Pierwsza misja cz.V

2.4K 107 23
                                    

     - Feni powstań z popiołu! - po chwili kwami zostało wchłonięte przez bransoletkę, a wokół mnie pojawiło się pomarańczowe światło, które po kilku sekundach w całości mnie otoczyło. Gdy tylko zniknęło zauważyłam, że na moim ciele pojawił się piękny strój.

     Ubrana byłam w czerwoną sukienkę z ciemno czerwonymi elementami, które przypominały trochę płomienie bądź ciernie. Na szyi  zawieszony był czerwony medalik, a na ramionach śliczne naramienniki. Na prawej ręce znajdowała rękawiczkę, która kończyła się przy łokciu, zaś na drugiej ręce znajdowała się podobna z tą różnica, że ta nie zakrywała dłoni tylko samo przed ramie. Nogi zdobiły piękne krwisto-czerwone kozaki na obcasie. Włosy nie wiem dlaczego zmieniły kolor na biały, a do tego miały czerwone końcówki co miało imitować chociaż minimalnie ogień. Przypuszczam, że ta zmiana koloru włosów ma zrekompensować brak maski, która miała chronić moją tożsamość. Jeszcze jeden, dość istotny fakt. Czyli to, że z mojego nadgarstka zniknęła bransoletka i zmieniła się w spinkę do włosów w kształcie fenixa. 

  Mój zachwyt przerwał krzyk dobiegający z ulicy. Otrząsnęłam się i poleciałam pomóc Biedronce i reszcie. Tak, dzięki mojemu miraculowi potrafię latać. Zawsze o tym marzyłam.

     Kiedy tylko dobieg... to znaczy, doleciałam na miejsce akcji, zobaczyłam jak mały chochlik z wielkim lampionem, rzucał kulami ognia w super bohaterów, zapędzając w kąt pomieszczenia, tym samym uniemożliwiając ucieczkę.

 Normalnie lepszej pierwszej misji wymarzyć sobie nie mogłam. Nagle dostrzegłam jak złoczyńca tworzy wielką kulę ognia, by móc rzucić ją w bezbronnych bohaterów. Kurde, co tu zrobić, co zrobić?

    Nagle, przypomniało mi się, że przecież umiem kontrolować ogień. I kit z tym, że trenowałam na płomieniu od świecy. To przecież to samo tylko, że ze sto razy większe. Wyciągnęłam przed siebie ręce, aby zacząć kontrolować śmiercionośną kulę, lecz niestety szło mi to raczej słabo. 

~No dalej Via, uda ci się to! - postanowiłam spróbować jeszcze raz i udało mi się! Po chwili, gdy tylko upewniłam się, że nie stracę kontroli, zaczęłam przyciągać do siebie kulę, by moment później mieć ją w swoich rękach. Moje dłonie zaczęły pochłaniać żywioł oraz co dziwne, ogień mnie wcale nie parzył, wręcz przeciwnie, dawał przyjemne ciepło.

*Biedronka*

     Byliśmy w potrzasku. Czarny Kot chciał użyć kotaklizmu, ale prędzej przyniosłoby nam to więcej szkód niż korzyści. Postanowiłam użyć szczęśliwego trafu, ale ku mojemu i reszcie zdziwieniu dostałam ptasie pióro. I to nie takie zwykłe. W przeciwieństwie do innych trafów to nie było czerwone w czarne kropki, tylko pomarańczowo złote. Mój biedronkowy zmysł w żaden sposób nie chciał mi pomóc, a ja sama nie miałam żadnych pomysłów, jak moglibyśmy go użyć, aby ujść cało z tej sytuacji. Gdy już myśleliśmy, że to nasz koniec i Władca Ciem ostatecznie dostanie nasze miracula, nagle kula się zatrzymała i zaczęła cofać. 

 - Ej patrzcie tam! - krzyknął Kot. 

Razem z Kitką spojrzeliśmy tam gdzie pokazywał. Na dachu stała dziewczyna, ale nie jakąś zwykła tylko ubrana w strój przypominający feniksa. Czyli to znaczył traf.... to ona była naszą pomocą. Gdy szok minął, postanowiliśmy do niej podejść. Pozbawiona sił przez użycie swojej mocy białowłosa, kleknęła na ziemi by troszkę odsapnąć, lecz kiedy tylko nas zobaczyła od razu wstała, ignorując zmęczenie

- Nic wam nie jest? - pytała z troską

- Nie nic. Ale kim jesteś? - spytał zdziwiony Kot. Nie dziwię mu się, sama chciałabym wiedzieć

- Mam na imię... Fenixa. Tak Fenixa. Miło mi was poznać. - uśmiechnęła się

- Hej pogadać to sobie możemy, ale może najpierw powinniśmy zająć się Ognikiem. - stwierdziła Ruda Kitka.

- Racja, zauważyłam, że kule ognia wylatują z jego lampionu. To pewnie tam ukryła się akuma. 

 -Może się rozdzielimy. Dwie osoby odwróci jego uwagę, a reszta zdobędzie lampion. - stwierdziła nówka. Wow. Nawet ja pierwszego dnia nie wymyślałam tak szybko planów.

- Okej, zatem ja wraz Kitką odwrócimy uwagę. A ty z Kotem zabierzecie mu lampion. Skoro kontrolujesz ogień powinno wam łatwiej pójść z odebraniem lampionu. - stwierdziłam

- Dla mnie super. Chodź Kotku zobaczymy czy jesteś tak pechowy za jakiego cię uważają. -powiedziała, śmiejąc się, po czym zeskoczyła z dachu

- Już ją lubię! - krzyknął, kiedy się oddalali. Dobra, czas odwrócić uwagę.

*Time skip po walce*

     Ostatecznie to ja zabrałam Ognikowi laskę i ją przełamałam. Zanim jednak mu ją odebrałam zdążył wystrzelić jeszcze jedną kulę ognia. Oczyściłam akumę i sprawdziłam czy wszystko dobrze z cywilem. Okazało się, że zakumanizowaną osobą był strażak, który podczas jednej z akcji nie uratował osoby z pożaru, więc zżerało go poczucie winy i dlatego został opętany.

- Hej może sprawdźmy czy z Kotem i Fenixą wszystko okej? Powinni się przecież z nami spotkać. - stwierdziła Kitka

- Masz rację z chodźmy! 

* Czarny Kot*

     Całkiem fajna jest ta nasza nowa koleżanka i jako jedyna śmieję się z moich kawałów. Do tego zna własne. Coś czuję, że będziemy dobrze się dogadywać. Nasze śmiechy przewał jej krzyk

- Kocie uważaj! - nawet się nie zorientowałem, kiedy leżałem na ziemi. Gdy się podniosłem w miejscu w którym przed chwilą stałem, a ona powinna leżeć znajdował się tylko proch. Nie ona przecież nie...

- Nieeeeee! - krzyknąłem. Chwilę później zjawiła się Biedronka wraz Kitką

- Kocie, co się stało?! - krzyczały patrząc tam gdzie ja. Załamany powiedziałem przez łzy

- Ona.... ona mnie uratowała...


 Hejo diabły! 

Mam nadzieję, że się podobało. 

Jak sądzicie czy Via przeżyję? Czy może jej kariera nowej bohaterki skończy się szybciej niż ktokolwiek myślał. 

Piszcie swoje teorie w komentarzach. Jeśli się spodobało możesz zostawić gwiazdkę i obserwacje.

Papa! ;*

Miraculum FeniksaWhere stories live. Discover now