~•~ Rozdział III ~•~

1.5K 50 280
                                    

Rozdział III

,, Niewiasta z wody "

***

- Habsburg szturmuje Wawel!

Skirgiełło nawet się nie witał. Wszedł do komnaty Wielkiego Księcia jak do siebie. Zastał brata siedzącego na ławie przy oknie. Jogaiła uśmiechnął się pod nosem.

- On jeden i trzy sługi? - zażartował.

Najstarszy Olgierdowicz dosiadł się do niego, pociągając spory łyk z przyniesionego dzbana.

- Nie śmiej się, bo ci Andegawenka z rąk ucieknie - pogroził mu.

- Nie ucieknie. Panowie nie dopuszczą go do królowej.

- Jogaiła, nie mów jakbyś się tym nie martwił. Dobrze wiesz, że wystarczy tylko jedna chwila sam na sam z Jadwigą i...

- Dość! - huknął.

Skirgiełło zaśmiał się głośno. Wiedział, że tylko udaje twardego, za dobrze go znał.

- Mojej niewiasty tknąć im nie wolno - wymamrotał, opanowując złość.

- Jeszcze nie twoja, ale cieszę się, że myślisz o niej, a nie o koronie.

- Nachwalić się nie mogłeś, po powrocie z Krakowa.

- Ona nie jest zwykłą niewiastą. Charakterna, bystra, język ma cięty, jak brzytwa. Omamić się nie da, szybko wywietrzy spisek - wciąż się uśmiechał - mądrzejsza od niejednego uczonego. Ten cały Wilhelm to by ją... zniszczył. Szczeniak tyłka nie ruszył z Wiednia dopóki się nie dowiedział, że ktoś inny, lepszy znalazł się na jego miejsce.

Jogaiła uważnie obserwował brata. Dostrzegł w jego spojrzeniu coś, czego od lat nie widział.

- Kiedy o niej mówisz, oczy Ci błyszczą. Jakbyś o niej mówił... o Mildzie...

Skirgiełło na moment posmutniał, szybko dopił do końca zawartość glinianego naczynia.

- Sam się przekonasz jak ją zobaczysz - powrócił prędko do dawnego humoru.

- Po twojej szczerości, bracie, nabrałem ochoty na ślub - nie ciągnął dalej tematu rudowłosej.

- Poślij mnie do Polaków - zachęcał - Przegonię stamtąd Habsburga! - ręką zwalił misę z gruszkami, znów zarechotał. Piwo zaczęło uderzać mu do głowy.

- Czemu ty tak hałasujesz i tyle pijesz? Zostajesz tutaj. Już i tak mają nas za dzikusów.

- Wyzwę go na pojedynek. Honorowo. Założę się o beczkę miodu, że ten zniewieściały królewicz nawet miecza nie umie porządnie utrzymać - zatoczył się.

- Nie potrzebne nam waśnie. Hanul kręci się po Krakowie, on dostarcza wieści. Sam mam ochotę rozprawić się z Wilhelmem, ale muszę wierzyć, że panowie zrobią to za nas. Strach pomyśleć, co Ty byś mu zrobił - popchnął go lekko w prawą stronę, żeby wrócił do pionu.

- O Perkunie, co ja bym mu zrobił - czknął - ... a czego ja bym mu nie zrobił... Opanasz! Przynieś pić !

***

- Jak udało Ci się przekonać polskich panów do spotkania z Wilhelmem? - zapytała Margit.

- Nie wiem. Wyraziłam swoją prośbę, a Spytek się zgodził - Jadwiga sama była zaskoczona.

Lilia Wawelu i Litewski NiedźwiedźOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz