†6†

1.6K 92 43
                                    

Zeskoczyłam z ostatniego schodka i złapałam moje trampki które grzecznie stały pod wyjściem.  Założyłam je na nogi bez sznurowania i wyszłam z domu. Zamykanie drzwi było w tym momencie zbędne. Jest jeszcze widno i mam w domu obronę. Nikt nie powinien się włamać.

Szłam szybkim krokiem do monopolowego. Już z tej odległości widziałam znajomy mi sklep. Kasjerka znała mnie i pozwalała kupować u siebie wódkę czy piwo. Zawsze płaciłam więcej, żeby nie powiedziała o tym moim rodzicom, którzy też czasem do niej zachodzą. Nawet spoko babka. Około 7 dych na karku a i tak nigdy na nic się nie skarży. Nie ma na co narzekać. 

Weszłam do sklepy i od razu podeszłam do lady. Znajoma twarz wychyliła się zza ściany.

- Ooo! Witam. Co mogę podać? - Staruszka stanęła naprzeciwko mnie i złapała za jedną z reklamówek.

- Ja tylko po alkohol. - Mruknęłam bez krępacji.

Właścicielka usmiechnęła się.

- To co zawsze czy dzisiaj zmieniasz zamówienie. - Podeszła do półki z alkoholem.

- Takie samo, tylko dwa razy większe. - Oparłam się o blat i patrzyłam jak staruszka pakuje mi do torby dobrze znane mi butelki.

- Wszystko? - Stanęła przy ladzie i podała mi pełną reklamówkę.

- Tak. - Podałam jej banknoty.

Właścicielka szybko przeliczyła to co jej dałam i z uśmiechem pokiwała głową.

Złapałam swoje zakupy i odwróciłam się z zamiarem wyjścia jednak moją uwagę przykuły gazety leżące na jednej z półek.  Sięgnęłam po makulaturę i przeczytałam napis zajmujący prawie pół strony.

,, Niebezpieczny morderca wciąż na wolności. "

Heh. Gdyby tylko wiedzieli...

Odłożyłam gazetę na miejsce i dość wolnym krokiem wyszłam że sklepu...

                            ~~~

- Jestem! - Krzyknęłam i zdjęłam buty.

Przeczesałam moją grzywkę do tyłu i rozejrzałam się po salonie. Nic się od mojego wyjścia nie zmieniło. Jedyne co mnie zaniepokoiło to brak odpowiedzi że strony chłopaka. Zaczęłam więc w ciszy nasłuchiwać jakichkolwiek dźwięków.

Cisza.

- Jestem kurwa! - Powtórzyłam głośniej. 

Złapałam mocniej reklamówkę w dłoni i podeszłam do ławy. Postawiłam na niej mój portfel i telefon, który jeszcze przed chwilą znajdował się w kieszeni mojej bluzy i stanęłam przed schodami. 

Czy on się ze mną bawi czy co. Nigdy nie raczy udzielić odpowiedzi na moje wołanie.  Zaczyna mnie to denerwować i irytować.

- Jeff ty chuju!! Odezwij się!!- Wbiegłam po schodach na górę i weszłam do mojego pokoju.

Czarnowłosy leżał na łóżku z telefonem w ręce i słuchawkami na uszach. Co ciekawe nie były to moje rzeczy.

- Ty. Nie za wygodnie ci. - Założyłam ręce na piersi kiedy chłopak podniósł wzrok i zdjął słuchawki.

- Coś mówiłaś. - Mruknął. Złapał za sprzęt który jeszcze przed chwilą trzymał w rękach i wstał.

Patrzyłam na jego ruchy bardzo uważnie. Nie zachowywał się tak jak wcześniej. Był trochę spięty.

Kiedy spojrzał na mnie spod nierównej grzywki mogłam zobaczyć że ma lekko... Zaszklone oczy? Czyżby był smutny.

- Co tam masz. - Podszedł do mnie i wyciągnął rękę w stronę reklamówki.

Inne Oblicze. Jeff the Killer.Where stories live. Discover now