Chapter Twenty Eight

201 12 0
                                    

Poprzestałam na wszelkie propozycje brata, Andyego oraz całej reszty rodziny. Chłopaków zaczęłam nazywać rodziną, kiedy przyjęli mnie ciepło pierwszego dnia. Wiedziałam od tamtej pory, że mogę na nich liczyć w każdej chwili. Obiecałam sobie, że będę grzeczną dziewczyną i słuchać ich, ale czy każda sytuacja będzie tego wymagać?
Wraz z Andym jechałam samochodem w pewne miejsce. Próbowałam go dopytać rano, kiedy zwlekł mnie z łóżka oraz w trakcie jazdy. Podróż trwała nam nie długo, a chłopak zatrzymał się pod wielką halą.
- Może chcesz, abym tam wszystkich wybiła? - spojrzałam się na niego. Stałam pod głównym wejściem na strzelnicę, widziałam kątem oka jak kąciki ust Andy'ego się unoszą. - Ciekawe co Riley na to powiem.
- Sam to zaproponował, chodźmy. - odparł. Chwycił mnie za rękę i pociągnął do środka, w duchu modliłam się, aby samej nie zastrzelić.
W środku mężczyzna dał nam po parze gogli i nauszników ochronnych, potem przeszliśmy do wyznaczonych miejsc na strzelnicy. Andy położył przed nami na stoliczku broń, a włoski na rękach mi się zjeżyły. Na lince zaczepił tarczę sylwetkową i ją oddalił od nas.
- Gotowa na naukę? - odparł i spojrzał mi w oczy. Pokręciłam przecząco głową, chwycił mnie za rękę i przysunął do siebie. - Będę tutaj cały czas, spróbujesz?
- Okej. - odparłam. Lekki uśmiech pojawił mi się na twarzy, założyłam gogle i nauszniki, pozostawiając jedno ucho odsłonięte. - Co mam robić?
- Najpierw stań przodem do tarczy i ustaw stopy równolegle, rozstaw stopy na szerokość barków, a plecy pozostają proste. - poinstruował. Kiwnęła głową na znak, że zrozumiałam. On zaś podszedł do mnie od tyłu i położył mi dłonie na biodrach. Zaczął nimi kręcić i poprawiać moje stopy, chciał mnie lekko sprowokować. Odwróciłam się, by złożyć na jego usta całusa.
- Całusami się nie obronisz Bryana. - odparł i odkręcił mnie z powrotem do tarczy. Ustawił moje nogi do pozycji poprzedniej. - To najprostsza broń, na której będziesz się uczyć. - podał ją do moich rąk i mogłam wyczuć, że jest ciężka. Pomyślałam o wszystkich, którzy noszą ją na co dzień jak policjanci bądź też inny. - W magazynku masz pięć naboi, na początek tyle Ci wystarczy. Pamiętaj, że broń zawsze trzeba trzymać ją oburącz i nadgarstki ustaw sztywno by zmniejszyć odrzut po strzale. - ułożył mi ją w dłoniach i trzymał. - W przeciwnym wypadku możesz się zranić w dłonie.
- Czy już mogę strzelać? - zapytałam się.
- Nie tak szybko słońce. - odparł. - Ugnij lekko nogi w kolanach i unieś ręce wyprostowane, stajemy w odpowiedniej pozycji, frontalnie do tarczy.
- Czy dużo jeszcze tej instrukcji? - kątem oka przyjrzałam się mu.
- Przestań marudzić i skup się na broni oraz tarczy. - powiedział. - Wyceluj ją w dany punkt na tarczy, odbezpiecz ją. - Andy przesunął coś na broni i położył palec wskazujący na moim. Przesunął go do języka spustu. - Wstrzymaj oddech i maksymalnie skup uwagę na tarczy, a teraz pociągniemy palcem za spust. - odparł, naciągnął mi nausznik. - Gotowa do oddania pierwszego strzału? - zapytał się. Zanim dałam mu odpowiedź, wspólnie nacisnęliśmy spust i z broni wypala strzał. Przez moje ciało przeszedł dreszcz i szok, nie wiedziałam co, miałabym zrobić w aktualnej chwili. Oddać kolejny strzał czy stać nieruchomo? Poczułam na dłoniach, że dotyk zwalnia, a z moich rąk broń została zabrana. - Bryana? - głos przez nauszniki przechodził jak niewielkie fale. Mój mózg zaczął powoli zwalniać i nadrabiać teraźniejszość, podniosłam głowę i spojrzałam się mu prosto w oczy. Położył swoje dłonie na moich policzkach, kciukami lekko je gładził. - Chcesz na tym skończyć czy kontynuować?
- Spróbujmy kontynuować, dobrze? - odparłam. - Może to będzie mi potrzebne przed Rebeccką.
- Jeżeli chcesz, mogę stanąć koło ciebie i też strzelać. - odparł. Pocałował mnie w czoło i wyszedł, a mój wzrok powędrował na leżącą broń na stoliczku, wzięłam ją w dłonie i wycelowałam sama w tarczę. Wyobraziłam sobie, że na tarczy widnieje zdjęcie tej przebrzydłej i odrażającej dziewczyny, która mąci i niszczy każdemu życie. Wzięłam głęboki wdech i strzeliłam raz, drugi, trzeci. Czułam się uspokojona na duszy, a zarazem obawiałam się, aby nikomu innemu nie zrobić krzywdy, kiedy zajdzie potrzeba by użyć broni. Odłożyłam ją na stoliczek i zdjęłam słuchawki oraz gogle.
- Zobaczymy, jak sobie poradziłaś.- odezwał się głos za mną. Odwróciłam głowę, a Andy stał w drzwiach. Kiwnęłam głową, a tarcza zaczęła podjeżdżać bliżej. - Wspólnie oddaliśmy jeden strzał, a ty trzy. Na tablicy widnieją trzy, dwa są okolicy brzucha, a jeden jest prosto w serce, mogłaś jeden chybić bądź my.
- Możemy już wrócić do domu? - spytałam się jego. Pokiwał głową na znak zgody, chwycił mnie za dłoń i wyprowadzić ze strzelnicy. Przez całą drogę trzymałam Andy'ego za rękę, nie zadawałam głupich żadnych głupich pytań, chciałam, aby teraz był przy mnie.
Nie pamiętałam, kiedy wróciliśmy do domu. W drodze powrotnej musiałam usnąć w samochodzie i zostać przeniesiona.
W środku nocy wyswobodzenie się z objęć chłopaka było nie lada wyzwaniem, musiałam to jakoś zrobić, by go nie obudzić. Opatuliłam się kocem i wyszłam na taras, noc była chłodna, co mogłam odczuć po gołych stopach. Rozglądałam się po podwórku i oddalonych domach, gdzie w nocy lampki przed domem były zapalone. Poniekąd zazdrościłam im takiego spokojnego życia, bez żadnych wypadków czy problemów życiowych. Jedno wiedziałam, że za wszelką cenę będę dążyć to takiego życia, czy to miałoby nastąpić teraz, czy w późniejszym czasie.

