Rozdział 47

1.1K 83 7
                                    

Ana

Po raz kolejny obudziłam się w tym przeklętym miejscu. Jak tak dalej pójdzie, to prześpię resztę swojego życia. Powodem mojej pobudki okazał się rwący ból w okolicach brzucha, symbolizujący głód. Dźwięk burczenia upewnił mnie w moich podejrzeniach.

Kiedy ja ostatnio jadłam?

Zastanowiłam się przez chwilę, ale odpowiedź była zbyt odległa. Nie wiedziałam,ile dni minęło już od porwania, a tym bardziej od ostatniego posiłku. Czyżby wcześniej karmili mnie przez sen? Drogą kropelkową? Automatycznie spojrzałam na zgięcia po wewnętrznych stronach łokci na moich obu rękach. Na prawej z nich miałam kilkagojących się już dziurek. A więc karmili mnie przez kroplówkę. Ciekawe tylko, czy substancja, którą we mnie wpuszczali, zaliczała się do tych używanych w ludzkich szpitalach, a może bliżej jej było do mikstury, która niedługo zamieni mnie w Hulka. Po ostatniej rozmowie z Luisemwszystko mogło być możliwe.

Burczenie w brzuchu stało się głośniejsze, żołądek definitywnie domagał się, chociaż najmniejszej kromki chleba. Czy w tych podziemiach znajdę pomieszczenie przypominające klasyczną kuchnię? Momentalnie zatęskniłam za pyszną kuchnią Alex. Ślina napłynęła do moich ust, gdy w głowie ujrzałam obraz świeżego spaghetti. Moja wyobraźnia wariowała, szczególnie w momencie, kiedy wszystkie myśli powinny być trzeźwe! Brawo Ana, może od razu wysmaruj się masłem, wypisując na brzuchu ketchupem: „Gryź w tym miejscu."

Wariowałam, po prostu stawałam się świrem, który za długo został zamknięty z innymi wariatami. Oczywiście, nie mogli to być „normalni" wariaci, tylko paranormalne gówno, które powinno istnieć wyłącznie w papierowych książkach! Wampiry?! Kto by pomyślał, że blade gęby, uciekające przedczosnkiem mogą istnieć naprawdę? Na pewno nie ja.

Zaśmiałam się histerycznie, co tylko upewniło mnie, że z moją głową nie jest najlepiej.

Powoli wstałam z łóżka mojego dopiero co poznanego brata bliźniaka. Wprost idealne miejsce i czas na budowanie rodzinnych relacji. Czy Aron także należał do jednego z eksperymentów Luisa? Nie wyglądał na kogoś... innego, choć Gabriela też bym nie nazwała na początku krwiopijcą.

— To wszystko to jeden wielki żart — wyszeptałam przez zaciśnięte zęby.

Prawie dostałam zawału, słysząc głośne pukanie do drzwi. Wolałam udawać, że śpię, ale pewnie te istoty doskonale zdawały sobie sprawę, że byłoby to wyłącznie kłamstwo.

— Proszę.

Drzwi otworzyły się powoli, a do pokoju wszedł zdyszany Aron. Całe jego ciało było pokryte potem. Najwidoczniej ćwiczył, co w rezultacie pokazywały jego imponujące mięśnie. W porównaniu do mniemój brat dbał o siebie i swój wygląd. Ja i moje włosynie pamiętałyśmy, kiedy ostatnio brałam prysznic. Musiałam śmierdzieć, nie lepiej niż stojący przede mną chłopak.

— Mam nadzieję, że nie obudziłem — zaczął ostrożnie rozmowę. O ile pamiętałam, to nasze pierwsze spotkanie skończyło się na moim krzykuskierowanym w jego stronę. Choć dzieliliśmy tęsamą matkę, to był to dla mnie zupełnie obcy człowiek. Jednak nadal był to przyjemniejszy kompan niż Luis, może uda mi się wyciągnąć od niego paręinformacji o tym miejscu.

— Już za dużo czasu spędziłam tu nieprzytomna. Niezbyt rozsądna taktyka jak dla osoby porwanej. — Chłopak zaśmiał się niewinnie. Nawet uśmiechając się, przypominał mnie. To uczucie było dla mnie bardzo dziwne. Mam nadzieję, że ten dupek nie oszukał mnie, mówiąc, że było nas wyłącznie dwoje. Boję się, że trojaczki to byłby już szczyt wszystkiego. — Ty za to jesteś w najlepszej formie. — Wskazałam na jego mokry podkoszulek. Aron spojrzał na ogromne plamy potu, po czym się skrzywił. Przerwał na chwilę konwersację, aby podejść do własnej szafki. Wyjął z niej czyste ubrania.

LUPUS - ZAKOŃCZONE (W TRAKCIE KOREKTY)Onde as histórias ganham vida. Descobre agora