____________________________
Ostatni raz tego dnia zamykam szafkę szkolną i uśmiecham się na tą myśl. A jeszcze bardziej cieszę się, gdy widzę trójkę przyjaciół zmierzających w moją stronę.
- Możemy już iść? - Zwracam się do nich poprawiając plecak na swoim ramieniu.
- Jasne. - MJ wzrusza ramionami. - O niczym innym nie marzę.
- Proszę weźcie mi coś na wynos. - Spoglądam na Petera, który patrzy na nas z błagającą miną. - Frytki najlepiej. - Prycham na jego zachciankę.
- Może jeszcze widelec do tego? - Śmieję się i zaczepnie szturcham chłopaka w bok. Ten zerka na mnie wkurzony i marszczy brwi.
- Weź. - Zakłada ręce na klatce piersiowej z obrażoną miną. - Będziesz mi do końca życia wypominać, że jem frytki widelcem? - Kiwam głową uśmiechając się szeroko i chichocząc.
- Stary, to nie jest normalne. - Zgadza się ze mną Ned, który podłapuje nasz humor. Klepie bruneta po ramieniu.
- A dajcie mi wszyscy spokój. - Przewraca oczami, jednak cała nasza trójka wie, że nie jest na nas wkurzony. - Muszę iść. Jakby co, to kończę o piątej! - Informuje nas, a następnie odwraca się i odchodzi w stronę klasy, gdzie odbywać ma się jego kara. Po chwili Michelle zaczyna mamrotać, że jest głodna i mamy się pospieszyć, tak więc robimy.
Dziesięć minut drogi od szkoły znajduje się mała knajpka, w której sprzedają przeróżne fast foody. Dość regularnie chodziłyśmy do niej z MJ już od początku drugiej klasy, czyli już siedem miesięcy. Ta, a ja potem zastanawiam się skąd biorą się moje kompleksy i tłuszczyk na brzuchu. Wchodzimy do budynku, w którym stoją czerwone, skórzane kanapy i spory bar. Zaciągam się zapachem, który tam panował. W takich miejscach jak to, zawsze pięknie pachnie.
- Znam to menu na pamięć. - Wzruszam ramionami, gdy MJ i Ned przyglądają się rozpisce dań nad barem.
- Stark, spójrz. - Brunetka łapie mnie za ramiona i nakierowuje w stronę pewnego blondyna w białej koszuli, który obsługiwał klientów siedzących przy stole pod oknem. - To ten przystojny kelner.
Patrzę w jego stronę i przypominam sobie momenty, w których siedziałyśmy z dziewczyną w tym miejscu i chichotałyśmy na jego widok. Często było tak, że specjalnie dla niego wybierałyśmy się do tej knajpy i obserwowałyśmy to, jak pracuje. Mogłoby się wydawać, że to dziwne, jednak dziewczyny już tak mają. Lubią plotkować o przystojnych chłopcach.
Tego jednak ciężko było nazwać chłopcem, bardziej już mężczyzną. Wyglądał na najmniej dwadzieścia pięć lat, jednak i tak cieszyłyśmy się za każdym razem, gdy nas obsługiwał. Robiłyśmy to dla zabawy, a nie dlatego, że liczyłyśmy na coś więcej. Szczerze mówiąc dużo starsi blondyni nie byli w moim typie, bardziej przepadałam za brunetami z uroczymi loczkami i delikatnym uśmiechem.
CZYTASZ
SPIDER-MAN: FINDS A HOME
Teen Fiction𝑂𝑛𝑎 𝑛𝑖𝑔𝑑𝑦 𝑛𝑖𝑒 𝑝𝑜𝑡𝑟𝑧𝑒𝑏𝑜𝑤𝑎ł𝑎 𝑏𝑜ℎ𝑎𝑡𝑒𝑟𝑎. 𝐶ℎ𝑐𝑖𝑎ł𝑎 𝑡𝑦𝑙𝑘𝑜 𝑗𝑒𝑔𝑜. 𝑇𝑒𝑔𝑜 𝑑𝑜𝑏𝑟𝑒𝑔𝑜, 𝑢𝑟𝑜𝑐𝑧𝑒𝑔𝑜 𝑃𝑒𝑡𝑒𝑟𝑎 𝑃𝑎𝑟𝑘𝑒𝑟𝑎. 𝗖𝗭𝗘̨𝗦́𝗖́ 𝗣𝗜𝗘𝗥𝗪𝗦𝗭𝗔 pierwsza część ssie totalnie, ale druga jest n...