Po trzydziestu minutach siedziałam już koło Randy'ego i szukałam jakiegoś dobrego horrorka. Większość już znałam więc tym razem postawiłam na jakąś nowość. Po kolei zaczęłam czytać krótkie opisy przy filmach z tego roku gdy usłyszałam głos mojego brata.

- Dopadnę go. - Mruknął. - Zabiję tego wariata choćbym miał potem sam trafić do więzienia.

- O czym ty gadasz. - Szybko spojrzałam na niego i wróciłam wzrokiem do laptopa.

- O tym pieprzonym The Killerze. - Zdjął ręcznik z ramion i zawiesił go na grzejniku. - Nie pozwolę żeby coś wam się stało a dopóki on jest żywy, co gorsza na wolności, nigdy nie będę czuł że jesteście bezpieczni. Poza tym ten gościu prawie mnie zabił. - Zaśmiał się cicho. - Pierdolony...

- Przestań. - Wyprostowałam się i założyłam nogę na nogę. - Za bardzo się w to angażujesz.

Chwila ciszy.

- Słyszałem że ty z nim rozmawiałaś. - Mruknął tajemniczo.

- Tak. - Moja ręka znowu powędrowała do kieszeni.

- Jaki on jest. - Rzucił. Dało się wyczuć w jego głosie ciekawość którą tak bardzo chciał zamaskować.

Usmiechnęłam się lekko. Tego się nie spodziewałam. Czyżby ciekawił go jego wygląd. A może chce wiedzieć z kim ma do czynienia. Naprawdę ciekawe.

- Może być.

- Tylko tyle? Chce wiedzieć coś więcej. Jest taki jak na tym rysunku z akt?

- Dzięki Bogu nie. - Mruknęłam a po chwili zdałam sobie sprawę że Randy mógłby sobie coś po tym zdaniu ubzdurać. Nie zabrzmiało to dobrze.

- Wysoki?

- Na pewno wyższy odemnie.

- Chudy? Gruby? Umięśniony?

Zamyśliłam się na chwilę.

- Nie widziałam. - Mruknęłam.

- Przystojny? - Poruszał brwiami.

- Ciemno było, nie widziałam. - Rzuciłam już trochę zniecierpliwiona.- Po co ci to wszystko.

- Chce wiedzieć na kogo zastawiam sidła.

- Co?

- Mam plan...

~~~

Przekręciłam się na plecy i westchnęłam. Mimo tego że położyłam się po drugiej już od szóstej miałam otwarte oczy. Powód był tylko jeden.

- Proszę. - Czarnowłosy po raz kolejny szepnął mi do ucha.

- Nie. - Mruknęłam kładąc rękę na oczy i zasłaniając słońce które świeciło wyjątkowo mocno. - Jest ósma, daj poleżeć.

- To ty leż ale daj mi wyjść. - Oparł się na łokciu i zaslonił sobą dostęp światła do mojej głowy. Z przyjemnością odsunęłam rękę i szerzej otworzyłam oczy.

- Dopóki nie uznam że jesteś wystarczająco zdrowy nie będziesz się szwendał po mieście ani po lesie. Zrozum w końcu. - Poklepałam go po policzku uważając na rozcięcia i odwróciłam się do niego tyłem. Po chwili usłyszałam ciche westchnięcie i skrzypnięcie materaca. Chłopak wrócił do swojej poprzedniej pozycji czyli do leżenia na boku. Poprawiłam poduszkę i znowu zamknęłam oczy.

- Księżniczko? - Szepnął.

- Hmm? - Jęknęłam znowu przekręcając się na plecy.

- Byłoby ci smutno gdyby Randy wpadł pod pociąg? - Przeczesał włosy patrząc w sufit. - Albo gdyby się zatruł...?

Inne Oblicze. Jeff the Killer.Where stories live. Discover now