Rozdział II
,, Zieleń Jego oczu. "
***
Dymitr kończył układać księgi rachunkowe. Całe jego życie kręciło się wokół cyfr, monet. Nic dziwnego, że każde słowo ważył jak grosz, a ludzkie twarze przybierały czasem postać szlachetnego kruszcu. Na Wawelu uchodził za dziwaka, introwertyka. Nie przeszkadzały mu złe języki. Miał święty spokój, nikt nie zawracał głowy, prócz podwładnych i współpracowników. Panowie szlachta z początku nie rozumieli, dlaczego wojewoda krakowski zaangażował podskarbiego w plan osadzenia na tronie Litwina. Okazało się, że osobliwy Rusin najwierniej trwa przy jego realizacji. Nie pozwolił na zrezygnowanie z negocjacji, ani nie uległ początkowym humorom Jadwigi.
Teraz, zajmuje się poszukiwaniem nauczyciela dla królowej, a także sam rozbudza w niej ciekawość do ludzi ze wschodu. Największa próba miała dopiero nadejść. Słońce dawno już zaszło, gwar zamku stopniowo cichł, a mężczyzna właśnie zamykał kancelarię. Korytarzem szedł marszałek.
- Koniec pracy na dziś, Dymitrze? - przełożył pergamin z jednej ręki do drugiej.
- Pracy nigdy dość, ale trzeba znać umiar. Co to za pismo?
- Do królowej, nic ważnego. Pytała czy są jakieś wieści od Spytka.
- Pewnie już wracają, przyślą gońca.
Rozmowę dwóch urzędników przerwał strażnik.
- Panie podskarbi. Orszak księcia Wilhelma w pobliżu miasta - pobledli.
- Boże drogi... jednak przybył - Przedbór przeczuwał, że będą kłopoty.
- Jakie rozkazy? Co z bramami?
- Zamykać, szybko! Wszystkie! Nie wpuszczać na Wawel! - Rusin wziął się w garść. Nie pozwoli, by Habsburg dostał się do zamku.
- Dymitrze! - marszałek przytrzymał mężczyznę za ramię - Tak się nie godzi to jednak książę...
- Nie oddam Pani naszej na pohańbienie! Wiesz co o nim mówią - wyrwał się z uścisku - Swoje córki byś mu dał?
Pan na Brzeziu spuścił wzrok. Głośno wypuścił powietrze z ust i odwrócił się do strażnika.
- Nie wpuszczać księcia Wilhelma na zamek. Obiecaliśmy Spytkowi dbać o królową i słowa dotrzymamy.
- Słyszeliście, nie wpuszczać pod żadnym pozorem! Głowami ręczycie - wydał ostateczne polecenie - I zawołać do mnie Niemierzę! Wołać kapitana straży!
***
- Rozmawiałam wczoraj z Cudką, matką Niemierzy - Jadwiga zapragnęła podzielić się z Erzebet usłyszaną historią - Była dwórką królowej Anny, pierwszej żony Kazimierza - panna Lackfi przyniosła Andegawence suknię, wykonaną z białego materiału, wykończoną koronką przy szyi i rękawach. Wyszywane złote lilie idealnie komponowały się z włosami niewiasty.
- Ona pochodziła z Litwy, prawda?
- Córka samego Giedymina - z pomocą Węgierki nałożyła dzisiejsze odzienie - To była niezwykła kobieta. Dzielna i ostra.
- Podobno potrafiła strzelać z łuku i uwielbiała polowania - Erzebet uśmiechnęła się szczerze, zaciskając sznurki na plecach Jadwigi.
- Sama podjęła się próby obrony zamku, podczas najazdu biskupa Grota. Jej brat, Olgierd, był bardzo bliski mojej babce. Cudka określiła go, jako najmilszego człowieka, jakiego było dane jej poznać - dało się wyczuć w głosie młodej władczyni niemałą ekscytację.
CZYTASZ
Lilia Wawelu i Litewski Niedźwiedź
FanfictionAlternatywna historia Korony Królestwa Polskiego oraz Wielkiego Księstwa Litewskiego za panowania Jadwigi Andegaweńskiej i Władysława Jagiełły. Polscy panowie wybierają Wielkiego Księcia Jogaiłę na męża dla swojego króla - Jadwigi z Andegawenów. Mon...