25

368 15 4
                                    

"I am here for you if you'd only care.
You touched my heart you touched my soul.
You changed my life and all my goals."

♥️♥️♥️

Spokojne słuchanie piosenki Jamesa Blunta - "Goodbye my lover", przerwały moje drzwi. Stał w nich Pique z dziwnym wyrazem twarzy. Zapach wanilii wciąż unosił się w powietrzu. Jego oczy przybrały jeszcze większy błysk, policzki były zaczerwienione. Gerard Pique nigdy się nie zawstydza. Musiał wypić małpkę i znowu zamaskować to aromatem do ciasta. Niepokoi mnie jego stan. Ruszył w stronę fotela chwiejnym krokiem.

— Jak się czujesz Anto? — zapytał siadając na fotelu. Podniosłam się do pozycji siedzącej żeby móc na niego spojrzeć.

— Jest w porządku, zapewne w przeciwieństwie do ciebie — posłałam mu wymowne spojrzenie.

— Ja czuję się całkiem nieźle, tylko troszkę mi tutaj gorąco — oznajmił.

— Gerard jest uchylone okno, a mi nawet przy zamkniętym oknie jest tutaj zimno — powiedziałam. — Po co używasz tego waniliowego aromatu do ciast? — zapytałam wprost.

— To nie jest żaden aromat, nowe perfumy — zaśmiał się głupio.

— Geri, nie jestem idiotką — wycedziłam przez zęby.

— Nigdy tak nie powiedziałem, skarbie — odparł. — Zawsze mówiłem, że jesteś błyskotliwa i inteligentna — dodał.

— Co się z tobą dzieje od dłuższego czasu? — zapytałam ignorując jego słowa. Byłam zła. Nikt nie jest zadowolony jeśli osoba, na której nam zależy sama siebie wyniszcza. Hiszpan milczał, nawet nie zamierzał otworzyć ust. — Dobrze, w porządku. Chciałam ci pomóc, ale skoro chcesz wyniszczać dalej samego siebie to tak rób. Robisz to na własne życzenie — powiedziałam ze spokojem. Musi poczuć, że jestem neutralna.

— Po prostu od jakiegoś czasu sobie nie — zaczął, ale szybko przerwał bo do pokoju wszedł Roberto. Zmroziłam Hiszpana wzrokiem, a on spoglądał na mnie z przepraszającym spojrzeniem. — Nieważne — machnął ręką.

— Ważne, Geri — spojrzałam na niego ze smutkiem.

— Nie patrz tak na mnie — poprosił.

— Jak? — zdziwiłam się.

— Tak jak wtedy na cmentarzu — wyznał spuszczając głowę. Alkohol go rozbierał i najlepszym rozwiązaniem będzie jeżeli Roberto i Pique opuszczą dom swojego trenera. Za dwa dni mecz, on nie może w nim zagrać.

— Gerard, zbieramy się — poinformował go Sergi.

— Dlaczego? — zdziwił się.

— Bo na ciebie już pora — odpowiedział mu, a ja  narzuciłam na siebie kurtkę i zgarnęłam moją torebkę.

— Jedziesz do mnie? — zainteresował się Pique.

— Nie odwiedzę cię dopóki nie wytrzeźwiejesz — powiedziałam z powagą. Wyszliśmy z mojego pokoju. Gerard szedł chwiejnym krokiem, a ja tylko bałam się, że może spaść ze schodów. Zakładanie butów w jego wykonaniu będzie komedią. Zostawiłam chłopaków w przedpokoju i poszłam do salonu, gdzie Luis, Elena i Sira siedzieli z Julią przed telewizorem. — Ja jadę do Sergiego, będziemy grać w fifę — oznajmiłam rodzinie.

— A może do Gerarda? — zapytała podejrzliwie Sira.

— Po co do Gerarda? — zdziwił się wujek.

— Nie mam po co do niego jechać — oznajmiłam z powagą.

— No właśnie. Anto jest na tyle mądrą kobietą, żeby trzymać się z daleka od takiego faceta jak ja — powiedział z powagą Pique, a mnie zdziwiły jego słowa. Sira spoglądała na nas zaskoczona. Mam wrażenie, że nawet poczuła ulgę. Czyli dalej jest nim zainteresowana. Czułam od Gerarda woń alkoholu pomieszaną z wanilią. Boje się, że wujek to wyczuje.

MÓJ RAJ | Gerard PiqueWhere stories live. Discover now