17

414 8 1
                                    

"I kick-start the rhythm
All the trauma’s in remission
No I don’t need permission"

♥♥♥

Wstałam wczesnym rankiem, poćwiczyłam i wykąpałam się. Nie mogłam w nocy spać. Cały czas myślałam o Gerardzie. A przede wszystkim o tym, że za dużo mu powiedziałam. To miało zostać moją tajemnicą i przede wszystkim Gerard nie powinien się o tym dowiedzieć. On mi nie powie niczego. Jednak kiedy zaczynam o tym myśleć i wyobrażać sobie co on może mi wyznać... Zaczynam się bać i chyba nie chcę żeby to przede mną ujawniał. Ogarnęłam się do wyjścia i mogłam pojechać z wujkiem na trening. Co prawda będę tam za wcześnie, ale nic nie szkodzi. Bo będę mogła w spokoju ustawić sprzęt. Wsiadłam do samochodu, po czym odjechaliśmy do ośrodka.

— Nie będzie mnie w czwartek, lecę do Oslo — oznajmiłam.

— Po te dokumenty? — Enrique chciał się upewnić.

— Tak. W mieszkaniu miałam jeszcze parę dokumentów, które również muszę zabrać — wyjaśniłam.

— Sama tam lecisz? — zapytał.

— Z Mią i Sergim — odpowiedziałam.

— Z Roberto? — zapytał zaskoczony, a ja skinęłam głową. — Po co ci tam taka eskorta? — zaśmiał się.

— W prawdzie planowałam lecieć tylko z Mią, ale Roberto stwierdził, że jako mój braciszek musi zadbać o nasze bezpieczeństwo — wymyśliłam coś na poczekaniu. Przecież nie powiem wujkowi, że Pique kazał mu z nami lecieć, bo mój były może zrobić mi krzywdę.

— Ach, Roberto i te jego pomysły — zaśmiał się wysiadając z auta. Napisałam szybko SMSa do Sergiego, żeby przypadkiem on nie wymyślił swojej wersji. Hiszpan ma tak bujną wyobraźnię, że aż boję się co mógłby wymyślić. Weszłam do ośrodka, przygotowałam się do pracy i wyszłam na boisko. Niestety niektórzy chłopcy już tam byli. Gerard, Marc, Sergio, Marc i Andres machali mi z uśmiechem, na co ja im odmachałam. Świadomość, że muszę lecieć do Oslo sprawiła, że mój humor jest słaby. Kompletnie na nic nie mam ochoty. A pomyśleć, że jeszcze dzisiaj idę z dziewczynami do kina. Jedyne o czym marzę to przesiedzieć cały dzień przed telewizorem, na kanapie i pod kocem. Sama, żebym mogła sobie wszystko przemyśleć. Gdyby nie praca oraz to, że ten klub nazywa się FC Barcelona... Na pewno bym już wyjechała. Szukam ucieczki, choć sama nie wiem przed czym. To co się dzieje między mną a Gerardem nie powinno mieć miejsca. Na tej jednej nocy powinno się skoczyć. Geri to dobry facet, ale dla mnie jest jeszcze za wcześnie. Nie umiem ruszyć do przodu, boję się. Kiedy ustawiałam ostatnią kamerę na statywie, podszedł do mnie Pique. Nie wiedziałam co jeszcze mogę zrobić, więc złapałam za aparat i udawałam, że coś w nim ustawiam.

— Jak tam? — zainteresował się.

— W porządku, mam mnóstwo pracy — odpowiedziałam.

— Nie ściemniaj. Widzę, że zrobiłaś już wszystko — odparł ze spokojem. — Dlaczego się wczoraj nie odzywałaś? — zapytał.

— Mia u mnie była, rezerwowałyśmy bilety i planowałyśmy dzisiejszy wieczór. Poza tym chłopaki u ciebie byli, nie chciałam przeszkadzać — wytłumaczyłam.

— Wszystko gra? Bo mam wrażenie, że coś jest nie tak — westchnął.

— Tak, wszystko jest dobrze — skłamałam.

— Anto! — Usłyszałam za sobą męski głos, był znajomy. Odwróciłam się, a z tunelu wychodził Rodrigo, mój kolega z liceum. — Jak miło cię widzieć — powiedział przytulając się do mnie. Odwzajemniłam jego uścisk. Wydaje mi się, że Gerardowi niezbyt się to podoba. Dla mnie to też niezręczna sytuacja, ale nic nie poradzę.

MÓJ RAJ | Gerard PiqueWhere stories live. Discover now