Rozdział 19: Elena

427 19 0
                                    

  Od wyjazdu Andrei minęły dwa tygodnie. Przez ten czas codziennie widywałam się z Diego,  spędzałam dużo czasu na rozmowach z Ugo. Wybrałam też swoją nową prawą rękę,  został nią Leo,  a właściwie Leondre, ochroniarz mojego brata,  który okazał się mieć naprawdę dobre wyczucie jeśli chodzi o sprawy naszej Rodziny. Przez pierwszy tydzień codziennie wieczorem prowadziłam na Skype rozmowę z bratem i rodzicami,  co pomagało mi dostosować się do nowej sytuacji.

  Dotarło do mnie,  że muszę się też zająć firmą. Przez kilka tygodni,  w sumie od ostatniego transportu broni,  nawet mnie tam nie było. Moją głowę zaprzątały mało znaczące sprawy,  a nie to co powinno. Siedząc w moim,  od niedawna, gabinecie zawołałam do siebie Alberto. Kiedy tylko wszedł pokazałam dłonią na krzesło stojące na przeciwko mnie,  ale on pokręcił głową gotowy do wykonania mojego polecenia.

  – Szefowa mnie wołała? - zapytał spoglądając ma mnie niepewnie.

  Wiedział,  że nie lubię tego słowa,  ale on nie wiedział jak ma się do mnie zwracać więc wybrał to jako najbardziej stosowne. Sama nie wiedziałam czy w naszym świecie jest określenie na kobietę,  która rządzi potężna Rodziną. Była chyba po prostu bossem.

  – Zwołaj posiedzenie zarządu,  najlepiej jeszcze na dziś. Muszę omówić z nimi kilka spraw. Powiedz im,  że to pilne.

  – Ale... - próbował coś powiedzieć,  ale zaraz mu przerwałam.

  – To ja tu wydaję rozkazy,  jeśli któryś z nich będzie miał jakieś pretensje odeślij go do mnie. - poleciłam.

  – Dobrze,  zaraz do wszystkich zadzwonię.

  Kiwnęłam głową,  a on wyszedł z pomieszczenia,  jednak nie zamknął za sobą drzwi,  bo od razu pojawił się w nich Leo.

  – Leo,  mam dla ciebie zadanie. - oznajmiłam,  a on zajął miejsce.

  – Co takiego?

  – Przygotuj mi wydatki i zarobki naszej firmy z ostatnich sześciu miesięcy. - poprosiłam. – Ja nie mam do tego głowy. Chcę żebyś dziś poprowadził spotkanie zarządu. Jak zawsze będą się czepiać, ale wierzę,  że dasz radę. - dokończyłam,  a on kiwnął głową i od razu wziął się do pracy.

  Ja postanowiłam wyjść na taras żeby się przewietrzyć. Zdążyłam wziąć jeszcze szybki prysznic i ubrać się stosownie do okazji,  po czym razem z Leo i Alberto pojechaliśmy do centrum żeby spotkać się z radą. Droga minęła nam spokojnie. Jak tylko weszliśmy do biura, od razu skierowaliśmy się do windy.

  – Alberto, ty zostaniesz pod drzwiami i dopilnujesz żeby nikt nam nie przeszkadzał. - powiedziałam wychodząc na odpowiednim piętrze.

  – Tak jest. - zasalutował.

  – Ty pójdziesz ze mną, tak jak ustalaliśmy.- zwróciłam się do drugiego z nich,  a on tylko pokiwał głową.

  Kiedy stanęliśmy pod drzwiami,  otworzy je i przepuścił mnie przodem.

  W środku siedziało już dziewięciu mężczyzn ze starym Lorenzo na czele. Wszyscy jak na komendę wstali,  gdy tylko mnie zobaczyli. Skinęłam głową dając im znak,  że mogą usiąść i zajęłam swoje miejsce. Ochroniarz i moja prawa ręka w jednym,  zajął miejsce po mojej prawej stronie.

  – Witam panów. Nie mamy czasu na rozdrabnianie się przejdźmy do konkretów. - przywitałam ich i zmierzyłam każdego po kolei obojętnym spojrzeniem. – Leondre,  przedstaw panom nasze notowania.

  Szatyn wstał żeby każdy go widział i patrząc na kartkę zaczął mówić:

  – Mam przed sobą zyski i straty naszej firmy z 6 miesięcy. Sytuacja nie wygląda za dobrze. Za życia pana Luciano firma co miesiąc notowała coraz wyższy zysk,  wszystko zmieniło się gdy władze przejęła pani Luciano. - zrobił przerwę żeby rozdać im wykresy. – Jak widzicie nagle zyski spadły prawie o 100%. Mówiąc szczerze od miesiąca jesteśmy na minusie. Ktoś ma jakieś pomysły co może być tego przyczyną? - zapytał zgromadzonych.

Regina della mafia [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now