21

366 18 6
                                    

"I've been looking sad in all the nicest places"

♥️♥️♥️

Opuściłam szpital, ogarnęłam się w moim pokoju i mogłam jechać do pracy na mecz. Zeszłam na dół i powiedziałam cioci oraz dziadkom, że jadę już na stadion. Gerard był jeszcze u mnie wczoraj i długo rozmawialiśmy. Mia bardzo mi pomaga, ale wciąż czuję niewyjaśnioną pustkę. Brakuje mi czegoś, czego nie do końca byłam świadoma. Jednak chyba tak musiało być, a ja muszę się wziąć w garść. Życie toczy się dalej, najwidoczniej przyjdzie na wszystko czas. Wsiadłam do mojego auta i odjechałam w kierunku stadionu. Ulice jeszcze nie były zakorkowane i szybko dojechałam. Zaparkowałam na podziemnym parkingu, wyciągnęłam przepustkę, a steward przepuścił mnie bez problemu. Miguel przywiózł mi mój aparat i oznajmił, że dziś pracujemy na Camp Nou po meczu. Cieszę się, bo pewnie chłopcy wygrają i będzie w domu impreza. A tak spóźnię się trochę i spędzę na niej mniej czasu. Nie mam nastroju na imprezy i chyba przez długi czas się to nie zmieni. Musi minąć trochę czasu aż wreszcie się z tym wszystkim oswoję. Byłam na stadionie przed piłkarzami dlatego mam chwilę wytchnienia. Jeszcze nikt mnie nie zaatakował. Muszę docenić te chwilę bo bardzo szybko się skończy. Weszłam do gabinetu, w którym był już Miguel. Wymieniłam z nim kilka zdań na temat mojego stanu zdrowia. Powiedziałam, że nie mam żadnych przeciwwskazań co do pracy. Dam radę i wszystko będzie okej. Muszę się czymś zająć żeby nie myśleć o tym co się stało. Chcę to wyprzeć z pamięci jakby to co się wydarzyło było fikcją. Zrezygnowałam ze składania dokumentów na studia. Nie pogodzę tego z moją pracą, która jest rano i po południu. W dodatku co dwa tygodnie albo i częściej, zależy od ligi mistrzów mam wyjazdy. Zobaczymy jak moja sytuacja się potoczy, może spróbuję w przyszłym roku. Zabrałam od mojego przełożonego cała rozpiskę z mapką stadionu. Musiałam poustawiać reporterów i fotografów klubowych w odpowiednich miejscach. Cieszę się że miałam "mobilną" pozycję i mogłam być po każdej stronie boiska, nawet na trybunach. W pracy pomagał mi przemiły pan Francisco. Opowiadał mi o tym, że od wielu lat zajmuje sie sprzętem na stadionie i pomaga fotografom. Jest głównym kierownikiem i doskonale zna cały stadion. Nie to, że ja go nie znam ale okrążyć pięćdziesiąt razy stadion ze sprzętem nie jest dla mnie w tym momencie łatwe. Chcę wrócić do pracy, ale nie chcę się zajechać.
Kiedy skończyłam ustawiać sprzęt, usiadłam sobie na ławce rezerwowych gospodarzy. Musiałam pozmieniać ustawienia w moim aparacie, ponieważ chcę stworzyć jeszcze lepsze zdjęcia.

— A tutaj mamy naszą świetną fotograf Anto Martinez! — usłyszałam i spojrzałam zaskoczona prosto w obiektyw telefonu należącego do młodej blondynki. Zajmuje się prowadzeniem aplikacji Snapchat w klubie. Widziałam ją już tyle razy ale nadal nie wiem jak ona ma na imię. Zmieniłam swój wyraz twarzy na szeroki uśmiech.

— Hej — pomachałam z uśmiechem do telefonu.

— Jesteś gotowa zasypać nas mnóstwem cudownych zdjęć po krótkiej przerwie? — zapytała.

— Oczywiście, dzisiaj po meczu będzie ich mnóstwo na moim Instagramie! — ogłosiłam.

— W takim razie swipe up i obserwujemy Antonellę na Instagramie! — zarządziła, po czym podlinkowała mój profil i wstawiła na story klubu. Do meczu było jeszcze ponad półtorej godziny. Piłkarze już pewnie znajdują się na stadionie. Skupiłam się jednak na przestawianiu aparatu i robieniu próbnych zdjęć.

— Hej Anto! — przywitała mnie moja kuzynka, której nie widziałam z półtora roku. Ostatni raz widziałam ją na chrzcinach synka jej brata.

— Cześć kochana! Jak ja cię dawno nie widziałam — zostawiłam aparat na fotelu i przytuliłam się mocno do Siry. Dziewczyna jest piękną, wysoką brunetką. Jest bardzo zgrabna i we Włoszech po ciąży kontynuowała swoją karierę modelki. Zawsze podziwiałam ją, że pomimo rozstania ze swoim facetem dała sobie ze wszystkim radę. W sumie w jednym jesteśmy podobne. Obie nie chcemy martwić naszych rodziców i brać od nich pomocy. Było tak od zawsze. Mimo, że Sira jest ode mnie starsza o trzy lata to zawsze miałam z nią świetny kontakt.

MÓJ RAJ | Gerard PiqueOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz