Szkolna afera cz. VII

2.1K 102 50
                                    

Obudziłam się kompletnie nie wyspana. Sprawa bransoletki całkowicie mnie pochłonęła. Poleciałam szybko do łazienki, aby ukryć oznaki mojego nie wyspania. Po czym szybko zbiegłam po schodach, wzięłam coś do jedzenia i pobiegłam do szkoły.

Lekcje jak zwykle dłużyły się w nieskończoność i czekałam na dzwonek jak na jakieś zbawienie. Kiedy tylko zadzwonił, jako jedna z pierwszych wybiegłam z klasy z zamiarem wydostania się z tego więzienia. Nagle zauważyłam Adriena rozmawiającym z kimś. 

Wiem, że nie wypada przy innych, ale mam wielką ochotę go nastraszyć jak wtedy gdy byliśmy mali. Zakradłam się po cichu i przysłuchiwałam się jego rozmowie. Rozmawiał z kimś o miesięcznym zapotrzebowaniu na camembert? Okej, nie wnikam. Ale pamiętam, że znałam kogoś kto uwielbiał ten rodzaj sera, tylko nie pamiętam, kto to był. Dobra, dobra, czas na atak. Kiedy zauważyłam, że kończą rozmowę, przygotowałam się do ataku znienacka, i...

- Buuu! -krzyknęłam, wskakując mu na plecy. Byłam mega zdziwiona, bo okazało się, że jest tutaj zupełnie sam i nikogo dookoła nie ma.

-V-via? C-co ty tu robisz? - był przerażony tym, że tu jestem. Czy on coś ukrywa?

- Hej wydawało mi się, że z kimś rozmawiałeś, a nie widzę tu nikogo oprócz ciebie? - spytałam, nie kryjąc mojego zaciekawienia.

- B-bo j-ja... bo ja rozmawiałem przez telefon. To dlatego nikogo poza nami nie ma. - odpowiedział

- Okej, powiedzmy, że ci wierzę. - zauważyłam, że chłopak odetchnął z ulgą.

- Słuchaj, może do mnie wpadniesz? Bo jakoś się dzisiaj nie wyspałam i kompletnie nic nie zrozumiałam z lekcji.

- No, w sumie czemu ni... - nie dokończył, bo...

- Adrieński!!!!!!! - przerwała mu plastikowa menda, rzucając się na niego. Ej, to nie fair! Tylko ja mam prawo to robić!

- Tak Chloe? - spytał od niechcenia

- Mój tatuś, kupił nam bilety na dzisiejszy koncert Jaggeta Stone'a. Co z tego, że XY jest 100 razy lepszy. Chodź, bo się spóźnimy. - nawet jak próbuję być miła i tak musi być wredna. Już chciała pociągnąć Adriena za rękaw, ale ten się wyrwał.

- Chloe! Po pierwsze nawet mnie nie spytałaś, czy chce iść na ten koncert, a po drugie i nawet ważniejsze, ja rozmawiam teraz z Vią, której nie widziałem od wielu lat i jest ona moją najlepszą przyjaciółką... - na te słowa nie wiem, dlaczego zrobiło mi się troszkę przykro.

- ...i chcemy nadrobić stracone lata. Więc łaskawie cię proszę, żebyś za przeproszeniem spadała stąd, bo nikt cię tak naprawdę tutaj nie lubi, bo jesteś zadufaną w sobie córeczką tatusia. Może byliśmy kiedyś przyjaciółmi, ale coraz bardziej sądzę, że lepiej by było, aby tą przyjaźń zakończyć. Chodź Via, idziemy. - wziął mnie za rękę i ruszył w stronę wyjścia. Wow, nigdy nie widziałam go tak wkurzonego. Szliśmy przez chwilę w stronę parku, aż poczułam ból w nadgarstku.

- Adrien... mój nadgarstek... to boli. - po tych słowach, chłopak puścił moją rękę.

