One Shot Berlin

2.1K 120 45
                                    

Leżałaś spokojnie na piasku popijając kolejnego kolorowego drinka z palemką. Czekałaś na Andresa, który załatwiał jakieś sprawy w waszym domku na drzewie.

Twoje życie po napadzie wyglądało jak jeden wielki raj. Budziłaś się ze wschodem słońca, po śniadaniu pływałaś z delfinami, całe dnie leżałaś i się opalałaś, a na koniec oglądałaś filmy na rzutniku, który skombinował wam Profesor, leżąc na piasku i przytulając się do Andresa. No właśnie... Andres. Życie z nim wyglądało jak bajka, a ty czułaś się w niej jak księżniczka wyspy. Każdy twój dzień zaczynał od namiętnych pocałunków, a kończył go tuląc się do ciebie i leżąc na piasku. Nie mogłaś wyobrazić sobie czegoś lepszego.

- Hmm coś długo go nie ma – powiedziałaś sama do siebie i podniosłaś się z ziemi. Otrzepałaś się z piasku i odłożyłaś drinka na mały stolik.

Zaczęłaś się kierować w stronę waszego domku. Po drodze zaczęłaś myśleć, co jest przyczyną nieobecności twojego ukochanego. Niby starałaś się mu ufać, ale po tym co ci zrobił z Ariadną…. było to ciężkie. Byłaś jednak dobrej myśli i lekko otworzyłaś drzwi domku.

- Kochanie? Co robisz?

- [T.I.]?! – krzyknął i odwrócił się jak poparzony – A co ty tu robisz?! Heh.. – zapytał, wyszczerzył sztucznie zęby i schował coś szybko za plecami.

- Hmm..  – spojrzałaś na jego rękę, a potem przeniosłaś wzrok na niego – Mieszkam? A poza tym przyszłam po ciebie, bo długo cię nie było. Mieliśmy popływać.

- Popływać? A tak! Jasne! Popływać…. Już idę kochanie, poczekaj na mnie na zewnątrz.

- Wolę poczekać tutaj – powiedziałaś stanowczo, co go lekko speszyło.

- No.. no dobrze – powiedział i zastygł w miejscu.

- Idziesz?

- Co? – zapytał zdezorientowany.

- Ugh! Andres! Co ty przede mną ukrywasz?!

- Ja? Zupełnie nic kochanie..

Podeszłaś bliżej niego, na co on zaczął się cofać z przerażeniem na oczach. Nie widziałaś już w nim tego samego, silnego, stanowczego Berlina z napadu. Teraz to był smutny, bezsilny, pogrążony w smutku…Andres.

- Powiedz mi. Co się stało? – podeszłaś jeszcze bliżej.

- No… no dobrze – powiedział i wyjął zza pleców małą strzykawkę.

- Co to jest? – zapytałaś zaskoczona.

- To.. to jest mój lek. Posłuchaj mnie kochana. Mam śmiertelną chorobę.. Zostały mi tygodnie, dni, a może nawet minuty życia. I chce je spędzić z tobą!

- Dlaczego nikomu nie powiedziałeś?! Może ktoś by ci pomógł! Może…

- Tak właściwie to… - przerwał ci – Nie da się tego wyleczyć i…. tak się składa, że… nie powiedziałem tylko tobie – mówił, a ręce trzęsły mu się jak oszalałe.

- C..co? Jak to tylko mi?! Dlaczego?! – mówiłaś ze łzami w oczach – Czyli chcesz powiedzieć, że wszyscy wiedzieli oprócz mnie?! Mnie, która była przy tobie podczas każdej trudnej chwili, która ci pomagała, która kocha cię najbardziej na świecie! Myślałam, że sobie ufamy! Po tej sytuacji z tą szmatą, Ariadną myślałam, że już nigdy ci nie wybaczę! A jednak zrobiłam to! A wiesz czemu?! Bo cię tak cholernie kocham! Może jeszcze mi powiesz, że nawet ona wiedziała, co?!

- No… no właściwie to tak. Wiedziała…

Twoje serce złamało się na milion malutkich kawałków.

- Nie powiedziałem ci, bo chciałem cię chronić – po jego policzku spłynęła pojedyncza łza.

Spojrzałaś na niego z niedowierzaniem.

- Chronić? Przed czym?! Przyznaj, że po prostu mi nie ufasz! Bałeś się, że cię zostawię! Nienawidzę cię! – krzyknęłaś i już chciałaś wyjść, kiedy poczułaś jego rękę na swoim nadgarstku.

- Poczekaj! Daj mi to wyjaśnić!

- Nie dotykaj mnie! – wyrwałaś mu się z uścisku i wybiegłaś z płaczem.

Usiadłaś na piasku i myślałaś o waszej wspólnej przeszłości. Może nie była idealna, ale dla ciebie to było coś więcej… to była część ciebie. On był częścią ciebie, a teraz tak potwornie cię zranił. Łzy spływały po twoich policzkach, jak z wodospadu. Oparłaś głowę o kolana i siedziałaś tak do późnego wieczora. Nie byłaś nawet głodna przez cały ten dzień, tylko myślałaś. Myślałaś o nim, o was, o życiu. Wpatrywałaś się w falujące morze, w którym odbijały się promienie zachodzącego słońca, gdy poczułaś czyjąś rękę na swoim ramieniu. Zamknęłaś oczy. Dobrze znałaś ten dotyk. Nie sprzeciwiałaś mu się już, byłaś zbyt zmęczona i bezsilna. Poczułaś, że Andres siada obok ciebie. Spojrzałaś na niego ze smutkiem, a on lekko się uśmiechnął.

- Wybacz mi kochanie, proszę. Nie bądź zła.

- Już dawno nie jestem. Wiesz, że nie mogę się na ciebie gniewać – zaśmiałaś się i wytarłaś łzy.

- Tak bardzo cię kocham – powiedział i położył ci się na kolanach.

Głaskałaś go po głowie i patrzyłaś na jego niegdyś promienną twarz, która stawała się coraz bardziej smutna.

- Co się dzieje? – zapytałaś z troską.

- Żegnaj [T.I.]…..

- Co?

- Do zobaczenia najdroższa……

- Andres nie!

- Do zobaczenia w piekle….. – powiedział cicho i powoli zamknął oczy.

Krzyknęłaś i bezsilnie opadłaś nad martwym ciałem swojego ukochanego. Twój cały świat runął w jednej, krótkiej sekundzie. Położyłaś się obok niego i płakałaś patrząc w gwieździste niebo….

Dom z Papieru PREFERENCJEWhere stories live. Discover now