Chapter Eight

717 62 6
                                    

Perspektywa Andy

Z samego rana wziąłem szybki prysznic i zszedłem na dół. Zdziwiłem się, jak zobaczyłem wszystkich ubranych, zazwyczaj ubierali się, jak mieliśmy gdzieś konkretnie wychodzić. Może coś się zmieniło.
- A wy gdzie tak wystrojeni idziecie? - zapytałem do nich. Wszyscy się na mnie spojrzeli, ale nic nikt nie powiedział. - Dobra, jak taka tajemnica to walić to.
- Jedziemy do Grace i Georga. - odparł Zack. - Przez te ostatnie dwa lata co cię nie było, to Riley doczekał się syna.
- On ma dzieciaka? - zdziwiłem się. Oparłem dłońmi o blat na wyspie kuchennej. - Kiedy to się stało?
- Kilka dni temu, kiedy przyjechała.....
- Lewis! - upomniał go Zack. - Przymknij tę swoją gębę, za długi jęzor masz.
- O kogo wam chodzi? Kto przyjechał? - spojrzałem się po kolei na nich. Nikt nie puścił pary z ust, Zack również stał i milczał. Zaczęli mnie wnerwiać tą tajemniczością, walnąłem pięścią w blat. - I tak się dowiem. - krzyknąłem, jak wyszedłem z kuchni. Będąc na górze, stanąłem przed znajomymi dla mnie drzwiami, nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka. Pokój wyglądał tak samo, ale pusty, bez żadnych rzeczy. Wtedy przypomniało mi się nasze pierwsze spotkanie.


[...]Zatrzymałem się z piskiem pod domem i wysiadłem, trzaskając drzwiczkami. W oknie stała dla mnie obca dziewczyna, zapewne kolejna. Przeskoczyłem schodki i wszedłem do środka, ponownie trzaskając. Od razu skierowałem się do salonu, gdzie byli wszyscy z tą dziewczyną.Zmierzyłem ją wzrokiem, była nawet całkiem ładna. Przypominała mi kogoś kogo znam, musiałem się dowiedzieć.- Co ta dziewczyna tutaj robi? - krzyknąłem i wskazałem na nią. Wszyscy spuścili głowę, Grace chciała coś powiedzieć.- Andy. - odparła. - Riley tobie to wszystko wytłumaczy.- Co, że sprowadził następną dziewczynę do domu!? - wydarłem się na cały głos. Byłem na niego mega wkurzony, ma dziewczynę, a sprowadza kolejną. Zobaczyłem kątem oka, że dziewczyna wstał i podeszłą do mnie, była niska o głowę. Nie wiedziałem, jaki miała zamiar, wtedy poczułem jak wylała na mnie całe piwo. Byłem cały mokry i wnerwiony/- Jestem Bryana. - odpowiedziała i odeszła. Miałem ochotę ją zlać, odwróciłem się i poszedłem za nią. Dziewczyna chciała już wchodzić po schodach, chwyciłem ją za nadgarstek i przycisnąłem ją do ściany.- Bryano, źle zaczęliśmy. - odpowiedziałem. - Może pójdziemy do mojego pokoju i się zabawimy? - położyłem jej jedną dłoń biodrze i przysunąłem do siebie. Miałem na prawdę na nią ochotę.- Zostaw moją siostrę Biersack w spokoju. - Riley stanął w drzwiach. Miał, spojrzenie jak by chciał nas oboje zabić.- Twoją siostrę?

Siedziałem na łóżko i wpatrywałem się na drzwi do łazienki. Miałem mętlik w głowie, zobaczyłem, że drzwi do pokoju się otworzyły. Przez nie wszedł Lewis.- Szukamy cię po cały domu. - odezwał się. - Zack każe powiedzieć, że wychodzimy i nie wiemy, kiedy wrócimy.- A idźcie w cholerę. - odparłem i schowałem twarz w dłonie. Miałem wszystkiego dosyć, mogłem tutaj nie wracać, ale coś mnie tknęło, aby tu się zjawić. Czułem, że coś jest na rzeczy. Ocknąłem się i podszedłem do okna, zobaczyłem, że jechali na dwa samochody. Za grosz musiałem się dowiedzieć, gdzie jadą i kogo miał na myśl Lewis.

