11.

8K 420 386
                                    

________________________

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

________________________

Czułam jak po raz kolejny z wielką prędkością spadam. Chciałam krzyczeć, jednak nie mogłam wydać z siebie żadnego dźwięku, więc tylko leciałam czekając na swój koniec. Taki jednak nie nadchodził.

- Amelie? - Słyszę znajomy głos w oddali. - Amelie? - Nagle otwieram oczy i nie widzę nic, prócz ciemności. Po chwili pokój zaczyna oświetlać lampka stojąca przy łóżku, a ja zdaję sobie sprawę, że nie jestem u siebie w domu. - Co ci się śniło?

- Peter? - Spoglądam na zmęczoną twarz chłopaka. Przez chwilę zastanawiam się, co ja robię u niego w pokoju, jednak potem wspomnienia z wieczora wpadają jak szalone do mojej głowy. - Która godzina? - Pytam zdając sobie sprawę, że na dworze jest już cicho i ciemno.

- Wpół do drugiej w nocy. - Sprawdza godzinę na wyświetlaczu w moim telefonie, ponieważ leżał bliżej. - Odwiozę cię rano, w porządku? - Pyta przeczesując swoje roztrzepane loki. Ma lekko chrypliwy głos przez sen, lecz nie wiedząc czemu bardzo mi się podoba. Stać mnie tylko na kiwnięcie głową, ponieważ zbyt mono chce mi się spać. - Twój tata dzwonił kilka razy. - Mówi chłopak podając mi telefon do rąk. Spoglądam na ekran i dostrzegam dwadzieścia nieodebranych połączeń.

Cholera - myślę, ponieważ rano będę miała na prawdę przechlapane.

- Niech się cmoknie. - Wzruszam ramionami i odkładam telefon na szafkę nocną.

- Amelie? - Pyta Parker nieśmiało, przez co na niego spoglądam. - Co ci się śniło?

- Czemu uważasz, że coś mi się śniło? - Unoszę kąciki ust, ponieważ wersja wybudzonego ze snu Petera jest bardzo urocza.

- Mówiłaś coś przez sen. I trochę mnie pokopałaś. - Uśmiecha się szerzej.

- Przepraszam. - Mówię i wychucham cichym śmiechem, bo to musiało wyglądać komicznie. Przypominam sobie swój sen, przez co znowu nachodzą mnie czarne myśli. - Śniło mi się... Jak spadam z windy w Waszyngtonie.

- Jest aż tak źle? - Pyta po chwili ciszy, a ja kiwam głową.

- Nie mogę spać, bo o tym myślę. - Wyjaśniam. - Gdy już zasnę, to o tym śnię.

Przecieram oczy będąc już zmęczona myślami, które cały czas mnie dręczą. Chcę przestać, ale nie mogę.

- Jesteś już bezpieczna. - Zaczyna zbliżając się do mnie na łóżku. - Jestem z tobą i już nic ci nie grozi, okej? - Spogląda mi w oczy, a po chwili kładzie również dłoń na mojej nodze przykrytą białą pościelą. - Chodźmy spać.

Peter ustawia budzik na godzinę wcześniej, niż zwykle i gasi lampkę. Zaraz potem oboje leżymy na łóżku twarzą zwróceni do siebie. Próbuję nie myśleć o niedzielnym zdarzeniu, tylko o chłopaku obok. Przez panującą wokół ciemność nabieram odrobinę odwagi i zbliżam się w jego stronę. Teraz stykam się czołem z jego rozgrzaną klatką piersiową okrytą koszulką, a moje serce zaczyna bić kilka razy szybciej. Chłopakowi chyba nie przeszkadza moja bliskość, ponieważ kilka sekund później sam przekłada rękę przez moją talię i lekko obejmuje.

SPIDER-MAN: FINDS A HOMEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz