Impreza i pocałunek? cz.IV

2.6K 119 57
                                    

*Adrien*

Gdy miałem wskoczyć na balkon Vii, nagle mój kici kij zadzwonił, tym samym, psując mi moje plany.

- Halo? Kto mówi? - spytałem

- Kocie, tu Biedronka. Nie ma czasu na tłumaczenie! Musisz szybko się zjawić na wieży Eiffla! To sprawa życia i śmierci! - przeraziłem się. 

Co się mogło stać, że Biedronsia jest tak przerażona. Cholera! Znowu to się dzieję. Jak tylko zamieniam się w Kota, włącza mi się ten mój głupi humor. Dobrze, że chociaż moje partnerki go lubią. Dobra Adrien, spokój! Twoja Pani cię potrzebuję, a ty rozmyślasz o swoim słabym humorze.

- Dobrze zaraz tam będę! - rozłączyłem się i pobiegłem pod wieżę.

- Jestem co się stałoooo... - nie dokończyłem bo zobaczyłem Biedronsię z wielkim tortem w towarzystwie Kitki oraz mistrza Fu.

- Yyy, o co tutaj chodzi? - spytałem nie wiele rozumiejąc

- Dziś jest rocznica zostania bohaterami! Chronimy to miasto od roku i postanowiliśmy zrobić z tej okazji imprezę. - wytłumaczyła Biedra. Byłem kompletnie zszokowany, jak mogłem o tym zapomnieć. Przecież jeszcze dzisiaj rano składałem życzenia Plaggowi z tej okazji.

- Kompletnie zapomniałem! Fajnie, że o tym pomyśleliście. To co? Bawimy się to rana? - spytałem, przytulając się do wszystkich na powitanie.

- TAAAAAAAAAAAAK! - krzyknęli wszyscy chórem. Włączyliśmy muzykę, a przede wszystkim najnowszy kawałek Jaget'a Stone'a, który powstał specjalnie na naszą cześć i zaczęliśmy zabawę. 

*W tym samym czasie u Olivii*

Cała czerwona wbiegłam do domu i pobiegłam do mojego pokoju, nie witając się nawet z rodzicami. Byłam czerwona na całej twarzy i jakoś nie uśmiechało mi się im tłumaczyć, dlaczego tak wyglądam.

Gdy tylko znalazłam się w pokoju, od razu zamknęłam drzwi, po czym rzuciłam się na łóżko, zakrywając twarz poduszką.

- O...a..bie...łam...ując...o...w...iczek! - krzyczałam przez poduszkę

- Olivia powtórz jeszcze raz, bo nie usłyszałam. Tylko tym razem mów normalnie, a nie w poduszkę, bo nic nie rozumiem! - powiedziała kwami

- Powiedziałam, że co ja sobie myślałam dając mu całusa!  Co mnie w ogóle napadło? Nie mam pojęcia co we mnie wstąpiło, jakby ktoś inny po prostu zawładnął moim ciałem! - wrzeszczałam jak najęta. CO MI DO ŁBA STRZELIŁO, ŻEBY TO ZROBIĆ?! Teraz będzie myślał, że jestem jakaś nienormalna.

- Oli, spokojnie nic złego się przecież nie stało. To był tylko całus w policzek. Nie pocałowałaś go przecież w usta! - uspakajała mnie kwami.

- Szczerze mówiąc, jeszcze nikt nie nazwał mnie Oli. To całkiem miła odmiana. - powiedziałam już z większym spokojem, lekko się śmiejąc

- Okej, a teraz na poważnie. Gdzie są te pyszne delicje wiśniowe, które ostatnio mi dałaś. Jestem mega głodna! - krzyczała mała istotna. Roześmiałam się z tego, że ja tu rozpaczam nad moją relacją z Adrienem, a Feni myśli o jedzeniu. Miałam wrażenie, że kiedyś miałam takiego znajomego, który cały tylko jadł i jadł. Tylko za Chiny nie pamiętam jak miał na imię oraz jak wyglądał. 

- Są na moim biurku. Przynieś mi też jedną! - powiedziałam, nadal się śmiejąc. Ta tylko zasalutowała na znak, że rozumie i poleciała do mojego biurka, a ja znowu się roześmiałam. Kiedy tylko zobaczyłam jak mały fenix się siłuje z opakowaniem łakoci, podeszłam do niej i wzięłam słodyczkę, zabierając je na łóżko. Całą noc rozmawiałyśmy, aż rodzice nie przyszli i kazali kłaść się spać.

W środku nocy coś mnie obudziło. Coś hałasowało na balkonie, wstałam tak, aby nie obudzić Feni i poszłam na balkon. To co na nim zobaczyłam mnie zamurowało. TO BYŁ ADRIEN!

- A-adrien? Co ty tutaj robisz? A przede wszystkim jak się tutaj dostałeś? - pytałam go, ale on nic nie odpowiadał. Stał tam i się na mnie patrzył. Po chwili podszedł do mnie i chwycił mnie za podbródek, tak abym na niego patrzyła.

- A-adrien, co ty ro... - nie dokończyłam bo mnie pocałował.

Otworzyłam oczy. To był tylko sen. Ale wydawał się taki rzeczywisty! Kiedy mnie pocałował nie miałam ochoty ani go odepchnąć, dając mu z liścia w twarz, krzycząc na niego co on sobie wyobrażał ani nic  w tym stylu, a wręcz przeciwnie. Chciałam aby ten moment trwał wiecznie. Co się ze mną dzisiaj dzieję? Resztę nocy przeleżałam, myśląc co mógł znaczyć ten sen. Nie wiem kiedy to się stało, ale całe szczęście udało mi się w końcu zasnąć.

Nagle zadzwonił budzik. No tak, SZKOŁA: ulubione miejsce każdego dziecka. I nie, nie ma tutaj sarkazmu, skąd. Wstałam leniwie i skierowałam się do łazienki, aby nie wyglądać jak zombi z The Walking Dead. Rozczesałam włosy, umalowałam i przede wszystkim wsadziłam do torebki delicje dla mojej małej koleżanki.

- Feni, wstawaj muszę iść do szkoły. Pośpisz jeszcze trochę w mojej torebce, okej? - poprosiłam, a ta wleciała do mojej torebki. Ok, czas do szkoły!

Po drodze zjadłam drożdżówkę jabłkową, którą zrobiła moja mama. Rany, jak ja uwielbiam jej wypieki.

Kiedy tylko weszłam do szkoły, zauważyłam Adriena, który rozmawiał ze swoim przyjacielem. Od razu przypomniał mi się mój sen. Cała czerwona na twarzy pobiegłam do klasy, aby tylko uniknąć spotkania z blondynem. Gdy weszłam do sali, przywitałam się z Mari i Alyą na powitanie, by potem pogadać trochę, aż nie zacznie się lekcja. Niestety nie mogłam się skupić, bo przede mną siedział blondyn. Olivia! Uspokój się wreszcie!

Z moich rozterek miłosnych wyrwał mnie nagły krzyk dochodzący z ulicy.

- Dzieci, uciekajcie do domów, do domu macie przeczytanie strony 218 i 219! - krzyknęła chemiczka. Z jednej strony byłam smutna, bo znowu ktoś został zakumanizowany, a z drugiej się cieszyłam, bo wreszcie będę mogła im pomóc. Wstałam, zabrałam swoje rzeczy i pobiegłam się gdzieś ukryć, aby móc wypowiedzieć te dwa magiczne słowa, dzięki którym stanę się nową super bohaterką Paryża. Jednak ktoś mnie zatrzymał

- Via! Ukryj się gdzieś bezpiecznym miejscu. Nie wiem co bym zrobił gdyby coś ci się stało. - powiedział Adrien. Ja się na to uśmiechnęłam i pobiegłam do damskiej łazienki.

- Feni! Pobudka, mamy robotę do wykonania! - krzyknęłam na co kwami, wyleciało z torebki czekając na moją formułkę

- Feni powstań z popiołów! - Feni wleciała do mojej bransoletki, a wokół mnie pojawił się ogień

Witam diabełki duże i małe!

Mam nadzieję że ta część przygód Vii się wam podobała. 

W następnej odbędzie się pierwsza walka Fenixy. Czy sobie poradzi? Tego się dowiecie w następnej części. 

Pewnie spytacie też co z tym pocałunkiem. Otóż nasz kotek tak dobrze się bawił na wieży Eiffla, że kompletnie zapomniał o tym. Ale kto wie, może mu się przypomni? 

Jeszcze raz dziękuję za przeczytanie. 

Zapraszam do zostawiania gwiazdek jeśli się spodobało i do zobaczenia.

Papatki <3

Miraculum FeniksaWhere stories live. Discover now