Chapter Thirty Four

178 13 0
                                    

- Jedyny nasz kontakt to będzie przez Zacka i Lewisa. - odpowiedziała Andy. Słońce zaczęło wstawać za oknem szpitalnym, a ja nadal do tej pory nie zmrużyłam oka. Część nocy porozmawialiśmy o tym, jak utrzymać w przekonaniu, żeby Rebeccka niczego się nie domyśliła. W nocy Grace skontaktowała się ze mną, żeby poinformować mnie o swoim wyjeździe do nowego miejsca. Nie pytałam się już o nic, miałyśmy nadzieje, że wszystko się ułoży i będziemy mogli żyć w spokoju.

Spędziłam w szpitalu kilka dni, lekarzom udało wszystko unormować, a ja mogłam wrócić na spokojnie do domu. Miałam się tylko nie denerwować, by nie wywołać ponownego krwotoku. Spakowałam ostatnie rzeczy do torby, przy recepcji odebrałam wypis oraz receptę i opuściłam oddział. Wychodząc przed szpital, zobaczyłam czekającego na mnie Lewisa.
- Mogłeś wejść na górę przecież. - odparłam. Chłopak wziął ode mnie torbę oraz papiery.
- Wzięliby mnie za twojego kochanka. - odparł. Pokręciłam głową z uśmiechem na twarzy, musiałam się przestać śmiać. Lewis zaprowadził mnie do samochódu i pojechaliśmy do nowego miejsca zamieszkania.
Niewielki domek pod Lexington w stanie Kentucky by przeuroczy, pozostawiony w takim stylu jak pozostali.
- Naprawdę jest piękny. - odparłam, kiedy weszliśmy do środka. Chciałam wziąć swoją torbę, ale Lewis stanowczo zakazał. W środku był już Zack, który rozsiadł się przed telewizorem. Dołączyłam do niego, siadając na kanapie.
- Twoje wszystkie rzeczy są na górze, pokój na wprost schodów. - odparł Zack. Na moich nogach położył torbeczkę. - Grace wykupiła twoją wcześniejszą receptę.
- Dziękuję. - odpowiedziałam. Byłam swojej szwagierce, wdzięczna za to, co dla mnie zrobiła, teraz ona również musiała ponownie się ukryć, by Rebeccka nie zagrażała jej ani mojemu bratankowi. Bo jeżeli by im coś zrobiła, to niech trzymałaby się na baczności. Nie ręczyłabym za siebie. Posiedziałam jeszcze chwilę z chłopakami, nim zaczęłam się robić śpiąca i poszłam na górę.
W nocy budziłam się pod kilka razy, mogło być to spowodowane nowym łóżkiem bądź miejscem. Rano chłopaków nie zastałam na dole, zapewne spali jeszcze w swoich pokojach. Postanowiłam im się jakoś odwdzięczyć i zrobić śniadanie. Zdejmowałam ostatni bekon z patelni na talerz, nim dwójka weszła do kuchni.
- Wiedziałem, że to bekon. - odpowiedział Lewis i skradł jeden kawałek z talerza. Chciałam go pacnąć, ale on był szybszy i zabrał rękę. - Od samego wejścia czuć wszystko.
- Śmiało nakładajcie sobie. - odparłam. Zack również wszedł do kuchni i spojrzał na jedzenie, gestem wskazałam, aby również brał. Po posprzątaniu wszystkiego postanowiłam się wybrać na mały spacer po okolicy. Zakładałam kurtkę, gdy przy mnie pojawił się Zack.
- Dokąd się wybierasz? - stanął przede mną ze skrzyżowanymi rękoma na piersi.
- Chcę się wybrać na spacer po okolicy. - opowiedziałam. Patrzył się ciągle na mnie, jak by miał mnie zaraz zabić bądź zrobić coś gorszego. - No co? Wiem, jaka jest sytuacja, bardziej się zdenerwuje i znowu wyląduje w szpitalu od siedzenia.
- Wiem. - odparł. - Dlatego pójdę z tobą, wiesz jak twój brat i Andy zareagowaliby, że puściłem cię samą i w tym stanie?
- Urwaliby ci głowę, gdyby mi choć jeden włos z głowy spadł. - odpowiedziałam z uśmiechem. Podroczyliśmy się jeszcze chwilę i poszliśmy na spacer. Okolica była naprawdę piękna, Lewis miał szczęście, że wychował się w tutaj.
Zack był naprawdę dobrym towarzyszem do spaceru i do podtrzymywania. Zaczęło się ściemniać, kiedy wracaliśmy do domu. Będąc coraz bliżej domu, zobaczyłam zaparkowany biały samochód. Domyśliłam się do kogo, należy ten samochód.
- Dobrze czy źle będzie? - spojrzałam się na przyjaciela. On wzruszył ramionami i szliśmy dalej, wchodząc na ganek, drzwi się otworzyły, a w nich stanął Andy.
- Hej. - odpowiedziałam niepewnie. Jego wyraz twarzy wykazywał niezadowolenie, że znajdowałam się poza domem. Obiecałam, że będę się ich słuchać, ale chciałam zaczerpnąć powietrza. Podeszłam bliżej do niego i złożyłam na jego policzku całusa, ominęłam go i weszłam do środka. Andy zamknął drzwi i został z Zackiem na zewnątrz, miałam nadzieje, że będzie to tylko niewinna rozmowa.
Czekanie na chłopaka było dość długie i stresujące. Oddychałam spokojnie by nie doprowadzić do skurczy. Zastanawiałam się, co tak długo rozmawiał z Zackiem, przez ten czas zdążyłam wziąć długi prysznic i położyć się do łóżka. Powoli ogarniał mną sen, a dźwięki w uszach zaczęły się uciszać, wtedy poczułam jak dłonie, oplatają mnie w pasie. Momentalnie zrzuciłam z siebie kołdrę i wyskoczyłam z łóżka.
- Bry, wszystko w porządku? - odparł Andy. Chłopak podniósł się z łóżka i podszedł do mnie. - Ziemia do Bryany.
- Jestem, przepraszam. - odparłam. Uśmiechnęłam się do niego, przysunął się bliżej. Wsunął swoją dłoń pod bluzkę i położył ją na brzuchu. Kciukiem gładził skórę. - Zack jest cały?
- Nienaruszony i w jednym kawałku. - powiedział. Westchnęłam ciężko, nie lubiłam, jak żartował. - Jak się czujesz?
- Nienaruszona i w jednym kawałku. - odpowiedziałam z sarkazmem. Andy spojrzał się mi w oczy. - No co?
- Nie żartuj sobie tym sposobem. - odpowiedział. Zrzuciłam jego dłoń z brzucha i wróciłam do łóżka, położyłam się do niego tyłem. Ponowny ciężar poczułam z tyłu, kołdra poszła do góry i po chwili opadła. Wiedziałam, że to znowu on. - Przepraszam kochana.
- Nie przepraszaj, tylko idźmy spać. - odpowiedziałam. Odwróciłam się do niego, jedną nogą oplotłam go w pasie i wtuliłam się w tors. Było mi na tyle przyjemnie, że szybko zasnęłam w jego objęciach.

~*~*~*~

Hejko,
Kolejny rozdzialik <3
Pozdrawiam,
LaGataOfficial

Gangster's Sister 2 || Andy BiersackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz