Chapter Five

940 85 12
                                    

- Grace? Coś z George;m? - zapytałam się dziewczyny. Słyszałam jakieś rozmowy i szelesty, a ona nie odpowiadała. - Grace, jesteś tam?

- Bryana? To ja, Riley. - powiedział brat. Nagła fala ciepła zalała moje całe ciało, zaczęłam się trząść i nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. - Bry, jesteś tam?

- Tak. - odpowiedziałam w końcu i się rozpłakałam. Wreszcie słyszałam głos brat, wreszcie odważyłam się na jakikolwiek kontakt z nim. Grace mnie namawiała, aby się odezwała, chciałam to zrobić któregoś dnia po przylocie, ale on odezwał się pierwszy.

- Jesteś tam siostrzyczko? - odparł.

- Jestem, przepraszam. - otarłam łzy i usiadłam na łóżku. - Co się dzieje, że dzwonisz o tak późnej porze?

- Chcę porozmawiać o tych dwóch latach. - powiedział.

- Riley to nieodpowiednia pora na taką rozmowę. - odparłam. - To rozmowa w cztery, a nie przez telefon.

- To spotkajmy się. - powiedział. - Pasuje ci jutro? Odbiorę tylko Grace ze szpitala i możemy się spotkać.

- Dobrze. - powiedziałam. - Kawiarnia tam, gdzie zabrałeś pierwszy raz.

- Piętnasta ci pasuje? - zapytał się.

- Tak. Pasuje. - odparłam. - Do zobaczenia.

- Do jutra. - odparł i się rozłączył. Odłożyłam telefon obok siebie. Policzki miałam mokre od łez, a dłonie mi drżały jak szalone. Nie wiedziałam, jak wpłynie ta kilku sekundowa rozmowa na mnie, ale było chyba dobrze. Musiałam się przespać z tym wszystkim. Przytuliłam się do poduszki i zasnęłam. Na pewno jutrzejszy ranek będę poddenerwowana.

~*~

- Dobra jestem gotowa. - powiedziałam do Alison. Przyjaciółka podeszła do mnie i mocno mnie objęła. - Udusisz mnie.

- O nie, nie, nie. - odparła i puściła mnie. - Pamiętaj, jak będzie coś się działo, dzwoń.

- Dobrze, mamo. - odparłam. Zaśmiałyśmy się obie, chwyciłam torebkę i wyszła od przyjaciółki. Postanowiłam przejść się pieszo. Dziewczyna proponowała mi swój samochód, że pożyczy, ale wołałam nie. Choć w LA zrobiłam prawko, ale jeszcze nie jeździłam ani razu.

Idąc osiedlem, czułam się jakoś dziwnie, jak bym była obserwowana. Oglądałam się za siebie, ale nikogo nie widziałam, nawet żadnego samochodu. Rozdzwonił się mój telefon, wyjęłam go. Zdjęcie Grace widniało na ekranie.

- Niedługo będę. - powiedziałam chwilę po odebraniu połączenia. Przechodziłam przez jezdnię, usłyszałam jakiś pisk.

- Bryana jesteś tam? - usłyszałam głos szwagierki. Patrzyłam się w różne strony, gdzie mógł dochodzić pisk. Nie widziałam nikogo.

- Jestem. - odparłam. Wtedy poczułam, jak ktoś walnął mnie w tył głowy. Próbowałam się utrzymać na nogach, ale tak mi się kręciło w głowie, że nie miałam sił. Upadłam na ziemie i jedynie czułam, jak ktoś mnie podnosi do góry, wtedy straciłam przytomność.

Perspektywa Riley'a

Pakowałem torbę do bagażnika, a Grace zabezpieczała nosidełko z naszym synkiem.

- Bryana ma przyjść do nas czy jak? - zapytała się.

- Mamy się spotkać w kawiarni. - powiedziałem i zamknąłem klapę bagażnika. - Tam na pewno będzie jej lepiej.

- Prawda. Zadzwonię do niej i się upewnię. - odparła. Przytaknąłem i poszedłem zobaczyć co z naszym synkiem. Spał smacznie w nosidełku, poprawiłem na nim kocyk i zamknąłem ostrożnie drzwi. Zobaczyłem, że dziewczyna miała telefon przy uchu.

- Bryana, jestes tak tam? - powiedziała nerwowo do telefonu. Wtedy zobaczyłem, że dziewczyna pobladła.

- Grace, kochanie... - powiedziałem do niej. Dziewczyna się spojrzała na mnie, zauważyłem, że ma łzy w oczach. - Grace....

- Chyba cos się stało. - powiedziała. Wyrwałem jej telefon i przyłożyłem słuchawkę do uszu, nie było nic słychać. Wyjąłem swój telefon i wybrałem numer do Zacka.

- Co jest stary? Jak Grace? - odparł.

- Za 10 minut u mnie. Macie być wszyscy. - powiedziałem i się rozłączyłem. Pomogłem wsiąść Grace do samochodu i sam usiadłem za kierownicą.

Grace spała na górze w pokoiku Jacka, a ja na dole czekałem na chłopaków. Mieli być po 10 minutach od mojego telefonu, a minęły i ich nie ma. Nagle usłyszałem pisk opon, a po chwili wszyscy weszli do srodka.

- Gdzie wyście byli? - krzyknąłem w kierunku chłopaków. - Mieliście być po 10-ciu minutach, a nie włóczyć się po mieście.

- Dobra, spokojnie. Nie musisz już na nas wrzeszczeć. - odparł Lewis. - Co dzidzia nie daje spać? Czy Grace...

- Przymknij mordę. - wysyczałem przez zęby. - Ty sobie żartujesz, a tutaj chodzi o ważną sprawę.

- No, jaka to jest ważna sprawa? - Lewis spojrzał się groźnie. Ostatnim czasie wszyscy zrobili się niemili i wkurzający, a kiedy była z nami Bryana wszystko było w najlepszym porządku.

- W tym pokoju, ja oraz Zack wiem o jednej osobie, która dwa lata temu odeszła od nas. - odparłem. - Teraz do nas wróciła.

- Kto? - odparli wszyscy.

Wziąłem głębszy wdech i spojrzałem się na nich.

- Bryana jest w Baltimore. - powiedziałem. - Miałem się z nią spotkać za dwie godziny, ale kontakt się z nią urwał. Grace dzwoniła do niej, chcąc powiedzieć, że już wyjeżdżamy spod szpitala, ale nagle usłyszała jakiś pisk w telefonie i Bry przestała się odzywać.

- To na co czekamy? - David gwałtownie wstał. - Jedźmy ją szukać.

- Kogo macie szukać? - usłyszałem głos, ten co zniknął po Bry. Odwróciłem się i moim oczom ukazał się...

- Nie przywitacie się?


Witajcie po świętach i przerwie.
Zaniedbałam was kochani i przepraszam was za to, powiem wprost: zapomniałam o pisaniu i brak całkowitej weny poszedł w las. Teraz powróciłam i spróbuję kontynuować odpowiadanie. 
Również odbywam stać i czasami po nim jestem tak zmęczona, że wracam od razu i idę spać. Postaram się pisać i publikować przynajmniej raz w tygodniu. Wybaczcie za taką przerwę.
Pozdrawiam, LaGataOfficial





Gangster's Sister 2 || Andy BiersackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz