Rozdzial 11

478 32 11
                                    

-Ty jesteś Czarną Wdową jedną z Avengersów. Niedawno twoje dane wpłynęły do sieci. Jesteś tak naprawdę bezlitosnym zabójcą.

- Peter ja ci wszystko wytłumaczę i spokojnie nic Ci nie zrobię. - powiedziała Natasha podchodząc do niego i zabierając mu nóż z ręki. On sam nie wiedział kiedy go wziął.

-Oj przepraszam...- powiedział skruszony i wystraszony w tym samym momencie.

- Nie zabije Cię. Gdybym miała to zrobić, zrobiłbym to odrazu. Polubiłam Cię jesteś fajnym dzieciakiem -powiedziała pewnie, uśmiechając się przyjaźnie do niego. Odkładają nóż na swoje miejsce.

- Jeśli wszystko sobie wyjaśniliśmy to czas na kolejną lekcje- powiedziała Natasha.

Pokazala mu ręką aby ją zaatakował teraz już nie był zestresowany. Gdy chciał ją uderzyć w brzuch zrobiła mu dźwignię na ręce i wykreciła ją nienaturalnie ale tak aby mu jej nie złamać.
-Musisz być zwinniejszy i szybszy bo w takim tempie to każdy Cię powali. Jeszcze raz.-rozkazała

Ćwiczyli tak już ponad godzinę do póki Peter nie opadł na podłogę zmęczony.

- Nie mam już siły.-wychripiał

-W porządku na dzisiaj koniec ale możesz wpadać codziennie. Wyjeżdżam za tydzień lub dwa. Chce wiedzieć, że będziesz umiał się obronić-powiedziała spokojnie Romanoff popijając wodę.

- Napewno będę i dziekuje- powiedział zabierając swoje rzeczy i wychodząc z mieszkania.
Tak minęło im 5 dni.

Następny dzień zapowiadał się jak poprzednie ale tego dnia gdy Peter  wchodził po klatce schodowej do Natashy. Zobaczył lekko uchylone drzwi w jej mieszkaniu. Na początku myślał, że zapomniała zamknąć drzwi ale na framudze ujrzał ślady szkarłatnej cieczy.
Odrazu wbiegł do mieszkania i to co tam zobaczył było okropne. Wszystkie meble porozwalane. Mnóstwo plam krwi. Parker wiedział, że dzisiaj Romanoff nie wyjechała z własnej woli. Niewiele myśląc zadzwonił pod numer alarmowy. Po piętnastu minutach pojawiła się policja. Przeszukali dokładnie wszystkie pokoje i zabrali bruneta na przesłuchanie.
Policja po ustaleniu wszystkiego wypuścili go ale kazali mu zostać w mieście. Na wypadek gdyby mieli jeszcze jakieś pytania.

Peter próbował szukać jej na własną rękę ale nic nie znalazł jakby rozpłyneła się w powietrzu. Po kilku dniach znowu został wezwany.

- Coś się stało. Jakieś wieści-zapytał podenerwowany.

-Niestety nie mamy żadnych wieści ale ktoś chce z Tobą porozmawiać- powiedział policjant i w tej chwili wszedł Tony Stark .

- Skąd znałeś Natashę Romanoff i co robiłeś w jej mieszkaniu-zapytał Stark poważnym tonem.

- Pomogła mi prawie tydzień temu. Nie wiedziałem wtedy jeszcze, że jest Czarną Wdową, wyglądała inaczej niż w internecie. Opatrzyła mi rany i pokazała kilka ciosów. Mówiła, że jeżeli chce to mogę przychodzić a ona będzie mnie uczyć. Ale krótko bo miała wyjechać.

-Mów dalej chłopcze, ze szczegółami. W czym Ci pomogła- odpowiedział spokojnie Stark.

- Uratowała mnie przed bandą, która chciała mi ukraść pieniądze. Próbowałem ich pokonać ale było ich za dużo. Nagle pojawiła się Natasha. Na początku szef tej grupki kazał jej spadać ale po chwili zlustrował ją wzrokiem i chciał no wie pan Panie Stark. - powiedział lekko zawstydzony chłopak. Na co Tony pokiwał ze zrozumieniem głową.

