- Nie oblizuj noża bo się przetniesz, siostrzyczko. - zironizował Jake i przeszedł przez salon, wchodząc do kuchni. Przewróciłam oczami na jego denny tekst i położyłam nóż na blacie.

- A ty mógłbyś pewniej wchodzić do domu bo można przyprawić się o zawał gdy tak po cichu przekraczasz próg. - powiedziałam zakładając ręce na piersi.Jake tylko prychnął pod nosem i usiadł na stołku przy wyspie, podpierając ręką swoją brodę.

Jake to mój starszy kochany braciszek. Ma 19 lat, a między nami jest 2 lata różnicy. Ma ciemno brązowe,gęste włosy opadające na czoło i piękne zielone oczy. Zawsze dba o swój wygląd. Ćwiczy dzięki czemu ma wysportowaną sylwetkę, ubiera się w markowe ciuchy i zawsze pachnie morską bryzą przez co i jemu nie mogą się oprzeć dziewczyny ze szkoły. Niestety nie interesują go związki na stałe. Jest to typ bad boya który woli panienki na jedną noc. Mimo, że często sobie dokuczamy to kochamy się i kiedy któremuś z nas dzieje się krzywda, jesteśmy gotowi zabić za drugiego.

- Widzę, że robisz mi jedzenie. Cieszę się, że o mnie pamiętasz. - rzucił chłopak, ironicznie się uśmiechając.

- Tak się składa, że jestem po ciężkim dniu i to jedzenie jest dla mnie - mówiąc to wskazałam palcem na talerz z kanapkami - I nie radzę Ci nawet się do tego zbliżać, bo Ci łapki upierdole. Rozumiemy się? - zapytałam, patrząc na niego z zaciętą miną.

- Spokojnie mała, bo się czerwienisz- rzucił, puszczając mi oczko. Wstał od wyspy i skierował się do wyjścia - Nie martw się jadłem na mieście z chłopakami - dodał i zniknął za ścianą.

Pokręciłam głową, wzięłam talerz i ruszyłam do salonu. Rozsiadłam się wygodnie w fotelu, kładąc nogi na stoliku kawowym i włączyłam telewizor.

Po około 15 minutach oglądania usłyszałam, jak Jake zszedł na dół i powędrował do kuchni, aby po chwili wrócić do salonu ze szklanką soku. Usiadł obok mnie na kanapie i również położył stopy na stoliku i osunął się w dół.

- Co oglądasz? - zapytał, nie odrywając wzroku od telewizora.

- Jakiś program o przyrodzie. - odpowiedziałam z pełną buzią.

- Najpierw przełknij, potem mów. - popatrzył na mnie i nacisnął swoim palcem mój policzek.

- Spytałeś to chciałam Ci odpowiedzieć. - odwróciłam głowę w jego stronę i popatrzyłam mu w oczy spod czoła.

- Nie obraził bym się jakbyś odpowiedziała parę sekund później. - uśmiechnął się i pstryknąć mnie w nos.

- Ale Ci humor dzisiaj dopisuje, no kurwa. - zironizowałam na co tylko prychnął i przywrócił swój wzrok znowu na telewizor. Tak właśnie wyglądała moja relacja z bratem. Ciągle sobie dokuczaliśmy i dogryzaliśmy głupimi tekstami. Jake rzadko miał taki humor, jak dzisiaj. Przeważnie był cięty na każdym kroku i strasznie upierdliwy.

Siedzieliśmy tak jeszcze pół godziny, aż drzwi wejściowe się otworzyły i usłyszeliśmy rozmowę dwójki osób. Rodzice.

- Trzeba jak najszybciej wypełnić te papiery i mu wysłać, bo inaczej marny nasz los. - usłyszałam głos mojej rodzicielki.

- Zjemy coś i nad tym siądziemy. - odpowiedział jej tata.
W tym samym czasie ja i Jake postawiliśmy nogi na ziemi i odwróciliśmy się w stronę korytarza.
Chwilę potem mama pierwsza przekroczyła próg salonu, a zaraz za nią wszedł tata.

- Oo, moje kochane szkodniki. - zwróciła się do nas mama. - Jak wam minął dzień? - dodała, odkładając swoją torebkę na komodę pod ścianą.

- Jestem wykończona, jak to zawsze we czwartki. - odpowiedziałam, lekko uśmiechając się w ich stronę.

Z rodzicami od zawsze mam bardzo dobry kontakt. Są dla mnie jak przyjaciele, mogę rozmawiać z nimi o wszystkim. Często razem żartujemy i się wygłupiamy. Wszyscy moi znajomi zazdroszczą mi takich rodziców. Nie dziwię się, są w młodym wieku, ponieważ mama zaszła w ciążę z Jak'iem jak miała 17 lat. Tata zawsze ją wspierał i mimo młodego wieku, podjął się wychowania dziecka i założenia rodziny. Są ze sobą bardzo szczęśliwi, to widać.

Above all (chroń mnie)Onde histórias criam vida. Descubra agora