17.

7.7K 384 282
                                    

_____________________________

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

_____________________________

- Słaby jesteś, Rhodey. - Mówię do czarnoskórego mężczyzny, gdy po raz kolejny zbijam go w wirtualnym chińczyku. 

Jakby ktoś się zastanawiał, co robią super bohaterowie w wolnym czasie, to tak, właśnie to. 

- Weź, nie gram z wami. - Odkłada telefon na szklany stolik przed sobą. Wymieniam z tatą zadowolone uśmiechy, ponieważ już drugi raz James przegrywa z nami rundę. Razem z Tonym nadal siedzimy z nosem w telefonach i skupiamy na dalszej rozgrywce, gdy Rhodey patrzy na nas w ciszy. - Tony, jest sprawa. 

- Daj spokój, teraz gram. - Mówi czarnowłosy nie zwracając uwagi na poważny ton swojego przyjaciela. No tak, mój tata potrafił być dziecinny, wszyscy dobrze o tym wiemy. 

- Steve się do mnie odezwał. 

Tony'emu na te słowa znika uśmiech z twarzy. Wyłącza ekran telefonu i chowa do kieszeni swoich spodni, po czym wstaje z kanapy. Ja również przestaję grać i skupiam się na ich rozmowie. 

- I co z tym? - Pyta zakładając dłonie na biodrach. Wiedziałam, że tylko udawał, że się tym nie przejmował. 

- Prowadzi sprawę dotyczącą Venoma. - Informuje go, a ja spinam się na ostatnie słowo. Cóż, nie mam z nim zbyt miłych wspomnień. - On nie zniknął. Krąży gdzieś po mieście, ale się ukrywa. Musimy coś z tym zrobić, dlatego Steve poprosił nas o pomoc i... 

- Ciebie poprosił. - Wtrąca się Tony. Podchodzi do barku, który znajduje się w salonie i nalewa trunek do jednej ze szklanek. - W takim razie mu pomóż, ja nie mam zamiaru z nim rozmawiać. 

- Tony, tu chodzi o ludzkie życie. - Przekonuje go czarnoskóry. - Nie możesz chociaż na chwilę przymknąć oka na waszą kłótnię? 

- Hm... Zastanowię się. - Mówi zerkając w górę i popijając alkohol ze szklanki. - Nie, nie mogę. 

- Tato, może to poważne, może z nim pogadaj albo... - Zaczynam, ponieważ jeśli Venom nadal jest w Nowym Yorku, to jest źle. Poza tym, chcę by tata i Rogers w końcu się pogodzili. Brakowało mi go, tak samo jak reszty. 

- Ty, się nie odzywaj. - Wskazuje na mnie palcem i kręci głową. Po czym to samo robi w stronę Jamesa. - A ty, nawet nie myśl o tym, żeby zaprosić go do mojego budynku. - Mężczyzna zdecydowanie podkreśla, że Avengers Tower należy do niego. 

- Za późno. - Wzrusza ramionami, a ja z tatą spoglądamy na niego w niezrozumieniu. - Będzie tu za dziesięć minut. 

- Nie nazywaj się już moim przyjacielem. - Mówi do mężczyzny, jednak każdy wie, że nie mówi tego na poważnie. Po chwili Tony wychodzi z pomieszczenia, a ja spoglądam na znudzonego Jamesa przede mną. 

- Przejdzie mu. - Wzruszam ramionami. 

- Nie przejdzie! - Słyszę głos taty, na co z rozbawieniem kręcę głową. 

SPIDER-MAN: FINDS A HOMEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz