Rozdział 2: Elena

929 44 0
                                    

  Nie chciałam tego małżeństwa. Pogodzenie się z decyzją ojca zajęło mi prawie rok. Mieszkałam już wtedy z Tommaso i każdego dnia go obserwowałam. Miłość przyszła około dwa lata po ślubie. Ale wtedy była to już miłość dojrzała i silna.

  Jako żona jednego z bossów włoskiej mafii w Nowym Jorku muszę być silna. Pod każdym względem. Kilka razy w ciągu szesnastu lat małżeństwa okazałam wystarczająco dużo odwagi. Łzy pojawiały się tak rzadko, jak rzadko kłóciłam się z mężem. Tylko wtedy nie potrafiłam ich powstrzymać.

  Kiedy patrzę na niego teraz widzę mężczyznę, w którym zakochałam się do szaleństwa. Mężczyznę, który tylko przy mnie okazuje swoje emocje, czytam z niego jak z otwartej księgi.

~•~

  Tego dnia było tak samo. Wszystko szło po mojej myśli. Tommaso był zachwycony. Odwiedził nas mój starszy brat,  Andrea,  który współpracuję z moim mężem. Zajął się Ugo,  grał z nim piłkę i biegał po ogrodzie. Niestety Tom nie zawsze miał na to czas,  w sumie prawie nigdy nie miał na to czasu.

  Do momentu naszej kłótni wszystko dobrze się układało.  Wtedy wiedziałam, że nie mam szans żeby tego dnia coś wskurać. Jednak chcęć posiadania drugiego dziecka nie dawała mi spokoju. W takich momentach nienawidziłam tej całej mafii.

  Kazał nie pokazywać mi się tego dnia na oczy. Zamknęłam się więc w bibliotece i posłusznie tam siedziałam. Z nudów sięgnęłam za telefon i zadzwoniłam do Paoli, siostry moje męża i mojej najlepszej przyjaciółki.

  W kręgu mafijnym nie było zbyt dużo kobiet, a na dodatek nie ze wszystkimi mogłam utrzymywać kontakty. Chodziło o to czy nasi mężowie ze sobą współpracowali,  jeśli tak my mogłyśmy się spotykać,  jednak jeśli nie musiałyśmy omijać się szerokim łukiem. To samo dotyczyło dzieci,  dlatego Ugo nie miał zbyt dużo kolegów.

  Paola odebrała po trzech sygnałach.

  – El. - usłyszałam szczebiot szwagierki.- Co u ciebie?

  – Cześć. Masz dłuższą chwilę żeby trochę poobgadywać ze mną twojego brata? - mogłam przysiąc, że na jej twarzy malowało się teraz zdziwienie.

  – Ostatni raz obgadywałyśmy go jak zaszłaś w ciążę. Czy to znowu jest to?

  – Tym razem to zupełnie inna sytuacja. - westchnęłam.

  – Zamieniam się w słuch.

  – Powiedziałam mu, że chcę mieć jeszcze jedno dziecko. Możesz się domyślić, że wpadł w szał kiedy próbowałam go przekonać. Nie liczy się dla niego nic oprócz jego durnych zasad. - do oczu znów napłynęły mi łzy.- Nie mam nawet co liczyć na moją córeczkę.

  – Zobaczysz, przejdzie mu. Jeszcze dziś wieczorem cię przeprosi i złamie te swoje zasady. Znam go. - Paola próbowała mnie pocieszyć.

  – Wiesz, że tym razem to się nie stanie. Chodzi o zasady. On nigdy nie złamie swoich pieprzonych zasad! - nie kontrolowałam już wybuchu emocji.

  – Fabio wieczorem jedzie gdzieś z Tommaso, może wpadnę do ciebie i wtedy na spokojnie porozmawiamy? - zaproponowała.

  – Dobrze.

  Po kilku minutach rozmowy rozłączyłam się i sięgnęłam po jedną z książek stojących na półce. Musiałam jakoś zająć sobie czas. Wróciłam do mojej ulubionej serii kryminałów. Zawsze uciekałam w ten fikcyjny świat. Lubiłam też oglądać filmy,  czasem nawet sama próbowałam coś nagrać. Wszystko było skutkiem nudy,  Tom spędzał dużo czasu poza domem,  a ja nie wychodziłam prawie nigdy. Rzadko zabierał mnie do miasta,  rzadko zapraszał do nas gości,  chyba,  że chciał ubić jakiś dobry interes. Kiedy byliśmy młodzi większość czasu spędzaliśmy w sypialni,  ale i to teraz się skończyło. Oczywiście nie oznaczało to,  że przestaliśmy ze sobą sypiać,  ale do zbliżenia dochodziło rzadziej niż wcześniej.

