27

247 17 0
                                    

„Es que yo sin ti
Y tu sin mi
¿Dime quién puede ser feliz?
Esto no me gusta."

♥️♥️♥️

Leżałam w swoim pokoju i myślałam. Myślałam o Gerim i o tym co teraz robi. Mam nadzieję, że nie został sam i nie pije alkoholu. Nie wiem co wynikło z rozmowy chłopaków, bo ja w niej nie uczestniczyłam. Było już bardzo późno. Nie mogłam spać, a myśli nie dawały mi spokoju. Mogłam zostać u niego na noc pomimo wszystko. Mój telefon zaczął dzwonić, a ja od razu po niego chwyciłam. To Neymar, ciekawe czego chce ode mnie o tej porze.

— Słucham? — powiedziałam.

— Śpisz? — zapytał.

— Nie, nie mogę zasnąć — wyznałam.

— Może jesteś głodna? — zadał kolejne pytanie.

— To zależy co masz na myśli — zaśmiałam się. Dobrze wiedziałam, że chodzi mu o MCD.

— Cheeseburgera i frytki — oznajmił.

— To jestem głodna — powiedziałam śmiejąc się. — Za ile będziesz? — zapytałam.

— W zasadzie to jestem pod twoim domem z prowiantem i możemy ruszyć w jedno miejsce — powiadomił mnie. On coś kombinuje.

— Założę bluzę i zejdę — oznajmiłam kończąc połączenie. Narzuciłam na siebie czarną bluzę od mojego dresu Nike i zeszłam na dół. Włożyłam adidasy i mogłam opuścić dom. Auto Brazylijczyka czekało pod domem, a ja do niego wsiadłam. — Domyślam się, że jedziemy do Gerarda? — powiedziałam bez wyrazu.

— Skąd wiedziałaś? — zapytał zaskoczony.

— Bo masz go w nocy pilnować, a boisz się, że nie upilnujesz — odpowiedziałam. Dobrze go już znałam i wiem, że Ney odpowiedzialnością nie grzeszy. Zaparkował na posesji Hiszpana i wysiedliśmy z auta. — Obawiam się, że moja obecność nie jest tutaj dobrym pomysłem — stwierdziłam otwierając drzwi do domu. Ney szedł za mną z dwiema dużymi siatami z fast fooda. W salonie na kanapie leżał Gerard, a na fotelu siedział Xavi.

— O przywiozłeś żarcie i Anto — zaśmiał się Xavi.

— Nie spodziewałam się odwiedzin tutaj — wzruszyłam ramionami.

— Siadaj Anto na kanapie — odparł Ney, a Gerard zgiął kolana i dzięki temu miałam miejsce. Usiadłam, a Gerard spojrzał na mnie ukradkiem.

— Jest może coś do picia poza colą? — zapytałam.

— Woda z cytryną — mruknął Gerard. — Zniszczę Xaviego i ci naleje — dodał już normalnym tonem. Jak zwykle ze skrajności w skrajność.

— Poradzę sobie sama — odparłam podnosząc się z kanapy. Weszłam do kuchni i nalałam sobie wody do szklanki. Nie rozumiem co chłopcy mieli na celu, że mnie tutaj przywieźli. Zabrałam szkło i wróciłam na kanapę. Chłopcy grali nadal, a Gerard wygrywał z Xavim trzy do zera grając Manchesterem United. Obserwowałam go dyskretnie i mam wrażenie, że moja obecność nie wzbudziła w nim żadnych emocji. Ani złych ani dobrych. Po prostu jest na mnie obojętny. W sumie nie mam się co dziwić, przecież przeze mnie nie zagra w pierwszym składzie. Nie chciałam mu zaszkodzić, chciałam tylko jego dobra. Może któregoś dnia to zrozumie.

— Anto, jak ci minął dzień? — zapytał Neymar, który obserwował zaciętą walkę Gerarda Pique z Barcelony z Gerardem Pique z Manchesteru United.

— Do dupy — oznajmiłam zgodnie z prawdą.

— A co się stało? — zainteresował się.

— Ogólnie to każdy dzień od kilku tygodni jest dla mnie do dupy. Nic mi nie wychodzi, nie da się ze mną dogadać — wyznałam. Pique słuchał tego co mówię z obojętnością. Tak jakbym mówiła o jakimś nic nie znaczącym meczu. Ale prawda jest taka, że to z jego powodu przestało mi się układać. A raczej z tego powodu, że mnie odrzucił.

MÓJ RAJ | Gerard PiqueDonde viven las historias. Descúbrelo ahora