~•~ Rozdział XXX ~•~

1.3K 37 289
                                    

Rozdział XXX

,, Jesteś Lilią Wawelu ''


**

Gnał wzdłuż morza ile koń miał sił. W niedługim czasie przemierzył drogę od Neapolu do Novigradu, jakby sami aniołowie nieśli go na skrzydłach. Nie zamierzał zabierać królowych na statek. Zdecydował się na przejazd przez księstwa Rzeszy do Korony, a jeśli nie zastaną Jadwigi w Krakowie, to sam ruszy na wschód i przekaże swej pani dobrą nowinę. Zatrzymał się dopiero w przydrożnej karczmie, aby odsapnąć nim zawita do zamku.

- Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus - uśmiechnął się do karczmarza, który widząc ładnie odzianego gościa, pospieszył córkę, aby sprawniej stół wycierała.

- Na wieki wieków, wielmożny panie. Skąd przybywasz i dokąd zmierzasz?

- Jestem polskim posłem. Do Novigradu jadę, z misją - mrugnął okiem do jasnowłosej dziewki, na co ta spłoniła się cała i czmychnęła do kuchni po ciepłą strawę.

- Do Novigradu? Ja bym tam na pana miejscu od tego miejsca uciekał.

- A czemuż to?

- To pan nie słyszał? Węgierski król z wojskiem pod mury podszedł i...

- Zygmunt jeszcze nie jest królem, bo domyślam się, że o nim mówisz, dobry człowieku.

- Mniejsza. Zażądał poddania twierdzy i uwolnienie królowych, co je tam Horvat przetrzymuje. Szansy zbyt wielkiej nie mieli, bo i Wenecjanie od strony morza atakowali...

- Chryste... nie żyją? Twierdza zdobyta? - pobladł na twarzy.

- Janos ogłosił, że od teraz nie podlegają Neapolowi i rozkazał udusić królową matkę. Panie... ciało jej przez mury przewiesili, ponad tydzień tak dyndała. Taki odór się niósł, że strażnicy w końcu ubłagali Horvata o jej zdjęcie...

Zawiszy zakręciło się w głowie. Coś ścisnęło go w piersiach, jakby miał się zaraz udusić.

- Boże... zawiodłem ją... zawiodłem moją panią...

- Toś ty panie do nich jechał?

Rycerz nie odpowiedział na pytanie.

- Za wolno jechałem... nie podołałem... zabili je...

- Nie! Królowa Maria wciąż w twierdzy. Jej nie tknęli. Ten Zygmunt zawrócił do Budy, bo jeśli kontynuowaliby atak, Andegawenka miała podzielić los Bośniaczki.

Oleśnicki zerwał się na równe nogi.

- Trzeba było tak od razu! Może jest jeszcze nadzieja, jeszcze uda mi się ją ocalić - wybiegł z pomieszczenia, nawet się nie posilając.

Pech chciał, że w cieniu gospody ludzie Janosa przysłuchiwali się rozmowie rycerza z karczmarzem. Z rozkazu pana mieli szukać szpiegów albo wypatrywać zagrożenia. Polak był takowym zagrożeniem.

Wzburzony tym, co usłyszał, prędko wsiadł na konia i galopem ruszył do novigradzkiej twierdzy, której wieże widział już z oddali. Nagle dwóch jeźdźców za sobą dojrzał, którzy nie mogli mieć dobrych zamiarów, sądząc po wyciągniętych mieczach. Skręcił w zagajnik, aby ich zgubić. Jeden z nich dogonił Zawiszę i zamachnął się na niego. Rycerz odchylił się nieznacznie w bok i przeciął pas podtrzymujący siodło napastnika. Tamten straciwszy równowagę, spadł i skręcił kark.

Lilia Wawelu i Litewski NiedźwiedźWhere stories live. Discover now