Perspektywa Bryany


Całą noc myślałam o tym spotkaniu. Spędziłam dwie godziny na rozmowie z Allison czy dobrze robię, spotykając się z nimi. Doradziła najlepiej jak mogła, zawsze mogłam na nią liczyć.

Siedziałam aktualnie w altance za kawiarnią Roland Park i piłam już może drugą kawę. Grace została w domu z dzieckiem, a Riley pojechał ze mną.

- Już jestem. - odparł, kiedy wrócił z łazienki. - Pijesz kawę jak wodę, która to?

- Druga. - odparłam. Moja noga zaczęła drgać, sekunda po sekundzie zaczęła mijać. Złapałam brata za rękę.

- Będzie dobrze Bry. - odparł. - Wszystko będzie dobrze, zobaczysz oni.... - Riley nie dokończył zdania, bo przysiedli się do nas wszyscy.

- Witaj ponownie Bryana. - odparł pierwszy Zack. Ostatnim razem widziałam, go w szpitalu jak Grace urodziła. Po kolei spojrzałam się na wszystkich, Lewis i David zapuścili brody, a Paul i Kevin wyglądali, jak wyglądali.

- Nie wiem co mam mówić. - powiedziałam. - Tak strasznie przepraszam, że was zostawiłam. Wiem, że źle zrobiłam, ale nie miałam innego wyjścia.

- Nie masz, za co nas przepraszam Bry. - odparł Kevin.

- Powiedz nam tylko dlaczego uciekłaś? - spytał się spokojnie David. - Szukaliśmy cię po całym Baltimore, stanie a nawet wszędzie. Riley stawał na głowie nas i wszystkich, by za wszelką cenę cię odnaleźć.

- Wiem o tym, przysporzyłam wam wiele kłopotów. - mówiłam. - A wracając do tego, dlaczego, bo zmusiło mnie to, przez co przeszłam. Śmierć rodziców, prawda o bracie, porwanie i .... - trudno było mi wypowiedzieć to słowo, to co zrobił mi Peters, ale musiałam z tym walczyć. - ... i ten gwałt. To wszystko tak się skumulowało w jedną wielką kulę, że nie mogła wytrzymać i zaczęłam życie Los Angeles.

- Dlaczego tam? - zapytał się Riley. - Dlaczego nie inne miasto?

- Bo myślałam, że nikt mnie nie znajdzie. - odparłam. - Ani wy, ani Rebeccka, ani...

- Ani kto? - odparli wszyscy.

- Ani Andy. - powiedziałam. - Nie chciałam, aby wiedział. On czym prędzej by mnie znalazł, nie wybaczyłby, mi to co mu zrobiłam.

- Nie wiadomo. - zaczął Kevin. - Przez kilka dni z nim nie było do wytrzymania, chodził i przewalał wszystko. Spędzał całe dnie i noce w twoim pokoju, robił wszystko by cię znaleźć. Nawet dzisiaj siedział u ciebie....

- On tu jest?! W Baltimoe? - krzyknęłam i wstałam z krzesła. Moje serce zaczęło walić w ekspresowym tempie, a ręce trząść ze strachu. Boże jak on się tutaj zjawi i będzie żądał wyjaśnień? Co ja mu powiem? - On wie, że ja...

- On nic nie wie. - odparł Ri. - Nie wie, że tutaj jesteś.


~*~

I kolejny rozdział ;)

Wracamy do systematycznego dodawania rozdziałów ;)


Pozdrawiam, LaGataOfficial <3


Gangster's Sister 2 || Andy BiersackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz