Rozdział 39

1.4K 136 64
                                    


Ana

Kolejną godzinę kręciłam się na twardym materacu. Czułam każdą kość w moim ciele, która odznaczała się na tym cholernym miejscu do spania. Od kiedy obudziłam się na pustym łóżku nie mogłam zasnąć. Dziwny brak bliskości wielkiego mężczyzny, sprawiał, że myślałam tylko o nim. Z zamkniętymi na siłę oczami liczyłam czas do świtu, który zbliżał się szybciej niż sam Gerard. Gdzie on polazł?! Poczułam gniew na samą myśl, że mógł się teraz spotykać z inną kobietą. Wkurzona otworzyłam szeroko oczy. Serce mi stanęło, gdy w mroku pokoju ujrzałam parę błyszczących się oczu. Wstrzymałam oddech, czekając aż mój wzrok się wyostrzy. Po chwili ujrzałam znajome masywne ręce i dobrze zbudowane ciało. Gerard przyglądał mi się w ciszy, uśmiechnął się zauważając, że go rozpoznałam.

— Przestraszyłeś mnie— warknęłam oburzona.— Gdzieś ty był do cholery?— Moje słowa nie zrobiły na nim większego wrażenia. Nie odpowiedział, zamiast to podszedł do mnie powoli. Delikatnie dotknął policzka, jego wielka dłoń objęła połowę mojej twarzy. Szorstki kciuk zjechał niżej zbliżając się do moich ust. Musnął je kilka razy zatrzymując się na dolnej wardze. Przyśpieszyłam oddech czując jak pożądanie ogarnia moje ciało. Z wyczekiwaniem czekał na pocałunek, który nie nadchodził.

— Na co czekasz?!

Wielkolud jakby wybudził się z transu, spojrzał na mnie pytająco.

— Na co czekasz?!— powtórzyłam pytanie ciągnąc go za rękę. Nie protestował, gdy jego twarz zbliżyła się do mojej. Dzieliły nas już tylko milimetry, a ja widziałam w jego oczach równie mocną potrzebę dotyku. — Na co czekasz...— szepnęłam ostatni raz, przyglądając się natarczywie jego wargom. Tak bardzo pragnęłam jego bliskości.

Oczy wielkoluda stały się ciemniejsze, a jego ciepły oddech muskał moje policzki. Widziałam, że się powstrzymuję przed kolejnym krokiem. Uznałam, że pomogę mu w tej przeszkodzie. Złożyłam delikatny pocałunek, lekko dotykając ust. W Gerardzie coś zawrzało. Rzucił się na mnie jak wygłodniałe zwierzę. Natarczywie całował moje wargi, czasami gryząc dolną z nich. Minęła chwila, gdy nasze języki dołączyły do tej gry. Powoli brakowało mi tchu, a wielkolud nie myślał, by przestać. Odepchnęłam go lekko, łapiąc zimne powietrze do płuc. Patrzył na mnie z płonącym żarem w oczach. W tym samym momencie poczułam, jak dolna partia mojego ciała zaczyna czuć lekkie ukłucia. Pragnęłam go, moje ciało również. Chciałam, aby ten olbrzymi mężczyzna pozwolił mi poczuć nowe doznania.

Gerard widząc moje napuchnięte usta jęknął rozkosznie. Kiedy zaczęłam rozpinać pożyczoną koszulę nocną wpadł w szał. Unieruchomił moje dłonie zaraz nad głową. Resztę ciała przygniótł swoim, a zębami zaczął kąsać moją szyję. Po ciele przebiegł mnie przyjemny dreszcz, gdy zbliżał się do moich piersi. Jedną wolną ręką rozpinał resztę guzików. Choć jego niecierpliwość sprawiła, że praktycznie je rozrywał. Zachichotałam widząc jak rzuca kawałkiem urwanego materiału. Odsłonił moje ciało pozostawiając mnie w samych majtkach, które zresztą sam kupił. Spodobał mu się ten widok. Przez chwilę mi się przyglądał, a ja zawstydzona nie mogłam zakryć nagiej skóry. Ta nagła otwartość jednocześnie mnie intrygowała co peszyła. Ruszyłam niezręcznie biodrami, co nie umknęło uwadze wielkoluda. Warknął cicho dając mi znak bym się nie ruszała, a ja pierwszy raz posłusznie wykonywałam jego polecenia.

— Pozwól, że ja się wszystkim zajmę.— szepnął, po czym polizał moją pierś. Jego wargi odnalazły mój sutek. Ssał go delikatnie, a ja nie wiedziałam jak zapanować nad tymi wszystkimi emocjami, które szargały moją głową. Byłam teraz szczęśliwa i pełna nadziei, że wreszcie znalazłam zaginiony element układanki, którego brakowało w moim życiu.

Jęknęłam czując, jak wolna ręka mężczyzny wsuwa się pod moją bieliznę. Pieścił moją łechtaczkę zanim wsadził we mnie palec, po chwili doszedł drugi. Nie wiedziałam jak się zachować. To był pierwszy raz, gdy pozwoliłam komukolwiek na taką bliskość. Sapałam niemiłosiernie, a wielkolud bawił się mną, jak tylko mu się to podobało.

— Pozwól mi się dotknąć- zabłagałam. Na te słowa puścił moje uwięzione ręce, a ja nie czekając chwyciłam brzeg jego bluzki. Z trudnością zdjęłam górę. Wspaniale umięśnione ciało zmusiło mnie, aby je dotknąć. Gerard zadrżał czując na sobie moje dłonie, pozwolił mi na drobne pieszczoty. Pod opuszkami palców poczułam szeroką bliznę na wysokości prawego ramienia. Co mu się stało? Zatrzymał mnie, jak dotarłam do paska od spodni.

—Jesteś tego pewna?- zapytał chrapliwie. Bestia pytała mnie o zgodę, gdy ja ledwo co byłam w stanie wypowiedzieć moje imię.

— Tak— odpowiedziałam równie z trudem.

Wstał na chwilę ściągając z siebie dżinsy. Jego penis wydostał się na wolność. Czekałam, aż będę mogła go dotknąć, jednak zamiast do mnie Gerard podszedł do walizki. Uspokoiłam się jak zobaczyłam, że wyciąga z niej prezerwatywę. Skubany dupek przyszykował się dokładnie na ten wyjazd. Zębami rozdarł opakowanie, a zawartość założył dokładnie i szybko. Nie śpieszył się wracając do łóżka, czerpał satysfakcje patrząc jak mu się przyglądam. Wyglądał tak dobrze, że mimowolnie otworzyłam usta w szoku. Zdecydowanie był niebezpiecznie, a liczne rany na ciele to potwierdzały. Chciałam je wszystkie wycałować. Wielkolud wszedł na łózko, a materac ugiął się pod jego ciężarem. Kolejny raz użył swoich zębów, tym razem zdejmując nimi moje majtki. Zarostem drażnił wewnętrzną część moich ud. Byłam mokra i gotowa na wszystko, o ile łączyło się to z Gerardem.

Oboje byliśmy już całkowicie nadzy, wielkolud rozsunął moje kolana nie tracąc ze mną kontaktu wzrokowego. Chwycił swój członek, po czym zaczął nim masować łechtaczkę. Jego oddech przyśpieszył tak samo jak mój. Gdy wyczuł, że jestem wystarczająco zrelaksowana wszedł do środka. Zrobił to stanowczo przerywając moją błonę dziewiczą . Jęknęłam z bólu, czując jak stróżka krwi spływa na pościel.

— Wszystko w porządku?— spytał, sapiąc w moje ucho. Kiwnęłam potwierdzająco głową, pozwalając mu na dalsze ruchy. Wielkolud zaczął się poruszać, jego powolne ruchy zredukowały ból przynosząc mi przyjemność. Rękami objęłam jego plecy, wbijając pazury w jego skórę. Zawył z rozkoszą przyśpieszając tempo. Moje jęki stawały się głośniejsze, a jego ruchy bardziej brutalne. Krzyknęłam, gdy poczułam napływający orgazm, który ogarnął moje ciało. Gerard doszedł zaraz za mną powtarzając w kółko „Moja". Pocałował mnie namiętnie kładąc się obok. Głaskał moje ramię, po czym niechętnie wstał z łóżka.

— Idę się wykąpać, chcesz się dołączyć?— zapytał opierając się o drzwi. Jego spocone ciało, lśniło w ciemnym pokoju.

— A co jeśli obudzimy współlokatorów? — zapytałam, nagle uzmysławiając sobie, że w tym domu jest więcej ludzi. Gerard zaśmiał się głośno słysząc to pytanie.

— Kochanie, oni już dawno nie śpią.— odparł wychodząc z pokoju.

Moje policzki przybrały barwę dojrzałego pomidora. 

PS

Z okazji kończących się wakacji mam dla was kolejny rozdział!!!!!!! Z niecierpliwością czekam na wasze komentarze i życzę owocnej nauki w nowym roku szkolnym :) Dla osób studiujących lub już pracujących, życzę powodzenia w dorosłym życiu... co przyda się także mi :D


LUPUS - ZAKOŃCZONE (W TRAKCIE KOREKTY)Where stories live. Discover now