_________________________
Trzęsą mi się dłonie.
Prawdopodobnie cała się trzęsę, ale tak tego nie odczuwam, bo siedzę wtulona w ramię mojej matki. Mogłabym uznać, że już jest lepiej, bo już nie płaczę. Jednak po dwóch godzinach oczekiwania pod salą szpitalną, w której operują twojego najlepszego przyjaciela, każdy nie miałby już siły na płacz. Przynajmniej nie ja. Nie mam już siły na nic.
- Gdzie on jest? - W korytarzu zjawia się przerażona ciotka chłopaka. Już na pierwszy rzut oka można było dostrzec, że płakała. Wskazują na to zaczerwienione policzki, zmęczone i zaczerwienione oczy.
Mój tata, który jeszcze przed chwilą w ciszy opierał się o ścianę, teraz podchodzi do kobiety ze smutnym spojrzeniem.
- May, tylko spokojnie. - Kładzie dłonie na jej ramionach, jednak brunetka szybko się odsuwa.
- Nie mam zamiaru być spokojna. Od kiedy jest u ciebie na tym cholernym stażu, co chwilę coś się z nim dzieje. - Zaczyna wkurzona. Jednak z każdym kolejnym słowem, jej ton głosu zmienia się na przerażony i co raz bardziej zrozpaczony. - Nie mogę go stracić! Nikt mi nie został oprócz niego, rozumiesz?!
Kobieta zaczyna płakać i szarpać się, przez co sam Tony obejmuje ją i uspokajająco gładzi jej plecy. On też nie wiedział co powiedzieć. Było mu tak samo ciężko jak innym, jednak widziałam w jego oczach coś więcej.
To poczucie winy.
Wiedziałam, że to on obwinia się o stan chłopaka. Przecież sam wyszedł z inicjatywą, by chłopak został jego pomocnikiem. Chciał mu dać szansę rozwoju, by mógł stać się lepszy. Jednak zawsze istnieje pewne ryzyko. Ryzyko, o którym mój ojciec wiedział od samego początku. To dlatego zabrał mu kostium, bo wiedział do czego może doprowadzić wtrącanie się nastolatka w poważne i niebezpieczne sprawy. I w tym najgorszym momencie go zrozumiałam.
May nie wiedziała nic o tym, że zamiast stażu, jej siostrzeniec każdego dnia w każdej wolnej chwili śmiga na pajęczynie po ulicach Nowego Yorku. Według mnie powinna się dowiedzieć już dawno, ale to wybór Parkera. Jednak problem był w tym, że kobieta może już nie mieć okazji do usłyszenia prawdy z jego ust.
May i Peter mieli tylko siebie nawzajem. Jego rodzice zginęli w wypadku samochodowym, gdy miał cztery lata. Jego dziadkowie również zmarli dość wcześnie, a reszty rodziny nie zna. Tak samo jego ciotka. Oboje nie przetrwali by bez siebie. I nadal siebie potrzebowali.
Spoglądam na swoje dłonie. Jeszcze dwie godziny temu były całe we krwi mojego przyjaciela. Teraz, mimo że szorowałam je kilkanaście razy, nadal widzę na nich czerwoną maź. I dobrze wiem, że to tylko moja wyobraźnia płata mi figle.
- Idę do łazienki. - Mówię, po czym wstaję i kieruję się do odpowiednich drzwi, nie czekając na reakcję ze strony pozostałych.
Po raz kolejny tego dnia wchodzę do szpitalnej łazienki. Spoglądam w lustro i obserwuję swoje przekrwione i zmęczone oczy. Moje włosy były całkowicie roztrzepane, a na policzkach miałam pozostałości tuszu do rzęs.
CZYTASZ
SPIDER-MAN: FINDS A HOME
Teen Fiction𝑂𝑛𝑎 𝑛𝑖𝑔𝑑𝑦 𝑛𝑖𝑒 𝑝𝑜𝑡𝑟𝑧𝑒𝑏𝑜𝑤𝑎ł𝑎 𝑏𝑜ℎ𝑎𝑡𝑒𝑟𝑎. 𝐶ℎ𝑐𝑖𝑎ł𝑎 𝑡𝑦𝑙𝑘𝑜 𝑗𝑒𝑔𝑜. 𝑇𝑒𝑔𝑜 𝑑𝑜𝑏𝑟𝑒𝑔𝑜, 𝑢𝑟𝑜𝑐𝑧𝑒𝑔𝑜 𝑃𝑒𝑡𝑒𝑟𝑎 𝑃𝑎𝑟𝑘𝑒𝑟𝑎. 𝗖𝗭𝗘̨𝗦́𝗖́ 𝗣𝗜𝗘𝗥𝗪𝗦𝗭𝗔 pierwsza część ssie totalnie, ale druga jest n...