~•~

  Przed wyjściem Tommaso pozwolił mi na chwilę wyjść. Pożegnałam się z nim , a po jego wyjściu udałam się do kuchni. Postanowiłam zrobić dla niego carbonarę i kurczaka. Kochał te dania równie bardzo jak mnie. Ugo biegał jeszcze w ogrodzie więc mogłam spokojnie gotować.

  Kilka minut później przyjechała Paola. Weszła jak do siebie, co w naszej Rodzinie było normalne. Wszyscy znajomi i współpracownicy wchodzili do domów innych jak do swojego własnego.

  – Gotujesz żeby go przekupić? - zapytała siadając na stołku barowym przy wyspie kuchennej.

  – Chcę go tylko przeprosić za moje zachowanie. Wiem, że to nie było zbyt mądre z mojej strony. - wyjaśniłam wstawiając kurczaka do piekarnika.

  – Gdzie mój chrześniak? - rzuciła rozglądając się po pomieszczeniu.

  – Gra w jakieś gry u siebie w pokoju. Obiecał, że nie będzie nam przeszkadzał jeśli mu zaśpiewasz. - zaśmiałam się myśląc, że nie weźmie tego na poważnie, ale ona naprawdę tam poszła.

  Poszła zaśpiewać dla Ugo, tak jak wtedy kiedy miał kolki jako dziecko. Ten dzień nie był taki jak wszystkie. Był zupełnie inny, ale na szczęście prawie się kończył.

  Po kilku minutach wróciła i rozsiadła się wygodnie na kanapie.
Wzięłam czerwone wino z barku i dołączyłam do niej. Paola rozlała wino do lampek i podała mi jedną.

  – A więc jak wpadłaś na pomysł żeby porozmawiać z moim bratem o drugim dziecku? - zaczęła temat Paola.

  – Po pierwsze mam 35 lat, chciałabym urodzić córeczkę. Po drugie byłam u ginekologa, który powiedział, że to ostatnia szansa. Jeśli teraz się nie uda, to już nigdy się nie uda.

  – Macie przecież cudownego syna. Tom, traktuje go jak oczko w głowie. - szwagierka położyła dłoń na moim ramieniu.

  – Wiem, ale rano uległam chwili. Powiedziałam mu o tym, a potem wykrzyczałam mu w twarz coś czego nigdy mi nie wybaczy.

  – To znaczy... - zaczęła, ale przerwał jej huk otwieranych na oścież drzwi.

  Do środka weszli Andrea i Fabio. Ich spojrzenia nie zdradzały żadnych uczuć. Nie podeszli do nas żeby usiąść, a Tommaso nawet się nie pokazał. Wzruszyłam ramionami i pociągnęłam łyk alkoholu, myśląc, że nadal jest na mnie zły. Co prawda przed wyjściem wyglądał jakby mu przeszło, ale za nim nikt nie nadąży. Nawet ja.
Kiedy przez następne kilka sekund mężczyźni stali tak w progu patrząc na mnie czułam się niezręcznie.

  – El... - zaczął mój brat.

  Wtedy dotarło do mnie co to może znaczyć. Podniosłam się zbyt szybko od czego zakręciło mi się w głowie i upadłam.

  – Nawet nie próbuj sobie żartować. - warknęłam w stronę Andrei.

  Brat wzruszył ramionami i wtedy w jego oczach zobaczyłam to czego tak bardzo się bałam. Zobaczyłam współczucie. Ten czas nadszedł.

  – Gdzie jest Tomasso?! - do moich oczu napłynęły łzy. –Gdzie on do cholery jest?!!

  Fabio wskazał głową na drzwi. Poderwałam się i z prędkością światła wybiegłam na podjazd. Tylne drzwi samochodu były otwarte. Na siedzeniu leżał on. Cały we krwi.

  Pogoda jakby odczuwała mój nastrój. Zerwał się silny wiatr, deszcz zaczął kropić.

  Wyciągnęłam go z samochodu i sprawdziłam puls. Jego serce przestało bić już dawno. Zaczęłam gorączkowo pocierać dłońmi jego twarz.

  – Tom. - wyszeptałam. – Proszę obudź się. Tom.

  Jego oczy nadal były zamknięte. Po moich policzkach płynęły strumienie łez.

  – Tommaso Luciano nakazuję ci wstać! - tym razem mój głos rozniósł się po okolicy jak grom. – Tommaso! Mówię do ciebie!

  Ktoś szarpnął mną od tyłu tak , że teraz siedziałam na chodniku.

  – El, musisz się uspokoić. - nawet nie wiedziałam kto to powiedział.

  Wyrwałam się i potrząsnełam ciałem mojego męża.

  – Nie!! Tom!!! Nie, nie, nie!!!

  Moje życie skończyło się w tym momencie. Czułam, że ktoś mnie unosi, zaraz potem mój umysł przestał reagować na bodźce.

Regina della mafia [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now