9

3.3K 117 12
                                    

- Co ty tu robisz? - zapytałam.

- Um... Mieszkam a co? Wejdź.

Weszłam do środka, ale nie zdjęłam butów.

- Chodź, usiądźmy w salonie.

Poszłam za nim, by następnie usiąść na wielkiej kanapie.

- Mieszkasz z Jungkookiem?

I kiedy Jimin chciał odpowiedzieć do salonu ktoś wszedł..... Odwróciłam się i zobaczyłam go. Miał włosy w nieładzie. Rozpiętą koszule i widać, że ciężko oddychał. To znaczy, że albo se znalazł już kogoś, albo wrócił do czasów liceum.

- Co tu robisz? - zapytał.

- Przyszłam z tobą porozmawiać.

- O czym? - zdziwił się.

- O dziecku.

- Chodź do gabinetu. - machnął ręką.

Udaliśmy się na górę, weszliśmy do gabinetu. On usiadł za biurkiem, a ja naprzeciwko.

- Chcesz rozmawiać o dziecku, ale przecież my nie mamy dziecka. - powiedział spokojnie.

- To dziecko jest Twoje. Jeśli nie wierzysz to zrób testy na ojcostwo. Przekonasz się w jakim błędzie żyjesz.

- Jeszcze po coś przyszłaś?

- Tak. Kiedy już zrobisz test, chce byś zaczął płacić na Felixa. - założyłam ręce na piersi.

- Testy wyjdą negatywnie, lepiej poszukaj prawdziwego ojca, a nie mi głowe zawracasz swoimi problemami.

Wtedy do gabinetu weszła jakaś dziewczyna, miała na sobie za dużą koszulkę męska. I włosy również w nieładzie. Yhym czyli już można się domyślać co im przerwałam.

- Widzę, że nie zmieniłeś się od czasów liceum. - stwierdziłam patrząc na nią z obrzydzeniem.

- Jeszcze coś? Nie? To możesz już wyjść. - powiedział obojętnie i pozwolił, by dziewczyna usiadła mu na kolanach.

- Tak, jeszcze coś. Mam nadzieję, że jak znajdziesz ukochaną, to nie zranisz jej tak jak mnie.

Po czym wyszłam. Nie patrząc się na Jimina, ominęłam salon i wyszłam z willi. Wiedziałam, że nie warto tu było przychodzić! Bo jak on mógłby się zmienić. Nie chcę już od niego żadnych pieniędzy! Niech się nimi wypcha. Odeszłam od tamtego miejsca, nie przyjdę tutaj nigdy więcej!

3 dni później

Nic się nie zmieniło. Wciąż pracuje sama, wesele już za niedługo. Nie mam kontaktu ani z Jiminem ani z Sugą. Wszystko mi nie pasuje, skoro Jimin pracuje dla Sugi to dlaczego mieszka z Jungkookiem? Czy on wogóle wie co oni robią? W sumie, co by go to miało interesować, ma swoje życie. A po co Suga każe mnie szpiegować? Tyle pytań i zero odpowiedzi.....

Właśnie jestem w parku z Felixem. Kocham to miejsce, taki tu spokój i wogóle. Mały bawi się w piaskownicy, a ja siedzę obok i patrze. Nagle moją uwagę przykuła para która szła za ręce i się całowała. Niby nic tylko gdy się bliżej przyjrzałam, zobaczyłam że to Jeon. No super jeszcze tego mi brakowało. Dobra może przejdą i mnie nie zauważą, jednak oni jak na złość usiedli na ławce idealnie na widok placu zabaw. Odwróciłam się plecami do nich, by mnie nie widzieli i zaczęłam bawić się z Felixem. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie to że chłopiec zaczął uciekać. Czy mu się teraz musiało zachcieć grać w berka? Naprawdę? No muszę go złapać zanim jeszcze oni mnie zauważą. Wstałam i zaczęłam biec za nim, wołałam go, ale on nic. Wciąż uciekał i nie zamierzał się dać złapać.

- Felix, nie uciekaj! - bałam się że mały podleci do nich. Bo przeważnie biegał do innych ludzi by się schować.

- Złap mnie mamo! - wybiegł z placu zabaw.... Nie jest dobrze.

- Felix nie mam już siły cie łapać! - byłam wykończona tego jak on biegał. Ale musiałam go złapać zanim podleci do nie tych osób co trzeba.

Zaczęłam biec ile sił w nogach.... Jednak było już za późno.... Mały podbiegł do nich i zaczął krzyczeć.

- Schowajcie mnie! - zaczął się chować za Jeonem.

- Przed kim? - zapytał zdziwiony.

- Przed mamą! Goni mnie! - schował się jeszcze bardziej gdy w końcu podeszłam.

- Felix, nie uciekaj mi już. - podeszłam do chłopca i wzięłam na ręce.

- Nie umiesz się bawić.... - powiedział i udawał naburmuszonego.

- Ja nie umiem się bawić? To nici z lodów. - powiedziałam i udałam obrażoną.

- Nie! Ja chce lody! Mamo! Chodź! Idziemy! - wyrwał mi się z rąk i zaczął biec do pobliskiej budki z lodami.

- Felix! - zaczęłam biec za nim, ale ktoś mnie chwycił za nadgarstek. Odwróciłam się i zobaczyłam że to Jeon.

- Co robisz?! - krzyknełam zdenerwowana.

- Chodź, pójdziemy razem na lody- powiedział i uśmiechnął się zadziornie.

- Spieprzaj! Nigdzie z tobą nie idę.

Wyrwałam swoją rękę i podeszłam do Felixa, który stał już przy lodach.

- Dzień dobry, poproszę dwie porcje lodów po jednej gałce. Czekoladowe i.... Jakie chcesz Felix?

- Śmietankowe!

- I śmietankowe.

Chciałam już wyciągnąć portfel, ale już ktoś zapłacił.

- Dziękuję, tu są lody. - podał mi i dziecku, a ja spojrzałam na osobę która zapłaciła. Jungkook. Czego on jeszcze chce.

- Nie musiałeś płacić, stać mnie.

- To prawda, ale chciałem.

- yhym tsa... - zaczęłam iść z małym na ławkę, po chwili usiedliśmy, a Jeon razem z nami.

- Chcesz czegoś? - zapytałam zirytowana jego obecnością.

- Nie. - powiedział i zaczął się patrzeć jak jem loda. Zboczeniec.

- I co się gapisz?

- Podniecasz mnie- objął mnie ramieniem. Ale po chwili strąciłam jego rękę.

- Słuchaj, masz tu pieniądze i spadaj. - dałam mu odpowiednią kwotę i wstałam razem z Felixem i poszłam na inną ławkę.

- Mamo, kim jest ten pan? - byłam trochę zmieszana, chwilę się zastanawiałam nad odpowiedzią i gdy chciałam już odpowiedzieć, Jeon zrobił to za mnie.

- Jestem przyjacielem twojej mamy. - uśmiechnął się i usiadł obok mnie.

Why don't you leave me alone?! ~Jeon JungkookOù les histoires vivent. Découvrez maintenant