†29†

933 60 50
                                    

-Jakieś pomysły?

Już ze schodów usłyszałam lekko załamany głos Liu. Cała pewność siebie, z jaką go pożegnałam nagle gdzieś uleciała a w jej miejsce wskoczyło zdezorientowanie i niepewność. Chłopak najwyraźniej liczył na inny przebieg wydarzeń. Niestety życie to nie koncert życzeń i nie wszystkie nasze wyobrażenia się spełniają.

Powoli zaczęłam schodzić w dół. Ubrana i wygodne ciuchy czułam się nieco pewniej i z lekkim, kpiącym uśmiechem naciskałam stopami na kolejne stopnie. Dawałam im złudną nadzieję, na kilka dodatkowych sekund na zastanowienie się. W rzeczywistości tylko napędzałam w nich niepewność, która rosła z każdym krokiem. Schodząc nie zdradzałam prawie żadnych emocji, a uśmiech który na początku zdobił moje usta, zniknął. Czułam się wspaniale, wiedząc jak dużą (przynajmniej w teorii) mam nad nimi władzę. W rzeczywistości mogli mnie związać i gdzieś rzucić a ja nie byłabym w stanie ich zatrzymać. O ile moje zdolności walki były wystarczające do samoobrony, tak trzem wariatom i tak nie dałabym rady. Co najwyżej mogłabym im się przez chwilę stawiać, ale jeżeli przez większość czasu zajęci są łapaniem i zabijaniem ludzi, nie liczyłabym na nic więcej. Pewnie mają w głowach setki wariantów mojego zachowania. Ofiary uciekające przed śmiercią raczej nie gustują w zbyt wymyślnych formach ucieczki...

- No więc...? - Zaczęłam, delikatnie unosząc brwi. Z ich mimiki, a przynajmniej z mimiki braci wywnioskowałam, że dalej stoją w miejscu. Pewnie nie mają nawet pomysłu, jak z tego wybrnąć. Ja miałam, co dawało mi kolejną znikomą przewagę.

- Jeśli myślisz, że przez dziesięć minut coś wymyśliliśmy, to się mylisz. - Zielonooki który usadowił się na kanapie, spojrzał na mnie spod byka.

- Ja tam się plątać za bardzo nie chcę. - Czarnowłosy z lekkim uśmiechem uniósł dłonie w geście poddania się. - Ale jak na moje myślenie, to ciężko o jakikolwiek sensowny plan.

- Taa, tak jak byś ty akurat umiał myśleć. - Do rozmowy wtrącił się Jack, który zajął miejsce przy parapecie. Podsunął sobie pod niego fotel i z pełnym skupieniem głaskał płatki jednego z kwiatów. Po skończeniu zdania przekręcił głowę w stronę Jeffa, jak by chciał sprawdzić, jak ten zareaguje na jego komentarz. Reakcja była szybka i w tym samym momencie przez salon poszybował mój kubek, w którym jeszcze jakiś czas temu znajdowała się moja kawa.

-Jeff! - Krzyknęłam i ruszyłam w jego stronę. Zanim zdążył się zasłonić, sprzedałam mu mocne klepnięcie w tył głowy. - Będziesz to zaraz sprzątał, zobaczysz.

- Chyba nie będzie takiej potrzeby.

Odwróciłam się. Zamaskowany chłopak trzymał rękę tuż obok swojej głowy, a w niej tkwił mój kubek. Cały i zdrowy, bez najmniejszej rysy. Nie powiem, odczułam w tym momencie lekki podziw, bo widziałam szybkość z jaką przedmiot poszybował w stronę nowego. Złapanie tego na pewno nie było łatwe, w dodatku z maską na twarzy. Widząc moją minę Liu odchrząknął.

- Jack ma niezły refleks. Potrafi złapać prawie wszystko co będzie leciało w jego stronę. Jest to pomocne, ale niestety nie rzucisz w niego niczym. O ile ma wolne ręce i chce to złapać. - Jako demonstrację rzucił w chłopaka pilotem, który ten złapał tą samą ręką w której trzymał już mój kubek. Co ciekawe, nadal jedną z dłoni głaskał liście.

Pokręciłam głową. - Refleks mu tu nie pomoże. Za kilka godzin wrócą pozostali mieszkańcy tego domu, razem z ich przejściem przez próg, wy stąd wyjdziecie. No, chyba że macie jakiś wspaniały pomysł jak się ich pozbyć na dłużej, ale to i tak niewiele wam da. Wakacje kiedyś się skończą, życie wróci do normy a moi rodzice do codziennego życia. A na co dzień, uwierzcie lub nie, żyją właśnie w tym domu. Tutaj, gdzie my teraz stoimy, więc o ile nie chcecie trafić za kratki, polecam znalezienie jakiegoś schronienia. - Z każdym słowem mówiłam coraz wolniej, ale głośniej. Chciałam żeby powaga sytuacji do nich dotarła, chociaż na pierwszy rzut oka nie mieli już z tym problemu. No może poza czarnowłosym, który zaczął miętosić kosmyk swoich włosów. Ten najwyraźniej czuł się wyjęty spod prawa i uważał że jego to nie dotyczy.

Inne Oblicze. Jeff the Killer.Where stories live. Discover now