Rozdział 8

526 28 10
                                    

Zeskoczyła z dachu i skoczyła na jakąś postać, która była za Rogersem. Nawet jej wcześniej nie zauważył, bo był skupiony tylko i wyłącznie na Natashy. Po chwili przyjrzał się napastnikowi, który jak się okazało w prawej ręce miał nóż i przejechał nim po ramieniu Romanoff robiąc przy tym dość głęboką ranę. Kobieta walczyła z nim. A Steve był w takim szoku, że nie mógł nic zrobić.
Napastnik uderzył ją i spadł jej kaptur. Miała piękne rude włosy, sięgające do łopatek a w połowie długości  włosy stawały się białe. Po krótkiej walce powaliła nieznajomego i wyciągnęła pistolet z tłumikiem po chwili strzelając mu między oczy. Nawet nie drgnęła przy tym. Odwróciła się do Steva a on uważnie się jej przyglądał.
Maska spadła jej w trakcie walki a ona dopiero po chwili to zrozumiala.
Wyglądała gorzej niż gdy po raz ostatni ją widział . Miała więcej ran, oczy napuchnięte, rozwalony łuk brwiowy i warga, siniak pod okiem. Ale mimo wszystko była wciąż piękna. 

- Natasha....co się z Tobą działo, kto to był -zaczął do niej podchodzić ale ona odsunęła się.
Podeszła do już nieżyjącego napastnika i podwinęła jego rękaw. Ukazał się tatuaż czerwonego kwadratu.- Red Room wszyscy stamtąd taki mają.- powiedziała i odgarnęła włosy z karku gdzie znajdował się identyczny tatuaż.

- Znaleźli mnie, nie powinno Cię tu być... Proszę nie utrudniaj mi tego. Nie mogę ciebie w to mieszać a tym bardziej narażać -powiedziała patrząc się na Steve tymi swoimi szmaragdowymi oczami, które tak idealnie odbijały blask księżyca. Już chciała iść w przeciwną stronę.

- Nie pozwolę Ci odejść. Nie jak w końcu Cię znalazłem.- powiedział  podchodząc szybkim krokiem łapiąc ją za rękę i patrząc głęboko w oczy. Wzrok Steva próbował cokolwiek wyczytać z tych zielonych tęczówek. Niestety na marne. Po chwili jej źrenice poszerzyły się

- Steve uważaj- powiedziała wyciągając szybko pistolet i strzeliła kilka centymetrów od twarzy Rogersa. Kapitan odwrócił się i zobaczył kolejną postać, która powoli upadała na ziemię, była  ubrana prawie identycznie co wcześniejszy napastnik. Gdy chciał się zwrócić do Natashy jej już nie było.

-Cholera- przeklnął do samego  siebie ale po chwili się skarcił za to. Wrócił rozglądając się uważnie  do bazy.

Pomyślała, że to ten moment i szybko pobiegła w pobliski zaułek. Nie była gotowa na spotkanie a co dopiero na rozmowę ze Stevem. Tym bardziej, że Red Roomu teraz go będzie śledzić, bo myślą, że  Romanoff się z nim jeszcze spotka. Była wściekła, że ją zobaczyli z osobą na której jej zależy, że dała się tak łatwo podejść. Ale teraz musiała jak najlepiej się ukryć.
Weszła do łazienki. Cieszyła się, że jednak nie sprzedała tego starego mieszkania, bo teraz chociaż na chwilę jej się przyda i bedzie mogła przez chwile odpocząć. Otworzyła apteczkę, przemyła ranę wodą utlenioną. Rana okazała się dużo głębsza niż na pierwszy, rzut oka. Trzeba będzie szyć, pomyślała i wypiła duży łyk wódki po czym wzięła igłe  i zaczęła powoli zszywać tą ranę.

Steve wrócił przybity do bazy. Dalej nie wiedział dokładnie co się tam wydarzyło i dlaczego Red Room zaczął ścigać Natashę. Wiedział, że tam się wychowała ale pamiętał jak wyjechała na kilka miesięcy aby uporządkować przeszłość. Wróciła wtedy i już nie była tą samą Natashą chociaż udawała, że było wszystko w porządku to on wiedział, że tak nie jest ale za bardzo bał się poruszyć ten temat. Bał się,że Romanoff jeszcze bardziej zamknię się w sobie co i tak już robiła. Zawsze była tajemnicza.

- Co się stało- z zamyśleń wyrwał go głos Wandy. Która siedziała w kuchni popijając herbatę. Polubił ją wydawała się miłą i szczerą osobą. Szybko złapali dobry kontakt.

- Nic się nie stało - odpowiedział z wymuszonym uśmiechem.

- Wiesz, że umiem czytać w myślach ale kłamać to ty i tak nie umiesz - odpowiedziała uśmiechając się szczerze.

- Co ty umiesz robić- zapytał niedowierzając.

- Nie wiedziałeś. Umiem czytać w myślach i manipulować ludźmi, kumulowac moc i przenosić przedmioty a Pietro biega z prędkością światła a nawet szybciej . -powiedziała jak gdyby nigdy nic.

- Widziałeś się z nią. -powiedziała po chwili ciszy i zakryła usta ręką. - Ktoś was zatakował...Jest ranna- dodała po chwili skupienia.

-Ścigają ją... Znowu- dodała na końcu  szeptem z wyczuwalną nutką przerażenia.

-Ale Wanda dlaczego na nią polują. Powiedz mi. To dlatego, że Natasha chciała żebyście tu byli, bo tu jest bezpiecznie. Jak mi czytasz w myślach to jej też. Powiedz co jej się tam przytrafiło i dlaczego nie chce pomocy- zapytał Steve z wyraźną  bezsilnością w głosie. Był zły, że jej nie zatrzymał ani jej nie pomógł w żaden sposób.

-Ponieważ jest dla nich bardzo cenna. Jak mieszkała jeszcze tutaj to była bezpieczna ale teraz jest sama, bez żadnej pomocy. Nie ma nikogo. Pewnie jeszcze podwoili poszukiwania jak się okazało, że pomogła nam uciec.- odpowiedziała smutno Wanda. - Steve musimy...

- Ooo kochanie wróciłeś. Stęskniłam się za Tobą-powiedziała Sharon zarzucając ręce na szyję Rogersa i przysając się do jego ust

- Wanda co chciałaś powiedzieć. - zapytał chcąc tak bardzo uzyskać odpowiedź na resztę jego pytań.

- Nieważne, jakbyś chciał kiedyś porozmawiać to wiesz gdzie mnie szukać a teraz idę do siebie- powiedziała, wzięła kubek z gorącą herbatą i udała się na górę wystawiając język Sharon.

- Co to za niewdzięczna dziewczyna. Co ona sobie wyobraża. Najpierw jak gdyby nigdy nic wpuszczacie ją tutaj a teraz wystawia mi jezyk. -powiedziała Sharon z oburzeniem.

- Nie mów tak o niej. Co w ciebie wstąpiło, Wanda tak samo jak jej brat są naszymi gośćmi i trzeba ich szanować. Idę porozmawiać z Wandą -powiedział i wymijajac ją odszedł bez jakiegokolwiek słowa.
Po chwili zapukał do drzwi i usłyszał ciche pozwolenie.

- Już myślałam, że Cię nie wypuści z tych swoich szponów-zaśmiała się Wanda. - Nie żeby coś ale po co się z nią spotykasz skoro Nat... -nie dane jej było dokończyć ,bo Rogers przyłożył jej palec do ust.

-Ćśsś...Wanda Nie kończ.-powiedział pewnym siebie głosem i czekał na to co powie Maximoff.- Dlaczego nie chce pomocy.

- Tego nie wiem Steve nie umiem być cały czas w jej umyśle, to jest niemożliwe. Ale widziałam coś z jej przeszłość, czego nigdy w życiu nie chciałbyś przeżyć a ja czułam tylko mały procent z tego co ona.-odpowiedziała Wanda pełnym bólu głosie  i zaczęła krążyć po pokoju.

- Mogłabyś mi powiedzieć co tam widziałaś- zapytał z nadzieją w głosie.

- Steve, to nie ja powinnam ci o tym opowiadać. Powiem tylko, że Natasha...

Hejka. Wiem, że dawno mnie tu nie było
zaniedbuje tą książkę, niestety. Czekam na jakieś komentarze chętnie podpowiadam i do nastepnego. Pozdrowionka

1064 słów 

See you againWhere stories live. Discover now