epilogue

7.9K 354 322
                                    

_________________________

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

_________________________


PETER

Podejmowanie decyzji to nieodłączna część życia każdego człowieka. Podejmujemy je praktycznie cały czas, zaczynając od tych zwykłych, na przykład co zjemy na śniadanie, a kończąc na tych, które zmieniają nasze życie. Na lepsze lub gorsze. 

Nie każda decyzja kończy się tak, jak chcielibyśmy by się skończyła. Ale właśnie na tym polega życie, nigdy nie układa się tak, jak powinno. W pewnym momencie nadchodzi taki moment, że nawet nie chcemy z tym walczyć. Mój nadszedł dzisiaj. 

Wychodzę przez przeszklone drzwi sklepu jubilerskiego. Przez chwilę unoszę wzrok i wbijam go w bezchmurne niebo. Tego dnia słońce pogodnie świeciło, rażąc przy tym wszystkich przechodniów i kierowców. Odnosiłem wrażenie, że nawet pogoda jest mi na przekór, albo po prostu chce mi przekazać, że właśnie podejmuję złą decyzję i powinienem jak najszybciej ją zmienić. 

Ale to chyba jest już przesądzone. 

Ściskam mocniej granatowe pudełko, które trzymam w dłoni, a wszystkie wspomnienia z wieczora sprzed dwóch dni, jak tsunami wpadają do mojej głowy. 

- Oko za oko.

Zaraz po jego słowach posyłam dziewczynie jednoznaczne spojrzenie. Amelie chyba od razu wyłapuje mój wzrok i niezauważalnie kiwa głową. W tamtym momencie strzelam białą pajęczyną prosto w stronę jednego z mężczyzn, który ją przytrzymuje, zaklejając mu nią oczy. Drugiego z nich dziewczyna depcze, po czym wolną ręką oddaje cios prosto w jego brzuch. 

W tym samym czasie uderzam zgiętym łokciem w rękę zdezorientowanego bruneta, który trzymał mnie za szyję. Obracam się o sto osiemdziesiąt stopni, po czym taki sam cios, zadaję mu w brzuch. Szybko przechwytuję broń, która wypada mu z dłoni, po czym staję na rękach i wymierzam mu kopniaka prosto w twarz. Z jego ust wypada kilka kropel krwi, a zaraz potem upada na ziemię z łomotem. 

Spoglądam na Amelie, która nadal męczy się z jednym z mężczyzn. Strzelam siecią w jego nogi, by uniemożliwić mu jakikolwiek ruch, po czym krzyczę imię dziewczyny i rzucam jej czarny pistolet, tak na wszelki wypadek. Przyklejam siecią każdego z leżących mężczyzn pajęczyną do betonu, by uniknąć kolejnej walki z nimi. Łapię Amelie za dłoń, po czym zasłaniam ją swoim ciałem i spoglądam na każdego z nich. 

- Zadzwoń po policję. - Nakazuję szeptem ciemnowłosej. Dziewczyna kiwa powoli głową, po czym odchodzi na bok z telefonem w ręku. 

- Nie myśl, że ujdzie ci to na sucho. - Słyszę głos mężczyzny, który jeszcze chwilę temu próbował mnie udusić i celował z broni do mojej dziewczyny. - Na naszym miejscu znajdzie się stu kolejnych, którzy będą w stanie wykończyć wszystkich, których kiedykolwiek kochałeś. Nie dasz rady ich uratować, pajączku. 

SPIDER-MAN: FINDS A HOMEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz