51.

6K 297 192
                                    

__________________________

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

__________________________


- Idziemy dzisiaj na tą imprezę do Adama Walker'a? 

Ze zdziwieniem spoglądam na brunetkę, która leży na moim różowym kocu z nosem w telefonie. Nawet gdy zadawała mi pytanie nie odwróciła wzroku od ekranu komórki, jakby była bardzo zaciekawiona tym, co się w niej znajduje. Jakby było to dużo ciekawsze od widoku rozświetlonego przez popołudniowe słońce parku wokół nas. 

- Co? - Mrużę oczy, nie będąc do końca pewna prawdziwości jej słów. - Czemu tak cię ciągnie do imprezowania? A w ogóle to od kiedy już nie znosisz Adama Walker'a?

Adam Walker to jeden z tych popularnych, w miarę przystojnych i bogatych chłopców, których można znaleźć w każdym liceum w Stanach Zjednoczonych. Był rok starszy od nas, a do tego zajmował jedno z miejsc w samorządzie uczniowskim. Większość osób wprost go uwielbiała za jego otwartość i poczucie humoru. Jednak moja przyjaciółka nigdy nie należała do większości, a każdy najmniejszy czyn Walkera doprowadzał ją do szału. No, przynajmniej do czasu. 

- Od kiedy urządza domówki, na które wstęp mają takie małolaty jak my. I są naprawdę grube. - Mówi Michelle z podekscytowaniem. 

Przechylam głowę w bok i nadal bacznie obserwuję jej wyraz twarzy. Uśmiecha się w stronę telefonu, jakby żyła w kompletnie innej rzeczywistości. Leży na brzuchu, a nogami zgiętymi w kolanach wesoło macha, przy czym kiwa głową na boki. 

- Coś jest nie tak. - Zauważam nadal mierząc brunetkę spojrzeniem. 

- Z kim? 

- Z tobą. 

MJ zwykle nie okazywała swoich emocji. Nie uśmiechała się sama do siebie patrząc w telefon i była zdecydowanym przeciwnikiem imprezowania i typowych ludzi. Nie chodzi o to, że nie cieszyłam się z tego, że Michelle staje się bardziej towarzyska i nie siedzi przez większość czasu w domu. Cieszyłam się, jednak nie pasowało mi to do niej. A przez to wszystko oddalała się ode mnie. Nie pamiętam już, kiedy ostatni raz rozmawiałyśmy na poważne tematy lub gdy po prostu czułam się przy niej dobrze. 

- Amelie, nie bądź taką pesymistką. - Kręci głową na boki, cicho chichocząc pod nosem. Nagle unosi swój wzrok i wbija go gdzieś w dal, po czym uśmiecha się szeroko. - Pinkie Pie! 

Głos dziewczyny roznosi się po najbliższej okolicy, gdy Michelle w końcu wstaje i biegiem rusza w stronę zbliżającej się do nas blondynki. Otacza jej szyję ramieniem, tak samo jak Betty ją i w takiej pozie trwają przez najbliższe sekundy, a nawet minuty, śmiejąc się wesoło. Odwracam od nich wzrok, spoglądając wysoko w niebo i obserwując podróżujące po nim chmury. 

W tamtej chwili wszystko było ciekawsze niż dwie witające się ze sobą przyjaciółki. 

To nie tak, że byłam zazdrosna. Po prostu jako jedyna martwiłam się o MJ trochę bardziej niż każdy i chciałam z nią o tym porozmawiać. Niestety zostałam przez to odrzucana i spadałam na drugi plan. A może tylko za bardzo się nad tym zastanawiałam i powinnam zająć się sobą. 

SPIDER-MAN: FINDS A HOMEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz