Rozdział 22: Leondre

392 20 0
                                    

  Kiedy tylko szefowa wyszła z domu swojej szwagierki ze swoim synem,  wiedziałem już,  że zdążyła poinformować go o jego wyjeździe do wujka. Chłopiec nie wyglądał na zachwyconego,  ale nie sprzeciwiał się matce. Zupełnie tak jak być powinno.

  Odwiozłem ich do mieszkania w centrum,  ponieważ do swojego domu nie mogli na razie wrócić, bo nie byli tam do końca bezpieczni. Zresztą tutaj też nie byli,  ale to już inna sprawa. Miałem jechać do firmy żeby dokończyć instalację oprogramowania,  kiedy Elena zatrzymała mnie w drzwiach.

  – Pojedziesz za nim. - powiedziała tylko nie dodając nic więcej.

  – Jest boss, tego pewna? Ugo na pewno będzie bezpieczny przy Andrei,  a tobie też przyda się tutaj ktoś do ochrony. - próbowałem protestować,  ale w głębi duszy wiedziałem,  że to na nic.

  – Mam sporo ochroniarzy,  a tutaj chodzi o życie mojego syna. Chcę żebyś miał go na oku. Informuj mnie o wszystkich wydarzeniach. - zrobiła przerwę żeby na mnie spojrzeć. – To nie było pytanie,  tylko rozkaz. Lecisz naszym prywatnym samolotem, zaraz za nimi. Mają nie wiedzieć o twojej obecności.

  – Tak jest. Czyli mam się nie ujawniać? - upewniłem się.

  – Pod żadnym pozorem. Do jutra masz wolne,  wylatujesz o 19, ale chcę żebyś wcześniej wstawił się jeszcze u mnie.

  – Dobrze.

  Odmeldowałem się i wróciłem do mojego mieszkania,  które znajdowało się całkiem niedaleko. Było puste i ciemne. Łóżko,  telewizor, krzesło i mała łazienka. Więcej nie potrzebowałem do szczęścia. Jednak moje życie nie zawsze tak wyglądało. Kilka lat temu,  zanim zacząłem pracować dla Andrei,  miałem narzeczoną,  mieliśmy być szczęśliwi. Ale ona umarła... Przez moje zaniedbanie, bo jej, kurwa,  nie pilnowałem. Jakiś jebany cwel potrącił ją na pasach. Od tamtego czasu stałem się zimny,  nie byłem w żadnym związku od 5 lat. Pieprzyłem przypadkowo poznane dziewczyny i, co najgorsze, było mi z tym dobrze.

  Resztę dnia spędziłem oglądając meczę i pijąc piwo. Nie lubiłem dni wolnych,  bo wtedy nie wiedziałem co ze sobą zrobić.

~•~

  Następnego dnia poszedłem trochę pobiegać i spakowałem kilka najpotrzebniejszych rzeczy. Większość popołudnia spędziłem na czyszczeniu broni,  czekając aż Elena zadzwoni. Kiedy to się stało pojawiłem się u niej w pięć minut gotowy do wyjazdu.

  – Dobrze,  że jesteś. Wyjechali wcześniej niż planowaliśmy,  więc i ty pojedziesz wcześniej.

  – Tak jest. - zasalutowałem.

  – Twoim najważniejszym celem jest ochrona mojego syna,  ale przy okazji spróbuj się dowiedzieć kto nasłał na nas Sergiejewicza i zabij go,  jeśli tylko nadarzy się taka okazja.

  Pokiwałem głową, a ona wskazała na drzwi więc bez słowa wyszedłem i pojechałem na lotnisko. Nie towarzyszyły mi żadne emocje,  po prostu wykonywałem moją pracę i nawet nie sądziłem,  że tego dnia może mnie spotkać coś tak dobrego.

  Na lotnisku czekał już samolot z pilotem. W drzwiach minąłem piękna brunetkę o ponętnych kształtach i ciemnej karnacji, na sam jej widok czułem,  że moje serce zaczyna wariować. Patrzyła na mnie swoimi pięknymi oczami,  a ja z całych sił próbowałem uciszyć moje emocje. Nie byłem już szczeniakiem,  nie mogłem zakochać się w niej od pierwszego wejrzenia. Nawet nie zauważyłem kiedy do mnie podeszła.

  – Jestem Abigail. Gdybyś czegoś potrzebował jestem tam. - wskazała na drugi koniec kokpitu.

  – Leondre. - uśmiechnąłem się. – Jedyne czego teraz potrzebuje to twoje towarzystwo. - wypaliłem zanim zdążyłem się ugryźć w język.

Regina della mafia [ZAKOŃCZONE]Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin