończyć podręcznik z pierwszej klasy. Jeden chłop zaczął opowiadać o swoich wakacjach i facet takie, że skoro jest tam tak fajnie, to może pojedziemy na wycieczkę krajoznawczą i jak coś to przewodnika już mamy.

Pierwszy polski mieliśmy w sali od francuskiego, bo jakaś klasa nie mogła się w niej zmieścić, a nas jakoś upchnęli. I rozpoczęliśmy od przypomnienia najważniejszych rzeczy z renesansu. Z racji tego, że w czwartek na historii, dostaliśmy już opierdziel za nieznajomość tych rzeczy, na polskim głównie ja się odzywałam z tym co zapamiętałam z tamtej historii. Ale za wiele tego nie było, głównie daty i dostaliśmy kolejny opierdziel za to, ze nic nie pamiętamy. Na nasze usprawiedliwienie mam to, że jesteśmy biolchemem i to nie są nasze mocne przedmioty.

Po wyjściu z klasy minęłam o metr mojego byłego krasza, czym się już w sumie za bardzo nie przejęłam. Jeżeli kogoś to interesuje, to tak bardzo nadal przejmuję się jego obecnością, ponieważ pamiętam, jak do niego podbiłam i czuję się trochę niezręcznie z tym wspomnieniem i tą świadomością. Mam nadzieję, że on już o tym zapomniał, taka informacja bardzo poprawiłaby moje samopoczucie, ale niestety w żaden sposób nie mogę jej zweryfikować. Będę się teraz tym momentem torturować do końca życia.

Na drugim polskim przenieśliśmy się do zwykłej klasy i razem z moim przyjacielem, zajebaliśmy miejsce takim dziołchom. Ławki są tak ustawione, że siedzą trzy osoby w rzędzie i na końcu naszego siedziała ta jedna z tych dziołch i kiedy jej psiapsie przyszły i usiadły przed nami [because nie mieliśmy zamiaru im ustąpić, sori not sori] to ona się od razu tam do nich przesiadł. I miałam takie szit, to było bardziej wredne od tego co my zrobiliśmy, bo w zeszłym roku ta lasia trochę też przyjaźniła się z moim friendem. W każdym razie na biologii, ale maj friend miał taki szok na twarzy. Na tej lekcji robiliśmy jakiś [chyba] wiersz Kochanowskiego. Idk, o czym był, ale chociaż nie faworyzował jednej martwej córki nad drugą. To trochę sad, że dla Urszuli stworzył kilkanaście trenów, a dla drugiej [teraz sprawdziłam, że miała na imię Hanna] poświecił cztery(!) wersy(!) dodane do końca drugiego wydania Trenów. Nie ma to jak faworyzacja w rodzinie.

Jeżeli będziecie mieli dzieci, nie bądźcie jak Kochanowski i nie faworyzujcie ich.

~Queenie

Przeżyć W Liceum | klasa druga, trzecia i czwartaWhere stories live. Discover now