29

271 17 2
                                    

"I needed to lose you to find me
This dancing was killing me softly"

♥️♥️♥️

Siedziałam przy stoliku w salonie na imprezie u Rafinhii. Rozmawialiśmy z Andresem o jego psychologu. Myślę, że to jest ten czas, w którym powinnam skorzystać z jego pomocy. Może jakaś terapia mi pomoże, już sama nie wiem. Wolałabym zadbać o Gerarda, ale jeśli nie zadbam o samą siebie to nie zadbam o nikogo. Mecz zakończył się wygraną chłopaków. Wujek wpuścił Gerarda w sześćdziesiątej piątej minucie. Po jego wejściu na murawę poziom gry podniósł się  kilkakrotnie. Hiszpan dorzucił nawet bramkę i zaliczył asystę. Muszę przyznać, że Geri trzyma poziom w linii obrony Barcelony. Gra bardzo dobrze nie tylko w defensywie ale również w ofensywie. Po meczu mało co rozmawialiśmy, a na imprezie pojawiłam się kilkanaście minut temu. Na szczęście trafiłam na Andresa, który wypił tylko piwo i można było normalnie z nim rozmawiać. Nie wiem gdzie jest Gerard, ale pewnie świetnie się bawi. Czuję się tutaj źle i dziwnie, nie ma Mii. Poza mną i Sirą nie ma innych kobiet. Po moich obserwacjach, wolę iść do domu niedługo.

— Jak tam Anto? — zainteresował się Rodrigo, który dosiadł się do nas na kanapie.

— W porządku, dziękuję — posłałam mu szczery uśmiech.

— Wyglądasz na zmartwioną — westchnął.

— Nie, wydaje ci się. Wszystko jest w jak najlepszym porządku — skłamałam. — A ty jak tam? Jak po meczu? — zainteresowałam się nim. Przy okazji zmieniłam temat.

— Dobrze, cieszę się z wygranej — wyznał z uśmiechem. — Dawno nigdzie nie wychodziliśmy razem, może chciałabyś wyjść któregoś dnia do kina? — zaproponował, a ja byłam lekko w szoku.

— Twoja dziewczyna nie będzie zła? — zapytałam od razu.

— Nie jesteśmy już ze sobą — westchnął.

— Co się stało? — położyłam mu dłoń na ramieniu.

— Ciężko jest żyć z osobą, z którą ciężko się dogadać — stwierdził.

— W sumie to możemy któregoś dnia wyjść razem — wzruszyłam ramionami. — Na pewno dogadamy się z terminem — dodałam. Na to, że Gerard się zmieni raczej nie mogę liczyć. Rodriego lubię i dlaczego miałabym nie spróbować umawiać się z kimś innym? Nikt mi tego nie zabrania, a Gerard jednoznacznie określił się na cmentarzu, że nie możemy być razem.

— Świetnie — uśmiechnął się do mnie.

— Myślałem, że dzisiaj nie przyjdziesz — powiedział Gerard, który stanął za kanapą.

— Niedawno przyszłam — oznajmiłam, a on uśmiechnął się do mnie. Widać po jego oczach, że wypił więcej niż dwa piwa.

— Rodri! Chodź, bo ominie cię kolejka! — krzyknął Sergi, a Tarin od razu ruszył w stronę kuchni. Zostałam sama, a Pique patrzył na mnie.

— Co się tak patrzysz? — zapytałam lekko poirytowana.

— Zaprosił cię do kina — mruknął pod nosem, po czym usiadł na kanapie obok.

— No i? Popełnił jakieś przestępstwo? — wywróciłam oczami.

— A ty się zgodziłaś — powiedział. Spoglądał na mnie tak jakbym zrobiła mu jakąś krzywdę.

— Co ci do tego? — zapytałam.

— To, że się z nim umówiłaś — fuknął.

— Z tego co mi wiadomo to z nikim mnie nic nie łączy, ani nie jestem w żadnym związku. Raczej nic mnie nie ominęło. Więc mam prawo wychodzić kiedy chcę i z kim chcę. I tak na tym świecie nie ma osoby, której by na mnie zależało — powiedziałam zdenerwowana.

MÓJ RAJ | Gerard PiqueWhere stories live. Discover now