40.

7.5K 366 392
                                    

______________________

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

______________________

Chyba każdy w swoim życiu przeżył chwilę słabości. Odczuwał, że nie do końca radzi sobie z tym wszystkim, co go otacza, ale i tak trzymał to w sobie, bo bał się komuś wygadać. A potem wybuchał. 

Ja swoją chwilę załamania przeżyłam niecałą godzinę temu. Wieczór, który miałam spędzić z chłopakiem miał być na prawdę spokojny, jednak przerodził się w jedną z tych smutniejszych chwil. Gdy wypłakiwałam się w jego ramię, mówiłam wszystko co mi ślina na język przyniosła, a on gładził uspokajająco moje plecy, zdałam sobie z czegoś sprawę. 

Jestem słaba. 

To wszystko ciągnie się od wyjazdu do Waszyngtonu. Jednak dopiero teraz wszystkie objawy się nasiliły, a ja nie do końca wiedziałam, co się ze mną dzieje. Nie mogłam zasnąć, a gdy już zamykałam oczy, zamiast ciemności widziałam kilka znajomych sylwetek i wspomnień.  

Venom, Aiden Kane, ledwo żyjący Peter, a potem wypadek w windzie i zimny dotyk broni na skroni. 

Te myśli krążyły w mojej głowie cały czas, a za każdym razem moje ciało spinało się i przechodziły mnie dreszcze. Wiedziałam, że to wszystko jest już za mną, jednak mój umysł nie mógł się z tym pogodzić. 

W momencie, gdy stawiałam przede mną i brunetem kubki z herbatą, zdałam sobie sprawę, że bardzo żałuję tej mojej chwili słabości. Peter spoglądał na mnie swoimi smutnymi oczami, jakby chciał asekurować każdy mój krok i wykonywaną czynność. I nie podobało mi się to, bo wiedziałam, że na tym się nie skończy. A on ma przecież swoje życie i własne problemy. Nie potrzebne mu były moje. 

- Pogadamy o tym? - Słyszę jego cichy głos, który rozbrzmiewa echem po pustej kuchni. Westchnęłam cicho i pokręciłam delikatnie głową. 

Nie umiałam rozszyfrować własnych myśli, a co dopiero o nich z nim rozmawiać. Nie chciałam mu mówić, że ostatnimi czasy nie radzę sobie z praktycznie niczym. Niepotrzebnie by się zamartwiał. 

Owijam palcami kubek z gorącym napojem i chłonę jego ciepło. Rozglądam się po ciemnym pomieszczeniu, nie do końca chcąc wpatrywać się w zatroskaną twarz chłopaka przede mną. Tony i reszta załogi nadal nie wrócili ze swojego wyjazdu, a mama była w pracy. Było tu cicho, ale to chyba dobrze.   Przynajmniej nikt nie musiał słuchać mojego wybuchu płaczu, który miał miejsce całkiem niedawno. 

Mogłam uznać, że doszłam już do siebie. To znaczy, zewnętrznie zdecydowanie, jednak w środku nadal coś było nie tak. A Parker doskonale o tym wiedział, bo nadal bez słowa wpatrywał się w moją twarz. 

- Peter, daj spokój. - Mówię odrobinę zbyt cicho, bojąc się, że każde głośniejsze słowo, może sprawić, że ponownie się złamię. 

- A może ty dasz sobie spokój? - Unosi swój głos. Jednak nie jest wkurzony, po prostu chce mieć pewność, że jego słowa do mnie trafią. - Z tym ukrywaniem wszystkiego. Widzę, że coś jest nie tak, a ty nic mi nie mówisz. Chyba nie tak działa to, w czym oboje jesteśmy, prawda? 

SPIDER-MAN: FINDS A HOMEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz