Kwami Angel cz. XX

1.2K 59 32
                                    

Od dzisiaj nazywam się ... Kwami Angel!

Nooroo wraz z Feni wstali po chwili, a ja podeszłam do nich, aby porozmawiać.

- Nie pozwolę, aby któremuś z was coś się stało, od dzisiaj będziecie sami o sobie decydować, a miraculum będzie tylko i wyłącznie biżuterią. - w oczach Nooroo zobaczyłam malutkie łezki

- Co się stało kochany? - spytałam, wycierając krople kciukiem

- Po prostu, cieszę się, że znowu cię widzę. W końcu minęło tyle lat. Wyrosłaś na piękną, mądrą kobietę, a doskonale pamiętam jak razem biegaliśmy po domu Mistrza, w celu poszukiwania słodyczy. - na te słowa zrobiło mi się ciepło na serduszku, które obecnie jest skute lodem. Wiedziałam, że teraz gdy tego tyrana już nie ma, wszystko będzie dobrze i nic złego stać się nie może. 

- Dobrze, my tu gadu, gadu, a kwami czekają na uwolnienie.

- Szkoda, że nie wiemy, gdzie jest Duusu i nie będzie mogła razem z nami świętować. - westchnęła zrezygnowana kwami

- Wiem gdzie jest. - ożywił się nagle chłopak

- Gdzie?! - krzyknęłam razem z rudowłosą

- Za obrazem Emilie, znajduję się sejf. Sam obraz jest też wejściem do tego miejsca.

- A więc w drogę. - zadecydowałam

Chłopak zaczął nas prowadzić, przez liczne korytarze, drzwi oraz pomieszczenia. Wszystko było w ciemnych i ponurych barwach. Teraz doskonale to rozumiem, dlaczego Gabriel był taki ponury. Depresji przez takie kolory dostać można! Podoba mi się! 

Nawet nie zauważyłam, gdy dostaliśmy się do jakieś wielkiej sali. Na ścianach były zawieszone wielkie lampy, które i tak słabo, oświetlały pomieszczenie. Na samym środku, na dość dużej platformie, znajdywało się coś na kształt trumny, w jakiej leżała Królewna Śnieżka. Do samej platformy prowadził most.

- Ymm... Noo, co to za miejsce? - spytałam, używając jego przezwiska. Gdy byliśmy mali, mieliśmy zwyczaj skracania swoich imion, tak bardzo jak tylko było to możliwi. Ale tak, aby sens naszych imion jednak pozostał i można było się domyśleć, do kogo się mówiło.

- Jakie miejsc... a chodzi ci o komnatę z trumną Emilie. - chłopak lekko posmutniał

Powoli podeszłam do miejsca, gdzie spała matka Adriena. Była naprawdę ładna, a pogrążona we śnie, wyglądała jak anioł. W pewien sposób rozumiem motyw działań Agreste'a. Chciał odzyskać żonę za wszelką cenę. Ja pewnie bym zrobiła to samo dla Adriena. Lecz nie narażałabym innych osób, które są mi bliskie. A przecież wiadomo, że moc ostateczna ma swoje konsekwencje. Za swoje życzenie, trzeba zapłacić wysoką cenę.

- Chciałabym jej pomóc. Widziałam jaki Adrien był szczęśliwy, gdy o niej mówił. - mówiąc to dotknęłam szybę opuszkami palców.

- Nie wiem czy jest dla niej szansa. Gabriel próbował wielu sposobów. Lekarze nie dają jej szans. - odparł smutno

- Dobrze, później zajmiemy się sprawą Emilie. Teraz ważniejsza jest Duusu, więc chodźmy po nią, tak jak pierwotnie planowaliśmy.

Podeszliśmy do windy, a Nooroo wcisnął odpowiedni przycisk, dzięki czemu platforma zabrała nas w górę. Prosto go gabinetu Agreste'a. W końcu wyszliśmy z tego piekielnego więzienia. Już miałam odwrócić się w stronę obrazu, gdy w lustrze dostrzegłam swoje odbicie. 

Podeszłam do niego by się sobie przyjrzeć, ponieważ po mojej przemianie nie miałam okazji zobaczyć jak wyglądam. Lecz, gdy się zobaczyłam, przerażenia oraz zafascynowanie biły się o dominację w moich umyśle oraz na mojej twarzy. 

Miraculum FeniksaWhere stories live. Discover now