- Przepraszam cię Viu. Nie wiem, co we mnie wstąpiło. - odparł

- Nic się nie stało. Słuchaj, bo widzę, że jesteś trochę nie w sosie. To może tą pomoc z nauką przełożymy na jutro? - spytałam. Adrien był strasznie spięty i nie chciałam mu narzucać jeszcze nie potrzebnego stresu. Niestety jestem trudnym uczniem jeśli chodzi o niektóre przedmioty.

- Nie, nie. Jest okej, mogę ci pomóc. - uśmiechnęłam się do niego, po czym ruszyliśmy do mnie do domu. Kiedy tylko rodzice usłyszeli, że ktoś jest ze mną od razu przyszli do holu.

- O cześć Adrien. Miło cię widzieć. Ile to lat? - o nie mamo, zaczyna się...

- Dzień dobry, miło państwa znów widzieć.

- Co cię do nas sprowadza? - spytał tata

- Przyszedł pomóc mi z chemią. Wiecie jaka lama ze mnie jeśli chodzi o ten przedmiot. - wiedziałam, że jeżeli szybko nie będziemy w moim pokoju, rodzice zrobią mi mega obciach.

- Chodź Adi. Zaprowadzę cię do mojego pokoju.- wzięłam go za rękę i udałam się do bezpiecznej strefy.

- To może zaczniemy od węglowodorów. - przez następne dwie godziny Adrien próbował, z naciskiem na próbował wytłumaczyć mi zagadnienia z chemii. Ja osobiście tego przedmiotu nienawidzę, a on go kocha. To żeś my się dobrali. Po skończonej "nauce", zaczęliśmy się wydurniać, śmiać, żartować, a nawet śpiewać i tańczyć do teledysków z Just Dance'a na youtube. Podczas tańczenia jednego z tańców, potknęłam się i upadłam na chłopaka. Byliśmy bardzo blisko siebie. Cała zalałam się rumieńcem poziomu buraka.

- Ymm. Przepraszam cię. - już chciałam wstać, ale Adrien mnie cały czas trzymał, nie pozwalając mi wstać.

- Nic się nie stało. Słuchaj, bo jest sprawa, która od dawna mnie dręczy i chciałbym cię spytać czy... - nie dokończył bo usłyszeliśmy kroki na schodach. No ja nie mogę! Czy wszyscy muszą nam dzisiaj przeszkadzać? Szybko wstałam z podłogi, tak samo jak Adrien i wzięliśmy do rąk książki, aby chociaż udawać, że się uczymy. Zaraz potem do pokoju weszli rodzice.

- Dzieci, cieszymy się, że tak się uczycie, ale Adrien, dzwonił twój tata i prosił abyś już wracał. - powiedziała mama. Szybko posprzątaliśmy bałagan, który stworzyliśmy i odprowadziłam Adriena do drzwi.

- Świetnie się dzisiaj bawiłam i jeszcze raz dzięki za pomoc z tymi koszmarnymi węglowodorami.

- Nie martw się. Jak zrozumiesz podstawy to idzie z górki. Również dziękuję za zaproszenie i świetną zabawę. - już miał wychodzić, ale odwrócił się i pocałował mnie w policzek. Znów zrobiłam się czerwoną jak burak, a on wyszedł. Szybko pobiegłam do pokoju.

- Feni?

- Tak Oli? - spytała moja kwami

- Chyba miałaś rację. Ja na serio się zakochałam w Adrienie.  


Hejka moje diabełki! Oto druga część mojego małego prezentu z okazji początku roku szkolnego. Mam nadzieję, że rozdział się spodobał.

Czy Via wyzna miłość Adrienowi, czy może coś lub ktoś zechcę jej w tym przeszkodzić? 

Jeśli się spodobało zapraszam do dawania gwiazdek, komentowania zostawania obserwacji. Każdy komentarz i gwiazdka mnie motywuje do pisania, bo widzę, że wam się podoba to co tworzę.

Papatki  💗

Miraculum FeniksaWhere stories live. Discover now