Koszmar

362 24 0
                                    

David odwiózł Karę do domu a potem Lenę. Gdy ta wysiadła i weszła do domu zobaczyła walizki na środku salonu.

-Kto tu jest?

-Lena już wróciłaś?

-Lilian co ty tu robisz? Nie było cię przez długi czas a teraz wracasz?

-Nie wracam. Przyjechałam po kilka rzeczy i już mnie nie ma.

-Powiedziala bym że miło cię widzieć ale bym skłamała.

-Nawzajem.

-A tak szczerze po co ci te rzeczy?

-Rzeczy Lexa. Potrzebuję kilku więc obiecałam że mu przywiozę.

-Ty masz z nim kontakt?

-Przecież to mój syn. Oczywiście że mam z nim kontakt

-To gdzie on jest? Dlaczego wyjechał?

-Gdzie jest nie mogę Ci powiedzieć. A dlaczego to co ty gazet nie czytałaś?

-Nie czytam gazet

-To może powinnaś zacząć.

Lilian wyszła z domu. Lena została sama.

Kurde zostałam sama z firmą. Sama w domu. Skończyłam wcześniej szkole. - to. Były myśli Leny gdy siedziała na kanapie w salonie. Została z wszystkimi problemami sama. Gdy zobaczyła gazetę na stoliku.

LEX LUTHOR PODEJRZANY O ZABUJSTWO W WASZYNGTONIE.

CZY LEX LUTHOR ŻYJE?

ZNIKNIĘCIE CEO LUTHOR CORP.

KTO ZASTĄPI LEXA LUTHORA?

CZYŻBY LENA LUTHOR ZOSTAŁA NOWYM CEO LUTHOR CORP.

Lena miała dość więc położyła się spać.

Kolejny dzień Sobota. Godzina 6 rano.

Do rezydencji Luthor ów zapukały drzwi. Otworzyła je Pamela.

-Dzień dobry jest może Lena?

-A kto pyta?

-Kara. Kara Denvers.

-Wejdź poczekasz w salonie.

Kara usiadła na kanapie a Pamela poszła do Leny.

-Panno Luthor. Przyszła Kara Denvers.

-Dziękuję za informację Pamelo  - Powiedziala śpiącym głosem Lena.

-Mam jej powiedzieć żeby poczekała chwilę na dole? - odpowiedziała

-Może to coś ważnego. Powiedz jej żeby przyszła do mnie.

-Dobrze Panno Luthor.

Za kilka minut Lena znowu usłyszała pukanie.

-Kara możesz wejść.

-Lena cześć.

Lena leżała jeszcze w łóżku a Kara była w piżamie!?

-Kara czemu masz na sobie piżamę?

-No bo.... No boo miałam koszmar i chciałam cię przytulić.

-Serio szłaś przez całe National City w piżamie? Tylko po to by mnie przytulić.

-Eliza mnie podwiozła.

-Chodź tu. - Powiedziala Lena otwierając ręce tak żeby Kara mogła się przytulić.

-Dziękuję.

-Nie ma sprawy Kara. - powiedziała Lena całując Karę w czoło.

Kara ziewnęła.

-Kara tak po za tym wiesz że jest 6 rano w sobotę.

-Naprawdę jest 6 rano ?

-Tak. To może pójdźmy spać chodziaż na 2 - 3 godziny dobrze?

-Dobrze - Powiedziala Kara wtulona w Lenę.

Obie leżały w łóżku Leny przykryte koudrą. Kara była przytulona do Leny Po chwili wróciły do spania.


Przepraszam że dopiero teraz wstawiam kolejną cześć.

Szkoła/Supercorp Where stories live. Discover now