"Rodzinka musi się przecież wspierać" cz. XXXII

644 55 3
                                    

- A więc widzimy się za około miesiąc. - uśmiechnęłam się, kończąc otwieranie portalu na samym środku symbolu, który widniał na szkatułce i wszystkim co było w jakiś sposób związane z światem miraculi.

Wspominając o miraculach... jestem ciekawa co tam u Adriena, rodziców i innych. Jak tam sobie radzą? Mimo, że straciłam już poczucie czasu, bez brak cyklu dnia i nocy w tym miejscu, przez co nie potrafię za bardzo stwierdzić ile już tu jestem, to wiem, że trochę czasu już minęło. Niestety... wbrew moim planom oraz chęcią cały czas myślę o blondynie. Bardzo mi go brakuję. Jestem ciekawa czy również o mnie myśli czy może już pogodził się z moim odejściem?

Nieświadomie sięgnęłam do kwiatka, który miałam na głowie, gdzie wśród różowoniebieskich płatków ukryty był medalik z naszym zdjęciem. Czasem, gdy byłam sama, zdejmowałam kwiat i wyjmowałam z niego serduszko, aby popatrzyć na nasze zdjęcie. Chciałabym go zobaczyć czy też przytulić, jednak wiem, że jest to niemożliwe. Nie chcę go skrzywdzić.

- Tylko nie waż się nas zapomnieć lub co gorsza postanowić zostać w któreś ze szkatułek na stałe. - z rozmyślań wyrwała mnie kwami królika, która postanowiła zażartować, szybko więc odrzuciłam myśli o chłopaku

- Zwariowałaś? Was przecież nie da się zapomnieć, a w szczególności ciebie Fluff. - odparłam przytulając ją, a chwilę później cała reszta podleciała, aby wziąć udział w grupowym przytuleniu

- Trzymaj sssię. - odparł krótko Sass

- Dzięki. No to widzimy się za około miesiąc. - zasalutowałam na pożegnanie, po czym wleciałam do portalu, który chwilę później zamknął się za mną

~ No to kierunek...Polska. - pomyślałam, zauważając jak błękit zaczął zmieniać się w delikatny fiolet

Najwyraźniej w różnych szkatułkach dominowały różne kolory. Ciekawa jestem jakie one są? Cóż, nie długo się przekonamy.

Wychodząc z portalu w oczy od razu rzuciła mi się ogromna góra różnych szpargałów. Podobna do tej, która znajdowała się we Francji. Do tego w obydwu panował ten sam chaos. Do tej pory nie mogłam zrozumieć jak oni się w nim odnajdywali, lecz przypuszczam, że jest to po prostu kwestia czasu.

Do moich uszu dotarły szepty rozmów, które toczyły się między mieszkańcami tego miejsca. Zauważyłam jak większość z nich zachęconych ciekawością podleciała do mnie, lecz tylko dwójka z nich postanowiła się przywitać jako pierwsza.

- Witaj. Kim jesteś, jeżeli mogę spytać, bo przecież nie pochodzisz z naszej szkatułki. - odezwała się jako pierwsza nietoperzyca

- Witajcie, miło mi was poznać. Mam na imię Olivia i... -

- Olivia? - przerwał mi chór rozmów

- A czy tak nie miała na imię...

- Strażniczka? - wraz z wypowiedzeniem tego tytułu rozmowy się wzmogły. Najwyraźniej byłam znana nie tylko w Paryżu, jednak nie tak jakbym chciała, bo po chwili wszyscy zaczęli mi się kłaniać

- Bardzo was proszę... nie kłaniajcie mi się. Nie jestem przecież, aż tak ważną personą czy coś. Proszę... traktujcie mnie jak równą sobie. - poprosiłam, rozglądając się po wszystkich

- Szkoda, bo już chciałam mówić do ciebie "Wasza Wysokość". - stwierdziła kwami, która wyglądała jak jelonek

- Wystarczy Via. - zapewniłam, uśmiechając się lekko

- A więc Viu, witaj w naszej szkatułce. Co cię do nas sprowadza? - spytało kwami, wyglądające trochę jak świetliki, które czasem widziałam w bajkach

Miraculum FeniksaDove le storie prendono vita. Scoprilo ora