Rozdział 30: Elena

505 19 1
                                    

  Nie wiedziałam czy przeczytał mój list,  czy nie. Nie wiedziałam nawet czy go dostał. Zaczynałam żałować,  że w ogóle go napisałam. Spędziłam na wyspie już prawie półtora tygodnia,  a nadal nie dostałam odpowiedzi. Codziennie rano chodziłam pobiegać po plaży,  później jadałam śniadanie w towarzystwie innych osób przebywających w hotelu,  chodziłam na jogę. Wieczorami ćwiczyłam na kładce przed domkiem. I tak każdego dnia. Nie działo się dosłownie nic. Czasami ktoś do mnie zadzwonił,  najczęściej był to Leondre żeby zapytać,  czy aby na pewno jestem tu bezpieczna. Gdybym tylko powiedziała,  że coś jest nie tak następnego dnia stał by w drzwiach gotowy żeby mnie chronić. Jednak tam było tak nudno,  że wątpię czy ktokolwiek kiedyś umarł tam inaczej niż śmiercią naturalną.

  Obsługa hotelu była miła,  z jedną z pokojówek rozmawiałam częściej niż to było konieczne. Po prostu bardzo potrzebowałam rozmowy z kimś, kto nie wiedział kim jestem.

  – Dlaczego przyjechała tu pani sama? – zapytała mnie pewnego dnia dziewczyna.

  – Potrzebowałam odpoczynku. – skłamałam.

  – Ma pani rodzinę?

  – Syna i partnera. – Chociaż partnera już pewnie nie mam. – dodałam w myślach.

  – Jest pani artystką? – dopytywała.

  – Hm?

  – Często siedzi pani z laptopem, pomyślałam,  że piszę pani jakąś powieść.

  – Nie. – zaśmiałam się. – Pracuję przez internet.

  Tak naprawdę obserwowałam nagrania z kamer z domu Costellów i zapisywałam co robią, o której godzinie żeby wiedzieć kiedy zaatakować. Podzieliłam się z Leo moimi planami,  ale nie był dumny. Radził żebym trochę poczekała,  ale ja musiałam to zrobić od razu po powrocie żeby odciąć się od tego wszystkiego raz na zawsze. Co zrobić? Zabić Beatrice i Giuseppe. Najlepiej odrąbać im głowy maczetą żeby mieć pewność,  że nie żyją.

  ~•~

  Dokładnie dwunastego dnia mojego pobytu w tym miejscu czułam,  że wydarzy się coś dobrego. Od rana byłam w zastraszająco dobrym humorze. Szczerzyłam się sama do siebie,  ale nie miało to żadnego wytłumaczenia. Robiłam to co zwykle i oprócz tego,  że jakiś starszy pan zasypał mnie komplementami nie stało się nic. Przy kolacji zaczęłam już nawet myśleć,  że tak zostanie jednak prawdziwe zdziwienie nastąpiło gdy około godziny dwudziestej pierwszej dostałam dziwny telefon z recepcji.
 
  Akurat się kąpałam kiedy usłyszałam dźwięk przychodzącego połączenia. Owinęłam się więc ręcznikiem i odebrałam.

  – Słucham?

  – Ma pani gościa,  skierowaliśmy go do pani domku.

  – Gościa?

  – Nie przedstawił się.

  Czyli to facet.

  – Dobrze,  dziękuję.

  Nie pozostało mi nic innego jak tylko poczekać i przekonać się kto mnie odwiedził. Usiadłam na krześle i oparłam łokcie na kolanach. Droga z mojego domku do recepcji nie trwa długo,  ale ten ktoś musiał iść naprawdę wolno. W momencie kiedy chciałam już się podnieść ktoś zapukał do drzwi. Wstrzymałam oddech. Jaka istnieje możliwość,  że to policja mnie znalazła? – zapytałam siebie.

  – Proszę. – powiedziałam nieco głośniej niż zamierzałam.

  Drzwi otworzyły się,  a ja zamarłam. Nie spodziewałam się widoku TEJ osoby.

Regina della mafia [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now