~*~

Moi kochani obserwatorzy i osoby czytające. Rozdział się pojawił po ponownej długiej przerwie, ale co to teraz się dzieje, to jest coś strasznego. O tym, co się dzieje na świecie, zapewne już każdy wie. Żeby opanować rozprzestrzenianie się wirusa w Polsce, stosujcie się do zasad które zaleca kraj czy też te przez WHO. Zwłaszcza, że za złamanie zasad grozi grzywna w wysokości od 5 tys. do 30 tysięcy złotych.

Pamiętajcie dlatego, że:

* dzieci i młodzież, które nie ukończyły 18 roku życia, nie będą mogły wyjść z domu bez opieki. Tylko obecność rodzica, opiekuna prawnego lub kogoś dorosłego usprawiedliwia ich obecność na ulicy;
* załatwianie spraw niezbędnych do życia codziennego: będzie można się przemieszczać, aby zrobić niezbędne zakupy, wykupić lekarstwa, udać się do lekarza, opiekować się bliskimi, wyprowadzić psa;
* w zbiorowym transporcie publicznym obowiązuje już zasada „tyle pasażerów, ile połowa miejsc siedzących w pojeździe";
* poruszajcie się tylko wyłącznie w dwu osobowej grupce;
* myjcie często ręce, używając wody i mydła (minimum 30 sekund);
* kiedy kichasz bądź kaszlesz, zakrywaj usta i nos;
* unikajcie bliskiego kontaktu z osobami z objawami przeziębienia czy grypy;
* zachowujcie, odpowiednią odległość stojąc w kolejkach bądź idąc ulicą czy też chodnikiem (2 metry odległości);
Wyłączeni z tego obowiązku będą: rodzice z dziećmi wymagającymi opieki (do 13 roku życia), a także osoby niepełnosprawne lub niemogące się samodzielnie poruszać i ich opiekunowie;
* jeśli źle się czujesz, nie wychodź z domu i odizoluj się od innych domowników;
* używajcie rękawiczek czy chronić siebie i innych przed zarażaniem COVID-19;
* chociaż nie ma obowiązku noszenia maseczek, ale noście je, jak wychodzicie na ulicę bądź idziecie w miejsca publiczne.
* Kwarantanna trwa 14 dni. Przez ten czas: w żadnym wypadku nie można opuszczać domu, spacery z psem, wyjście do sklepu czy do lekarza są zakazane, w przypadku, gdy osoba poddana kwarantannie ma bliskie kontakty z innymi osobami w domu – one również muszą zostać poddane kwarantannie, w przypadku występowania objaw choroby (złe samopoczucie, gorączka, kaszel, duszności), należy koniecznie zgłosić to telefonicznie do stacji sanitarno-epidemiologicznej.

Trzymajcie się cieplutko i bądźcie zdrowi.
Wszystkiego dobrego i zdrowia dla was oraz waszych najbliższych <3

Pozdrawiam, LaGataOfficial

Gangster's Sister 2 || Andy BiersackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz