{3} 🦊

96 3 0
                                    

3 września 2020

Jako przykładny uczeń biolchemu, już teraz nie mam dla siebie czasu, a notatki z biologii zajmują mi wieczór. 

Ale zacznijmy od rana. Znowu strasznie wygodnie mi się spało, a kiedy się ubierałam, to było tak zimno, że aż szczękałam zębami. Ponownie połowę mojego czasu zajęło robienie śniadania i kolejnych posiłków do szkoły, które jakoś musiałam upchać do plecaka. Jak na razie noszę same zeszyty i piórnik, a i tak nie mam miejsca. Pominę fakt, że ten plecak już raz miał zszywane ramię i wiem, że wygląda strasznie, ale jakoś nie mam czasu, żeby pojechać i kupić nowy. 

Rano oprócz tego, że było w chuj zimno, to jeszcze padał deszcz. Szafki możemy kupować dopiero od przyszłego tygodnia, więc to, co bierzemy, musimy mieć cały czas przy sobie. So parasolka nie była najwygodniejszą opcją. Specjalnie ubrałam na bluzę skórzaną kurtkę, żeby ta woda po niej spływała i nawet działało. 

Na przystanku widziałam laskę z mojej byłej szkoły, której nie lubię i na szczęście w szóstej klasie przeniosła się do jakiejś innej szkoły. Ale niedawno urodziła dziecko, a to jest taka village, że oczywiście szybko się rozniosło. W sumie do końca nie wiem, jaki to ma związek z tą historią, no ale cóż nie lubię jej i postanowiłam o tym wspomnieć.

Kiedy w końcu przyjechał autobus, drzwi mnie przytrzasnęły i czułam się tym strasznie zażenowana, bo kiedy już byłam w środku, ludzie się na mnie patrzyli. I nawet nie próbowali tego ukrywać w żaden sposób. Jak ja kogoś szpieguję, to staram się, żeby nie zauważył.

Kiedy już podjechałam pod maczka, to nadal padało, a ja stwierdziłam, że chuj mnie to i pójdę na piechotę do szkoły. No i oczywiście, później na lekcji kapała ze mnie woda, ale ramiona miałam suchutkie dzięki kurtce. {Wow, kuźwa, 2020 a ja poznaję zastosowania kurtek xd}

Pierwsza znowu była matma i dzisiaj też już robiliśmy zadanka. W sumie to na matmie robimy tylko zadania. Dosłownie. Wczoraj zaczął się rok szkolny, a ja już mam zapisane trzy strony A4 samymi obliczeniami.

Kolejna była historia i rozmawialiśmy o epokach, bo teraz będziemy wkraczać w renesans. Nie mam jeszcze książek, więc przeglądałam książkę od historii mojego przyjaciela i w jednym rozdziale było zdjęcie obrazu z Henrykiem VIII i ja takie: ooo wanna usłyszeć fun fakt? Miał sześć żon, a dwie z nich kazał zabić. Ciekawa postać, nie powiem.

Na tej lekcji babka też zaczęła mówić, na czym dokładnie będziemy się skupiać w danych erach. Gospodarka, filozofia, bitwy i nagle tak mówi ideologia. I jeden chłop takie, że o ideologia LGBT. I zaczęła się dyskusja. I normalnie za odpowiedzi, ta babka ma u mnie +1000 do szacuneczku. Powiedziała mu, żeby najpierw rozwinął ten skrót, a kiedy to zrobił, stwierdziła, że nie widzi w tym żadnej ideologi, tylko ludzi. I że każdy dla niej jest człowiekiem, a poza tym, nie interesuje ją, jakiej ten chłop jest orientacji, ani on nie powinien interesować się jakiej orientacji są inni. To trwało jeszcze chwilę, ale dalszych słów nie pamiętam, ale szanuje babkę. Potem ten chłop jako pierwszy wyszedł z klasy, trzaskając za sobą drzwiami.

Potem była biologia, na której miało być przypomnienie wiadomości z pierwszej klasy, tymczasem my robiliśmy zadania maturalne i babeczka do nas takie, że będą się częściej pojawiać na sprawdzianie. No później się nie dziwię, że wychodzi mi trzy na koniec, kiedy zaczynam się już gubić na samej treści.

Na fizyce udawałam, że słucham, bo oczywiście PZO, podobnie na pierwszym wf, a na drugim już normalnie graliśmy w palanta. I zauważyłam, że taka dziołcha o rok ode mnie młodsza ma tatuaż i nie oceniam, nie chcę też zabrzmieć jak boomer, but wydaje mi się, że to trochę za wcześnie na takie coś. Ale jej lajf, jej desyszyn.

Po tej lekcji poszliśmy z my friends na długiej przerwie do piekarni, a potem siedzieliśmy sobie na dworze, bo deszcz nagle zniknął i się przejaśniło i było mi strasznie gorąco w bluzie, bo oczywiście nic nie ubrałam pod spód.

Na wychowawczej wybieraliśmy samorząd i wszyscy jednogłośnie zagłosowaliśmy, tak dla beczuni, na jednego chłopa. I po tym ktoś do niego takie, że z takim poparciem może teraz startować na prezydenta xd 

Angielski był ostatnią lekcją i miałam go z moją babeczką, a nie z tą, co rozszerzenie. Może to kwestia przyzwyczajenie, ale właśnie z nią wolałabym mieć rozszerzenie. Było trochę śmiechu na początku, a potem opowiadaliśmy o tym czy podoba nam się powrót, biorąc pod uwagę to, że prawie cały drugi semestr spędziliśmy w domu na zajęciach online.

Niby za wiele nic się nie wydarzyło, ale jestem strasznie zmęczona tym dniem. Szczególnie że postanowiłam, że przypomnę sobie parę rzeczy z biologi (faktycznie, przypomnę, a nie zacznę robić zadania z matury) i trochę mi się to przedłużyło.

So dobrego dnia/popołudnia/wieczoru/nocy.

~Queenie

Przeżyć W Liceum | klasa druga, trzecia i czwartaTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang