8

566 13 2
                                    

"I might never be your knight in shining armour,
I might never be the one you take home to mother,
And I might never be the one who brings you flowers,
But I can be the one, be the one tonight."

♥♥♥

Obudziły mnie promienie słoneczne przedzierające się przez odsłonięte okna. Było mi bardzo wygodnie. Kiedy już się trochę "rozbudziłam" zorientowałam się, że nie śpię na kanapie tylko na łóżku. Zapewne, on spał na tej nieszczęsnej kanapie. To było miłe z jego strony. Chciałam sprawdzić która godzina i odwróciłam się w stronę stolika nocnego, na którym leżała przepiękna różowa róża i karteczka :

Przepraszam za tamto 
okazałem się głupim arogantem
myślącym tylko o sobie.
Wiem, że nie powinienem tego robić. 
Wybacz,
                         Gerard.

Wow, postarał się chłopak. Tego to bym się po nim nie spodziewała. Siedziałam tak na tym łóżku i pięć razy pod rząd przeczytałam tą karteczkę. Nagle do pokoju wszedł ucieszony Gerard. Widać, było, że jest po siłowni. Ma wolne, ale i tak spędza je aktywnie. Jeszcze się nie zdziwię jak jutro pójdą pograć w piłkę. Spojrzałam na niego i się zaczerwieniłam. Zaczął mnie onieśmielać. 

— Bardzo ładna ta róża. Dziękuje i wybaczam — szeroko się uśmiechnęłam. 

— No to się cieszę. O to mi chodziło — widać, że mu ulżyło. — Idę wziąć prysznic — powiadomił mnie i zniknął za drzwiami łazienki. Niespodziewanie do pokoju wpadł Roberto. Świeżo wykąpany i dziwnie zadowolony. Widziałam, że coś ukrywał za plecami. 

— Ładna róża — stwierdził. — Od kogo? 

— Od Gerarda — odpowiedziałam zgodnie z prawdą, a ten już knuł swoje teorie. 

— Oooo.. To bardzo miły gest z jego strony — posłał mi szczery uśmiech. — Tak w ogóle siostrzyczko moja najpiękniejsza i najwspanialsza, życzę ci wszystkiego najlepszego, a jak wejdziesz na instagram to proszę nie zabij mnie — dał mi bukiet ogromnych kwiatów po czym pocałował w policzek i przytulił.

— Dzięki braciszku, ale już się boję — odparłam przerażona. 

— Czego się boisz? — wyszedł z łazienki Gerard. 

— Upokorzenia przez pana Roberto, mojego najwspanialszego braciszka — zaśmiałam się i wstałam z łóżka. Szybko się rozpakowałam i poszłam do łazienki. Wykonałam poranne czynności oraz wzięłam prysznic. Założyłam na siebie szorty i koszulkę. 

— Uśmiech proszę! — wrzasnął kiedy wyszłam. 

— Jesteś głupi — skwitowałam. 

— Nie tylko ty mu to mówisz — stwierdził Pique również robiąc mi zdjęcie. 

— Kochanie! — wbiegły do pokoju Rafa, Elena, Anto oraz Raquel. — Wszystkiego najlepszego misiaczku! — wrzasnęły wszystkie razem. 

— Dziękuję wam — przytuliłam każdą po kolei. 

— Nelka, sto lat, sto lat! — weszła szczęśliwa Mia przytulając się do mnie. — Dużo zdrowia, szczęścia, super najlepszej przyjaciółki, która właśnie składa ci teraz życzonka, ludzi w których będziesz mieć oparcie, miłości oraz takiego super hiper chłopaka — powiedziała to patrząc się na Gerarda, a on tylko się uśmiechał. — A no i nie zmieniaj się, bo taką cię kocham — mocno mnie przytuliła. 

— Jejć. Dziękuje bardzo. Też cię kocham — odwzajemniłam jej uścisk.

— No to ja jeszcze ci chyba w tym gronie życzeń nie złożyłem! — zaśmiał się Pique. - Więc życzę ci więcej Greyów, imprez, wódki, whisky, piwa, wina, gry w pokera, jedzenia. Pieniędzy pod dostatkiem, fajnej pracy, żeby na kanapie było ci wygodnie i w ogóle wszystkiego najlepszego — śmiał się jak to wszystko mówił. — Skarbie — dodał z cwaniackim uśmiechem. 

MÓJ RAJ | Gerard PiqueWhere stories live. Discover now