Rozdział 5: Elena

763 32 3
                                    

  Nie łatwo było pogodzić się z decyzją męża, ale musiałam to zrobić. Nie mogłam przecież sprzeciwić się jego ostatniej woli. Istniała jeszcze możliwość, że mój brat mnie okłamywał, jednak po kilku godzinach namysłu doszła do wniosku, że nawet on nie żartowałby z takich rzeczy.

  Andrea wrócił do swojej narzeczonej, a ja i Ugo zebraliśmy się i pojechaliśmy do miasta. Po drodze podrzuciłam syna do kolegi, a sama musiałam stawić czoła formalnościom. Musiałam dostarczyć do domu pogrzebowego wszystkie informacje włącznie z tą, że Tom chciał zostać skremowany.

  Kiedy weszłam do budynku wszyscy patrzyli na mnie ze współczuciem, co było spowodowane tym, że nie wiedzieli co tak naprawdę się stało i kim był mój mąż. Znalazłam kierownika i zapukałam do drzwi.

  – Proszę. - usłyszałam więc otworzyła drzwi i weszłam do środka.

  – Witam, nazywam się Elena Luciano. Dziś rano przywieziono do was ciało mojego męża.

  Mężczyzna zlustrował mnie wzrokiem. Dziwił go mój strój : jeansy i zwykły t-shirt. Nie miałam jeszcze ochoty pokazywać całemu światu, że jestem w żałobie. Tommaso by tego nie chciał, nie chciał by widzieć, że jest mi smutno z jego powodu.

  – John Hefernan. Jestem kierownikiem tego domu pogrzebowego. - zrobił pauzę jakby czekał na jakieś pytania. - Pani mąż jest w tej chwili przygotowywany do kremacji. Bardzo mi przykro z powodu jego śmierci.

  – Dziękuję.

  – Chciałaby go pani jeszcze zobaczyć? - zapytał spoglądając na mnie.

  – Jeśli to możliwe. - odpowiedziałam.

  Wskazał dłonią na drzwi więc wyszłam, a on poszedł za mną. Poprowadził mnie korytarzem do jasnych drzwi. Uchylił je lekko żeby upewnić się, że jeszcze nie zaczęli i wpuścił mnie do środka.

  Tom leżał na stole owinięty w biały materiał. Jego twarz była taka spokojna, jakby był przygotowany, że prędzej czy później do tego dojdzie. Podeszłam do niego i położyłam dłoń na jego ramieniu. Był zimny. Jego ciemne włosy, przypruszone siwizną nadal były nienagannie ułożone. Nie tak wyobrażałam sobie ten dzień. Miałam być już stara, miałam tu przyjść z naszymi wnukami. Po moich policzkach spłynęły pojedyncze łzy. Nachyliłam się nad nim.

  – Rimarrai sempre nel mio cuore, amore mio. - wyszeptałam, składając na jego zimnych ustach ostatni pocałunek.

  – Musimy już iść. - Hefernan położył dłoń na moim ramieniu.

  Kiwnęłam głową i spojrzałam na niego po raz ostatni. Zaraz potem wyszłam z jasnego pomieszczenia i obiecałam sobie, że już nigdy do niego nie wrócę.

  – Zajmiemy się organizacją pogrzebu. Czy zależy pani na jakiejś konkretnej dacie?

  – Chciałbym żeby odbyło się to jak najszybciej. Czy istnieje możliwość żeby wszystko było gotowe na jutro? - zarzuciłam długie włosy na ramię.

  – Ależ naturalnie. W takim razie chodźmy do gabinetu omówić szczegóły.

~•~

  Zaraz po wyjściu od Hefernan'a pojechałam po Ugo żeby zabrać go na zakupy. Musiałam kupić mu idealny garnitur na tę okazję. Musiał wyglądać jak przyszły mafioso. Nie był zadowolony bo elegancja to nie jego świat, ale niestety był do tego zmuszony.

  – Pani Luciano. Tak mi przykro, słyszałem co się stało. - tymi słowami przywitał mnie krawiec, który od lat współpracuje z naszą rodziną.

Regina della mafia [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now