7

1.1K 73 31
                                    

U Yoongiego w domu nigdy nie było zwyczaju celebrowania świąt. Owszem siadali do wigilijnego stołu i jedli razem posiłek, ale nie różnił się on praktycznie wiele od tego, co robili na codzień. Nie było wielkich prezentów, strojenia domu, spędzania czasu przez całą rodziną. Być może kiedy był młodszy, zdarzyło im się razem zobaczyć jakiś film, który leciał akurat w telewizji, ale kiedy wszedł w wiek nastoletni, zazwyczaj wstawali od stołu i rozchodzili się każdy w swoim kierunku.

W domu Hoseoka było zupełnie inaczej. Rodzina Jung świętowała na całego. Już kilka tygodni przed dekorowali cały dom, w kuchni unosił się zapach świątecznych przypraw, a zimowe piosenki leciały na okrągło w tle. Zazwyczaj zjeżdżała się najbliższa rodzina, by wspólnie zasiąść do wigilijnego stołu i spędzić razem więcej czasu. W domu było jeszcze głośniej i weselej niż zazwyczaj. Każdy otrzymywał prezenty dane od serca i nawet Mickey dostawał dodatkowe smakołyki. Najczęściej wychodzili też wspólnie do Kościoła na msze, ponieważ połowa rodziny Jung była wierząca, a reszta chętnie dotrzymywała im towarzystwa.

Yoongi zawsze zazdrościł, gdy Hoseok opowiadał mu o swoich świętach, nie tylko dlatego, że zawsze dostawał nowe zabawki, ale w gruncie dlatego, że on sam nigdy nie miał okazji poznać tej magi świąt i rodzinnej atmosfery. To jednak zmieniło się, gdy miał piętnaście lat. Jego rodzice musieli wyjechać do dziadków, bo jego babcia zachorowała i zostawili go pod opieką państwa Jung. Ci oczywiście bez problemu przyjeli go do siebie, skoro i tak uważali go za ich drugiego syna.

Wtedy Yoongi szczerze pokochał święta. Zakochał się w domowych pierniczkach pani Jung, w świątecznych piosenkach śpiewanych przez ojca Hoseoka, za wspólnie ubieraną choinką przez niego, Dawno i Hoseoka, nawet za siedzeniem w tych obrzydliwych, zimowych swetrach, które każdy dostawał w prezencie. W gruncie rzeczy Yoongi nie lubił hałasu, przepychu i zbyt dużej ilości ludzi, ale święta były tym czasem, w którym nic mu nie przeszkadzało. Zdążył już nawet poznać wszystkich dziadków, ciotki i wujków w rodzinie, a wszyscy okazali się być tak samo ciepłymi ludźmi, jak państwo Jung.

Od tego czasu Yoongi spędzał wszystkie święta w domu Hoseoka. Zawsze odliczał dni do wyjazdu, będąc zbyt podekscytowanym. Teraz jednak czuł się lekko dziwnie z myślą, że odwiedzi rodziców chłopaka. Miał wrażenie, że kiedy tylko go zobaczą, zauważą wielki napis na czole "Sypiam z waszym synem".

- Jesteś gotowy? - zapytał go Hoseok, trzymając już w ręku swoją torbę, wyrywając go z jego czarnych myśli.

- Tak, chodźmy - rzucił, także ciągnąc swoją walizkę w stronę wyjścia.

Zamówili taksówkę i ruszyli na dworzec kolejowy. Jechali pociągiem, ponieważ był to najwygodniejszy i najtańszy sposób podróży, na jaki mogli sobie pozwolić. Zajęli swoje miejsca obok siebie, w niewielkim przedziale i rozsiedli się.

Yoongi od razu wyciągnął książkę, by zbić te parę godzin na czymś, a Hoseok ułożył głowę na jego barku, uprzednio wsadzając w jego ucho jedną z jego słuchawek. Był to ich mały rytuał. Ilekroć razem podróżowali, to zawsze dzieli się słuchawkami, by wspólnie słuchać muzyki. W końcu była ona ich wspólną pasją.

Hoseok oczywiście zasnął całkiem szybko, co było wygodne dla Yoongiego, ponieważ mógł bez żadnych wyrzutów przyglądać się twarzy młodszego. Miał wrażenie, że całą ostatnią godzinę spędził właśnie na wpatrywaniu się w niego.

Z dworca odebrali ich rodzice chłopaka, który stali już z otwartymi ramionami, kiedy tylko ich zauważyli. Być może to zabrzmi trochę dziwnie, ale Yoongi żył dla przytulasów rodziny Jung. Kiedy tylko znaleźli się wystarczająco blisko mama Hoseok podbiegła do nich ściskając ich mocno z dwóch stron. Pan Jung z kolei doszedł odrobię później, także obejmując ich ramionami, przez co trwali w grupowym uścisku. Yoongi był praktycznie przygnieciony z każdej strony, ale uwielbiał to rodzinne ciepło.

I'm in Trouble - YoonseokWhere stories live. Discover now