________________________________
PETER
Zerkam na ekran telefonu w mojej dłoni i ponownie wzdycham dostrzegając, że Amelie nadal nie odpowiedziała na moją wiadomość. Postanawiam dać jej spokój i chowam urządzenie do tylnej kieszeni moich spodni. Spojrzenie przenoszę na Tony'ego, który wciska klawisze na klawiaturze komputera i co jakiś czas pyta o coś Friday - sztuczną inteligencję, którą sam stworzył.
Wypuszczam powietrze z ust i podchodzę do niego. Siadam na jednej ze skrzyń, nadal wpatrując się w jego skupiony wyraz twarzy. Mężczyzna zauważa moją obecność obok siebie, posyła mi krótkie spojrzenie, po czym ponownie wraca do ekranu komputera.
- Zaraz kończymy. - Odzywa się cicho. Od dwóch godzin siedzieliśmy w jego pracowni i główkowaliśmy nad kostiumem. To znaczy, głównie on to robił, bo lepiej się na tym znał. Czasami opowiadał mi o niektórych funkcjach, albo pytał, czy mam jakieś pomysły. Opowiedziałem mu nawet w jaki sposób tworzę mój płyn sieciowy. Był pod wrażeniem, albo może po prostu udawał. Ten facet to zagadka.
W każdym razie - lubiłem spędzać czas razem z nim. Był moim idolem, więc cieszyłem się, że mam okazję z nim pracować. Jednak od jakiegoś czasu wolałem przebywać w pokoju, który znajdował się piętro wyżej. Łatwo się domyślić, że chodzi o pokój Amelie, tej czarnowłosej dziewczyny, która z każdym spotkaniem zadziwiała mnie co raz bardziej.
Myślałem, że już zdążyłem poznać ją wystarczająco. Jednak przez ostatnie dni dostrzegam jeszcze więcej jej wspaniałych cech. Umiała wysłuchać i doradzić jak nikt inny. Wyglądała uroczo, gdy się uśmiechała i na mnie patrzyła. A ja uwielbiałem być przy niej.
Kiwam głową na słowa mężczyzny. Ten po raz kolejny spogląda na mnie badawczo i unosi brew. Po chwili namysłu podjeżdża w moją stronę na obracanym fotelu z kółkami. Podpiera się łokciami o swoje kolana i posyła mi jedno z jego charakterystycznych spojrzeń. Te jednak, należało do tych, którymi zwykle obdarza swoich bliskich. To te, które wyrażało pewnego rodzaju troskę.
Tony Stark był osobą, która lubiła być w centrum uwagi. Jednak najbardziej lubił spędzać czas w gronie swoich przyjaciół, które mimo wszystko było dość ograniczone. Znał wielu ludzi, większość z nich traktował lekceważąco i nie za bardzo się nimi przejmował. Jeszcze do niedawna byłem jedną z nich. Jednak po mojej operacji patrzył na mnie w zupełnie inny sposób. Dobrze wiedziałem, że to przez poczucie winy, które się w nim kłębiło. Uważał, że mnie naraził, ale ja w zupełności się z tym nie zgadzałem.
Stark dał mi szansę, bym stał się kimś lepszym. Jeśli zginąłbym podczas mojej walki z Venomem, stałoby się to tylko i wyłącznie z mojej winy. Nie wiedziałem tylko, czy to przez moją głupotę, bo chciałem mu się w pewien sposób przypodobać, czy też przez moje marne umiejętności walki.
CZYTASZ
SPIDER-MAN: FINDS A HOME
Teen Fiction𝑂𝑛𝑎 𝑛𝑖𝑔𝑑𝑦 𝑛𝑖𝑒 𝑝𝑜𝑡𝑟𝑧𝑒𝑏𝑜𝑤𝑎ł𝑎 𝑏𝑜ℎ𝑎𝑡𝑒𝑟𝑎. 𝐶ℎ𝑐𝑖𝑎ł𝑎 𝑡𝑦𝑙𝑘𝑜 𝑗𝑒𝑔𝑜. 𝑇𝑒𝑔𝑜 𝑑𝑜𝑏𝑟𝑒𝑔𝑜, 𝑢𝑟𝑜𝑐𝑧𝑒𝑔𝑜 𝑃𝑒𝑡𝑒𝑟𝑎 𝑃𝑎𝑟𝑘𝑒𝑟𝑎. 𝗖𝗭𝗘̨𝗦́𝗖́ 𝗣𝗜𝗘𝗥𝗪𝗦𝗭𝗔 pierwsza część ssie totalnie, ale druga jest n...