Straszny błąd cz. XIX

1.2K 62 56
                                    

*Pov Adrien*

Minęły już dwa tygodnie od zaginięcia Vii. Praktycznie każdy zaangażował się w akcje poszukiwawczą. Ja, jej rodzice, Marinette, Alya, Nino, Biedronka, Rena, cała szkoła oraz policja. Wszyscy jej szukamy, lecz nigdzie jej nie ma. Co mnie dziwi jedynie Fenixa i Kamil jej nie szukają. Fenixa od jakiegoś czasu jest jakaś nie obecna i dziwna, ale Kamil? Przecież jeszcze nie dawno sam próbował zrobić wszystko, aby do niego wróciła, a teraz nawet się o nią nie martwi. To jest mega podejrzane, ale nie jest to obecnie moim priorytetem. Oby nic jej się nie stało.

*Pov Via*

 Już nawet nie liczę ile tu jestem, jestem załamana. Kamil mnie zdradził i kompletnie zniszczył moje zaufanie do świata. Mam totalną załamkę, bo jak będę mogła komuś zaufać w przyszłości, gdy wiem, że ktoś, kto był mi bliski, zdradził mnie w tak perfidny sposób. Skąd będę wiedziała, czy ktoś mnie później także nie oszuka? Czy ktoś przede mną czegoś nie zataił, mówiąc, że to dla mojego 'dobra'? Moje jakąkolwiek nadzieję na praktycznie wszystko, zostały zwyczajnie zniszczone przez jedną osobę. Osobę, która była mi bliska i której ufałam bezgranicznie. Ojciec mojego chłopaka jest moim i mojego dziadka największym wrogiem. Nie wiem co z Adrienem i czy jeszcze go zobaczę. Rodzice pewnie umierają ze strachu, nie wiedząc co się ze mną dzieję, ale jedną z najgorszych rzeczy jest to, że nie wiem jaki jest stan Feni i ile jeszcze zniesie. Inni się po prostu o mnie martwią, ale mi nic nie jest. Nie licząc oczywiście zdrowia psychicznego oraz rany, którą zrobił mi mój przyszły 'teść'. Jedyne czego jestem pewna to to, że Feni jest ledwo żywa, a ja nie mogę nic z tym faktem zrobić.

- Wszędzie o tobie słychać. Całe miasto cię szuka. Lecz nie martw się kotku. Zapewniam cię, że nikt cię tu nie znajdzie i mi zabierze. - usłyszałam głos Kamila, który razem z Gabrielem weszli do pomieszczenia. 

- Nie jestem rzeczą, ty idioto! A poza tym, mówiłam, że będą mnie szukać i w końcu znajdą! A wy traficie do pudła na długie lata! Albo najlepiej do psychiatryka o zaostrzonym rygorze, bo takich jak wy trzeba odseparować od reszty świata i leczyć najlepiej elektrowstrząsami! - krzyknęłam im w twarz, a na mojej twarzy pojawił się mały uśmiech nadziei. Może istnieje jednak szansa, że w końcu to piekło się skończy.

- Nie ciesz się tak. Powiesz mi w końcu, gdzie znajduję się strażnik czy nie? 

- Mówiłam wam, że z dziadkiem nie mam kontaktu od dawna! Pokłócił się z moimi rodzicami i od tej pory się nie widujemy. - kłamałam, nie ma mowy, że wydam dziadka oraz kwami, które są dla mnie jak rodzina.

- Sądzę jednak, że nie mówisz nam całej prawdy. Może to zmusi cię do mówienia. - po tych słowach wyjął zza pleców szklaną kulę wypełnioną wodą, a w jej środku znajdywała się Feni!

- Wypuść ją! Woda ją zabije! - zaczęłam krzyczeć. Cała moja pewność siebie w jednej chwili wyparowała, a w moich oczach zaczęły pojawiać się łzy

- Jeśli chcesz ją ocalić powiedz prawdę! - krzyknął wlewając jeszcze więcej płynu

- TY morderco i sadysto! Wypuść ją! - coraz bardziej płakałam, nie mogłam patrzeć jak moja przyjaciółka cierpi 

- Nie obchodzi mnie co tam sobie mówisz w tym twoim żałosnym języku, chyba, że to coś co mnie interesuje. - po tym jak to powiedział, dolał jeszcze więcej wody. Widziałam jak Feni się męczy i ledwo to znosi.

- Yyyyy.... Dobrze! Powiem! Tylko ją wypuść! - zwiesiłam głowę, nie mogę pozwolić, aby dłużej przeze mnie cierpiała

- V-via... N-nie rób te-tego... - powiedziała ledwie słyszalnym głosem kwami, wyciągnięta z wody. Ja posłałam jej tylko przepraszające spojrzenie, po czym podałam im adres dziadka, na twarzy złoczyńcy pojawił się zwycięski uśmieszek

Miraculum FeniksaWhere stories live. Discover now