- Kazała im odejść ale jej nie słuchali więc ich pobiła. Była świetna w akcji. Pierwszy raz widziałem aby ktoś tak walczył. Była zimna i delikatna jakby tańczyła to było niesamowite. Potem poszliśmy do jej mieszkania. Oczyściła mi rany i pokazała ciosy. Po czym zaproponowała abym przychodził codziennie na treningi. Dzisiaj też miałem mieć nauke. Ale Natashy już nie było. - powiedział smutnym głosem. Mimo krótkiego czasu, bardzo ją polubił. Była dla niego jak starsza siostra. Ufal jej mimo, że nie wiedział o niej wszystkiego.

Steve razem z Sharon oglądali telewizję. Rogers był pogrążony w myślach a ona  po prostu oglądała. Nagle zadzwonił telefon Steva.

-  Cześć Tony co tam -zapytał ciekawy, ponieważ Stark bardzo rzadko do niego dzwonił.

- Mam wieści o Natashy. Przyjedź do pobliskiego komisariatu. Czekam -i się rozłaczył. Steve jakby poczuł nową energię do, życia zaczął się szybko ubierać.

-Co się stało? Gdzie idziesz? -zapytała Sharon zdenerwowana.

-Są jakieś wieści o Natashy-powiedział podekscytowanym głosem.

-Zachowujesz się jakby to ona była twoją dziewczyną a nie ja. Nie powinna Cię ona wogóle obchodzić. Sama chcìała odejść i odeszła. Myślisz, że taki szpieg jak ona kogokolwiek obchodzi.
- wybuchła złością, zwykły ton przerodził się w krzyk

-Mnie obchodzi.- warknął Rogers

-Pff... Steve kiedy się nauczysz, że takie potwory jak ona nigdy nie mają bliskich ani nawet znajomych.- prychneła

- Nie znasz jej- powiedział zły.

- Wiem więcej niż sądzisz. Myślisz, że nie czytałam jej akt. Faktycznie może nie wszystkie ale te co mogłam prześledziłam bardzo dokładnie. Ona jest bezdusznym zabójcą i zawsze będzie.- powiedziała ze zwycięskim uśmiechem.

Steve warknął coś pod nosem i wyszedł z wieży w strone komisariatu. Był wściekły nie mógł się opanować. Nie wiedział dlaczego Sharon, życzyła źle Natashy. Gdyby nie ona to, nawet by na nią nie spojrzał.

- Tony jakie wieści-zapytał Rogers bez powitania.

- Też Cię miło wiedzieć Cap. Ten młody widział się z Natashą przez ostatni tydzień. Spotkała go przypadkowo ale dzisiaj jak przyszedł do niej. Znalazł tylko krew i porozrzucane rzeczy. Bardzo dużo krwi.- powiedział Stark odwracając się w stronę szyby za którą był nastolatek.

-Jak się nazywa-zapytał Steve

- Peter Parker i wyprzedzając twoje pytanie. Możesz z nim porozmawiać.- powiedzial Tony przerywając Rogersowi.

Steve powoli wszedł do środka jakby bał się, że nie zobaczy tam chłopca ale jednak on tam na niego czekał.

- Nie wierzę. Sam Kapitan Ameryka chce ze mną rozmawiać jestem szczęściarzem. - powiedział radosny chłopak

- Jak już mnie poznałes Peter to powiedz mi. Czy Natasha cokolwiek  Ci mówiła. Gdzie jedzie lub z kim-zapytał Rogers z nadzieją w oczach.

- Przykro mi nic takiego nie mówiła. Chciała wyjechać za kilka dni ale ktoś ją uprzedził. Żałuję, że jej nie pomogłem jak ona mi.-powiedział przygaszony Peter.

- Mógłbym jakoś pomóc -dodał po chwili ciszy.

- Nie, Peter. Gdyby coś Ci się stało Natasha by nas wszystkich pozabijała. Będę Cię informowal jeśli ją znajdziemy - powiedział Steve spuszczajac głowę na jej wspomnienie.

- Czy mógłbym Kapitanie o coś zapytac.

-Tak jasne mów.

- Co Pana łączy z Natashą- zapytał ale gdy zobaczył karcący wzrok Steve odrazu opuścił głowę. -Przepraszam

- Nic się nie stało. Jesteśmy...


Hejka. Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba.
Chce zobaczyć czy takie coś wypali za 10 serduszek i 5 komentarzy odrazu wlatuje nowy rozdział.
Pozdrowionka

1009 słów

See you againWhere stories live. Discover now