~•~ Rozdział XLIV ~•~

2.3K 41 1K
                                    

Rozdział XLIV

~•~ To jedyne wyjście ~•~


– Ja! Ja się z nią ożenię.

Wszystkie pary oczu zwróciły się w zaskoczeniu w stronę mężczyzny. Nikt nie spodziewał się usłyszeć takiej deklaracji, a Śmichna przytrzymawszy się ramienia bliźniaczki, wstała z siedzenia na drżące nogi. Nie wierzyła własnym oczom. Królową ogarnął szok, tak jak i króla, a ciotka Dziadumiła zastanawiała się, czy aby na pewno wzrok ją nie myli. Zdecydowanie nikt z zebranych nie mógł przewidzieć takiego obrotu sprawy.

Jednak najbardziej zaskoczony czuł się podskarbi Dymitr, bo to nie z jego ust padły te słowa.

Śmichna poczuła skurcz w żołądku. Jego wysoka, rycerska postura zrobiła się jakaś niewyraźna. Nie wiedziała czy to wynik nagromadzonych łez, czy robi jej się słabo, dlatego nie może dostrzec męskich, nieco ostrych rysów twarzy i migdałowego spojrzenia. Gdy odzyskała ostrość obrazu, a supeł w gardle nieco się poluźnił, zdołała całkiem głośno i wyraźnie wykrztusić:

– Zawisza?

**

– Znalazła się! – krzyknęła Margit, wpadając prosto w ramiona Oleśnickiego.

Rycerz przytulił ją do swego ciała i już miał skarcić za zbyt lekkie odzienie, przecież na korytarzach powiewało chłodem, a pora była bardzo wczesna, jednak ta dobra nowina tak go ucieszyła, że zapomniał o reprymendzie.

– Gdzie była?

– Podobno Zbigniew znalazł ją w kancelarii podskarbiego – mimo radości, w jej oczach pobłyskiwał niepokój. – Jest cała i zdrowa, tylko zapewne roztrzęsiona.

– Trudno się dziwić... Wczoraj sam czułem się nieswojo, stojąc obok Zbigniewa. Był jak buhaj, który gniewnie rzuca łbem na wszystkie strony. Nie jesteś w stanie przewiedzieć czy zaraz nie zostaniesz nadziany na rogi...

– Król i królowa poprosili całą ich rodzinę na rozmowę do sali obrad.

– Teraz? – uniósł do góry brew w zdziwieniu.

– Chcieli zachować dyskrecję.

Zawisza wypuścił powietrze przez nos i w milczeniu gładził ramiona węgierskiej damy. Czuł się winny tej sytuacji. Nie powinien pozwolić Śmichnie na kontynuowanie romansu z Wiguntem, tylko od razu zacząć działać, nim stało się najgorsze. Nie był jednak dostatecznie odważny i stanowczy. Brzezianki choć podlegały jego ochronie, miały brata, ciotki – rodzinę. Nie mógł im rozkazywać, zresztą nawet gdyby posiadał takie prawo, nie skorzystałby z niego. Jednakże pragnął ustrzec bliźniacze siostry przed niebezpieczeństwami i zepsuciem, czyhającymi tutaj na każdym kroku.

Dwór nie był rajem na ziemi. Wiele szlachetnie urodzonych dam posiadało dwa oblicza i pod płaszczykiem nieśmiałej dziewicy skrywały swe grzeszne życie, tak samo jak nie każdy rycerz kierował się honorem i szacunkiem do płci pięknej. Nawet księża korzystali z domów uciech, panowie mieli stałe kochanki i nieślubne dzieci. Przeżył już trzydzieści wiosen i widział przez ten czas niejedno. Czy to w Budzie, czy na innym europejskim dworze, miasteczku albo mieście – wszędzie można znaleźć dowody na grzeszność tego świata.

Lilia Wawelu i Litewski NiedźwiedźWhere stories live. Discover now